Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hydrolodzy liczą na długą, śnieżną zimę

Redakcja
Ubiegłoroczna susza nie odeszła wraz z latem, przynajmniej jeśli chodzi o zabezpieczenie dostaw wody pitnej dla Śląska. Drugi raz z rzędu, rok po roku, zima też nie jest wyjątkowo śnieżna. - Skutki suszy są mocno odczuwalne. Każdego dnia podczas wyjątkowo suchego lata poziom wody w głównym rezerwuarze, jaki stanowi Zbiornik Goczałkowicki, obniżał się ok. 1,5 centymetra. Od sierpnia, gdy główną rolę dostawcy wody przejął właśnie zbiornik w Goczałkowicach, zużyto ponad 22 mln metrów sześciennych wody z jeziora - mówi inż. Andrzej Siudy, kierownik zbiornika zaporowego w Goczałkowicach. I od razu uspokaja: „To nie znaczy, że Ślązacy powinni czuć się zagrożeni. Wody, która jest, starczy jeszcze pewnie na jakiś rok, bo zbiornik był budowany z bardzo dużym zapasem”.

Spokojnie, zbiorniki GPW są w pełnej gotowości!
Zapas zapasem, ale zarówno hydrolodzy, jak i pracownicy Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów tęsknią za śnieżną zimą i wiosennymi roztopami, co nie znaczy, że nie są gotowi na kolejną suchą zimę. Jak zapewnia kierownictwo GPW, wody do picia nie zabraknie, a sytuacja w zbiornikach wraca do normy. W Jeziorze Goczałkowickim jest obecnie 67 mln metrów sześciennych wody, a w zbiorniku w Kozłowej Górze blisko 11 mln metrów sześciennych. Nie opada już poziom wody także w innych zbiornikach: w Porąbce, Dziećkowicach i w Tresnej. Pozwoliło to na ponowne włączenie na początku grudnia ubiegłego roku przerzutu wody z zamkniętego w sierpniu 2015 r. ujęcia na Sole w Czańcu do Zakładu Uzdatniania Wody w Goczałkowicach.

Jak ochronić ,,śląskie morze”?
- Wszystkie łódki są już wyciągnięte ze zbiornika, zamontowaliśmy wszystkie urządzenia rozmrażające przy zasuwach. Gdy mamy mroźną zimę, zbiornik zamarza z wyjątkiem przestrzeni kilkunastu metrów wokół urządzeń spustowych, gdzie nie może tworzyć się pokrywa lodowa. Dzięki temu nawet przy wyjątkowo suchej i ostrej zimie bezpieczeństwo dostaw wody nie będzie zagrożone - zapewnia inż. Andrzej Siudy, szef zbiornika w Goczałkowicach. Ale nie tylko tam sytuacja jest opanowana. We wszystkich zbiornikach GPW zabezpieczono zasuwy zapór i inne urządzenia, które nie mogą zamarznąć, w hangarach pochowano łodzie i sprzęt żeglarski. A jeśli chodzi o Goczałkowice zwane „śląskim morzem”, to mimo że zamarznąć może do głębokości 40 centymetrów, nawet przy wyjątkowo suchej i ostrej zimie bezpieczeństwo dostaw wody jest niezagrożone. Ujęcie wody do picia znajduje się bowiem na bezpiecznej głębokości 9 metrów.

A jak tam przyroda? Dolina Górnej Wisły to raj natury...
Zbiornik w Goczałkowicach to nie tylko źródło wody pitnej dla Śląska, ale także obszar sieci Natura 2000 i ostoja wielu gatunków ryb, ptaków, stworzeń żyjących w wodzie. Jakoś przetrwały minione -najbardziej suche od 60 lat lato, ale czy nie zagraża im sucha zima? - Przyroda doskonale radzi sobie z suszami i powodziami, tak jak z innymi naturalnymi zjawiskami. W Zbiorniku Goczałkowickim tu i ówdzie odsłoniło się wprawdzie dno, ale nadal mamy jeszcze ponad 60 mln metrów sześciennych wody. To jest wystarczająco dużo, żeby ryby się pomieściły - zapewnia inż. Siudy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto