Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hałda pyli, a mieszkańcy tracą nerwy. Są wstępne deklaracje

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
Hałda w Radlinie mocno pyli. Mieszkańcy tracą nerwy. W tej sprawie odbyło się spotkanie w MOK w Radlinie
Hałda w Radlinie mocno pyli. Mieszkańcy tracą nerwy. W tej sprawie odbyło się spotkanie w MOK w Radlinie arc
Pył i nieprzyjemny zapach. Od kilkunastu miesięcy mieszkańcy Radlina coraz głośniej narzekają na sąsiedztwo emitującej pyły hałdy. To przez likwidację zapożarowania i rekultywację, która potrwa jeszcze kilka lat. - Czy uciążliwości można zmniejszyć? - pytają mieszkańcy. Padły wstępne deklaracje. W galerii prezentujemy przykłady pylenia hałdy oraz zdjęcia ze spotkania mieszkańców w tej sprawie.

Sprawę omawiano w środę (5.11) na otwartym spotkaniu w Miejskim Ośrodku Kultury w Radlinie. Było konieczne, bo od miesięcy radlinianie zasypują mejlami i telefonami urzędników. Są wściekli. Powodem jest hałda. Z powodu likwidacji zapożarowania i rekultywacji emituje ona pyły, a także gazy.

Oprócz zainteresowanych mieszkańców były władze miasta  oraz reprezentanci: firmy Barosz-Gwimet (odpowiedzialna za prace na hałdzie), Polskiej Grupy Górniczej, Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

Gasimy hałdę

Przedstawiciele przedsiębiorstwa prowadzącego prace na hałdzie przedstawili zakres i cel swoich prac. W dużym skrócie roboty polegają na wydobywaniu składowanego od dziesiątek lat materiału, jego chłodzenie i formowanie w bryłę. Część materiałów jest wywożona, jako alternatywne kruszywo wykorzystywane do budowy dróg i autostrad, ale do tej pory wykorzystano do tego celu 37 proc. wydobytego materiału.

Głównym powodem prowadzonych robót jest zapobieganie ewentualnym pożarom wewnątrz hałdy (ze względu na procesy termiczne), które z kolei mogą mieć negatywne oddziaływanie na sąsiadujących z nią mieszkańców (emisja gazów i pyłów na dużą skalę).

Finalnym etapem prac jest rekultywacja biologiczna, czyli nasadzenia krzewów i drzew, które zapobiegają zapożarowaniu i poprawiają estetykę. Do tej pory nasadzono ich już 67 tys. sztuk. W konsekwencji teren w przyszłości będzie można "oddać" społeczeństwu, gdzie mogą powstać np. miejsca rekreacyjne.

PGG jak i firma Barosz - Gwimet stoją na stanowisku, że tego procesu nie można zatrzymać. Bowiem przykrycie hałdy tylko materiałem i jej pozostawienie jest jedynie "załataniem dziury". Konieczne jest kompleksowe działanie, które ma na celu jej ugaszenie. W przeciwnym razie można hałdę potraktować jak tykającą bombę albo wulkan.

Maciej Thorz, dyrektor wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Marszałkowskim z przykrością przyznał, że mieszkańcy muszą liczyć się z utrudnieniami w czasie prac. Dzięki temu jednak w przyszłości będą mogli spać spokojnie.

- Hałda to uśpiony wulkan. Wystarczy tąpnięcie, dziura w ziemi, trochę tlenu i zaczyna się pożar – mówił. Zwrócił uwagę, że być może będzie należało zastosować dodatkowe środki ostrożności.

Wdychamy truciznę

Mieszkańcy zwracali uwagę na nasilający się problem emisji pyłów i nieprzyjemnych zapachów w ostatnich kilkunastu miesiącach. Usiłowali się dowiedzieć, co tak naprawdę wdychają. Satysfakcjonującej odpowiedzi nie otrzymali, bo okazało się, że powietrza w Radlinie pod tym kątem nikt stale nie monitoruje.

- Pyły osiadają na ubraniach, elewacjach, kostkach brukowych. To najmniejszy problem. Bo to wszystko wdychamy. Wdychają to nasze dzieci. Tutaj chodzi o nasze zdrowie i życie – grzmieli mieszkańcy Radlina. Nie kryli zdziwienia, że nikt do tej pory stale nie monitorował powietrza na hałdzie i w mieście wokół niej. Podkreślali, że gdyby nie zainteresowanie samych mieszkańców, to w tej sprawie nikt by nic więcej nie zrobił.

Na spotkaniu zabrakło przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. W piśmie skierowanym do mieszkańców zapewniono jednak, że wszczęto kontrolę w tej sprawie. Aktualnie gromadzone są dokumenty. WIOŚ też nie wyklucza pomiarów jakości stanu powietrza w Radlinie.

Jacek Kowalczuk, dyrektor kopalni ROW (Marcel, Rydułtowy, Jankowice i Chwałowice) podkreślał, że inwestycja jest ważna z punktu bezpieczeństwa mieszkańców. Przypomniał, że w latach 90. na hałdzie doszło do dwóch wypadków, kiedy spacerowicze wpadli do zapożarowanych rejonów. Jedna osoba zginęła, a druga została poważnie poparzona (temperatura wewnątrz hałdy sięga nawet 500 st. Celsjusza).

Zwrócił też uwagę na aspekt biznesowy. - Dla kopalni to też uzyskanie miejsca na składowanie odpadów wydobywczych. To niezbędne dla działalności zakładu – mówił do mieszkańców Jacek Kowalczuk. Przypomniał, że rekultywacja hałdy trwa już od ponad 20 lat, a obecnie prace zmierzają ku końcowi. Choć – podobnie jak firma wykonawcza – nie potrafił wskazać konkretnej daty zakończenia robót.

Przedsiębiorstwo Barosz-Gwimet pracuje na radlińskiej hałdzie od 20 lat. W tym czasie wydobyto 11 mln ton zapożarowanego i gorącego materiału. 37 proc. zostało wykorzystane jako kruszywo alternatywne, a reszta wróciła na hałdę, która docelowo osiągnie wysokość 350 metrów (obecnie dochodzi ona do 320 m). Według wyliczeń obecnie do likwidacji zapożarowania zostało 2,6 ha hałdy (kilkanaście hektarów już wykonano w ciągu ok. 20 lat). Jest szansa, że prace zakończą się w 2021 roku, ale to nie jest pewne.

- Nas wiąże umowa z likwidacją zapożarowania z hałdy. Nie wiemy jednak co będzie w 2021 roku. Jeżeli nie będzie na zdjęciach termowizyjnych miejsc z temperaturą sięgająca 500 st. C to zakończymy prace. Nie zawsze wiemy z jakim materiałem pracujemy. Hałda powstawała przez 100 lat. Kiedyś inaczej składowano materiał. Taka była technologia i mamy zagrożenie zapożarowania – usłyszeli mieszkańcy od przedstawiciela firmy.

Jak możecie pomóc?

Mieszkańcy ze zrozumieniem podchodzą do działalności kopalni i firmy rekultywującej hałdy. Zaznaczają jednak, że oni muszą w tym pyle żyć od kilkunastu lat i nie wiedzą jak długo to jeszcze potrwa.

- Co możecie zrobić, żeby zminimalizować te problemy? Mówicie, że za wszystkie zanieczyszczenia nie odpowiada hałda. Ok, w zimę jest smog z zakładów i domów. Jednak latem nie palimy w piecach, a powietrze bywa fatalne. Jak mamy żyć? - pytał jeden z mieszkańców.

Jacek Kowalczuk, dyrektor kopalni ROW zapowiedział, że zakład doprowadzi do tego, aby w Radlinie stanęła stacja do pomiarów powietrza. Zapewnił też o tym, że zgłaszane problemy przez mieszkańców zostaną przeanalizowane. Dzięki temu mają zostać wypracowane działania na wypadek pylenia hałdy.

Wstępnie też ustalono, że przy niekorzystnych warunkach, pomiarach stacji i wietrze wiejącym w stronę miasta prace będą wstrzymywane.

- Chcemy zrobić wszystko, aby zmniejszyć uciążliwości. Prace na hałdzie musimy jednak przeprowadzić do końca. Przepraszamy za uciążliwości – mówił Jacek Kowalczuk.

Przedstawiciel Barosz - Gwimet tłumaczył, że już teraz firma często przerywa prace. Dzieje się tak po telefonach mieszkańców, kiedy emitowane pyły osiadają w pobliżu domów, ale także ze względu na bezpieczeństwo pracowników działających na hałdzie. Tylko w tym roku prace przerywano kilkadziesiąt razy.

- Na ile pozwala technologia zmniejszamy zanieczyszczenia wychodzące poza obiekt. Podkreślę, że nie każda emisja wydobywająca się w górę wychodzi poza hałdę, która ma 60 hektarów – mówił Krzysztof Duda z firmy Barosz-Gwimet. Tłumaczył też, że nie każda emisja spowodowana jest pracą maszyn. Często zdarza się tak, że do emisji dochodzi samoczynnie ze względu na toczące się procesy termiczne wewnątrz obiektu.

Mieszkańcy wnioskowali, aby odpowiedzialni za to wszystko sfinansowali oczyszczacze powietrza dla szkół i przedszkoli. Żadna deklaracja w tej sprawie nie padła. Wypytywali też o inne metody zapobiegania uciążliwościom. Padła nawet propozycja wykorzystania wody do studzenia hałdy i zatrzymywania pyłów. Zdaniem firmy prowadzącej prace, woda przemysłowa (bo o takiej była mowa) mogłaby jedynie jeszcze bardziej pogorszyć stan powietrza.

- Padły wstępne deklaracje, że przy niekorzystnych warunkach prace będą wstrzymywane i tego się trzymamy. Niestety, kiedy pył wzbije się w powietrze to już nic na to nie poradzimy. Spodziewając się, że może dojść osunięcia, znając prognozowany kierunek wiatru możemy się spodziewać czy chmura skieruje się na zaludnioną część miasta czy w kierunku lasów i łąk. Chodzi o to, aby na tyle ile to możliwe technologicznie ograniczać skutki działalności na hałdzie – mówi Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza Radlina.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wodzislawslaski.naszemiasto.pl Nasze Miasto