Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I liga piłkarska w telewizji - ile za prawa telewizyjne? Miało być eldorado, jest rozczarowanie

Rafał Musioł
W telewizyjnych transmisjach nie będzie spotkań z udziałem Polonii Bytom, która nie podpisała umowy z Orange
W telewizyjnych transmisjach nie będzie spotkań z udziałem Polonii Bytom, która nie podpisała umowy z Orange Mikołaj Suchan
Milion złotych w jednym pakiecie robi wrażenie, ale podzielony przez osiemnaście traci sporo ze swego uroku. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w związku ze sprzedażą stacji Orange Sport praw do transmisji telewizyjnych z I ligi: w jej wyniku kluby zarobią po około 55.000 złotych rocznie.

- Nie mieliśmy wyjścia, bo innych chętnych nie było. TVP najpierw zwlekała z decyzją, a potem dała do zrozumienia, że nie ma na I ligę pieniędzy - mówi Władysław Szypuła, prezes prowadzącej rozgrywki Piłkarskiej Ligi Polskiej. - Z tego, co wiem, umowę zaakceptowały wszystkie kluby oprócz Polonii Bytom, co oznacza, że nie będzie uczestniczyła w podziale pieniędzy i z jej stadionu nie zobaczymy transmisji - dodał.

Tymczasem z naszych sondażowych telefonów do pierwszoligowców wyłania się mniej optymistyczny obraz. Zdecydowanie "nie" powiedziała nie tylko wspomniana Polonia, o czym piszemy szerzej obok, ale i Termalica, gdzie uznano, że "umowa jest niekorzystna dla klubu".

Kilka innych klubów też nie złożyło jeszcze swojego potwierdzenia. - Nie podpisaliśmy tego oświadczenia, ponieważ jeszcze go fizycznie nie mamy, podobnie jak umowy PLP z Orange Sport. Sprawa powinna się wyjaśnić do czwartku - stwierdził Tomasz Rybiński, rzecznik Arki Gdynia.

Co ciekawe, właśnie z tego klubu ma zostać przeprowadzona pierwsza transmisja i to już w najbliższą sobotę! Sytuację analizuje też m.in. Piast Gliwice.

- W całej sprawie warto dodać, że podpisanie telewizyjnej umowy było jednym z warunków kontynuowania rozmów o pozyskaniu sponsora tytularnego, który powinien objąć I ligę przed rundą wiosenną - dodaje Szypuła. - Wtedy kluby dostaną kolejne, większe pieniądze.

Według naszej wiedzy do podziału ma wówczas trafić około 2.000.000 zł.


Co ma cytat z "Kilera" do I ligi w TV? - Rafał Musioł redaktor działu Sport

Co ja sobie za to kupię? Waciki?! - to kultowe zdanie Rysi Siarzewskiej z filmu "Kiler" powtarzano we wtorek we wszystkich klubach I ligi na wieść o stawkach uzyskanych ze sprzedaży praw telewizyjnych. Chyba nie jest jednak aż tak źle, bo grana przez Katarzynę Figurę małżonka gangstera Siary mówiła wówczas o 300 dolarach. Wychodzi więc na to, że - biorąc pod uwagę obecny kurs tej waluty - GKS, Piast czy Radzionków będą sobie mogły kupić co miesiąc pięć takich "wacików".

To oczywiście żart i to dość ponury. Spójrzmy jednak na całą sprawę bez sentymentów - rozbita na 18 klubów kwota z pewnością wygląda absurdalnie, ale czy mogła być znacznie wyższa? Prawda jest bowiem brutalna: znaczący procent pierwszoligowych spotkań to widowiska bez jakiegokolwiek znaku jakości, a więc i gwarancji przyciągnięcia (tele)widza.

Dlatego zamiast urawniłowki (według słownika to niesłuszne, przymusowe wyrównanie) lepszym rozwiązaniem byłoby wrzucenie tych pieniędzy do skarbonki i podzielenie po sezonie, tylko i wyłącznie według liczby transmitowanych spotkań. To wymusiłoby na klubach wyścig na atrakcyjność i szeroko pojętą medialność, na czym zyskałby i kibic, i sama liga, dla której telewizja stałaby się oknem wystawowym dla tego co wartościowe i jednocześnie zasłoną dla tego, co marne. A że w efekcie jedni dostaliby np. 110.000 złotych, a inni zero? Co za różnica, skoro uśrednione 55.000 i tak nikogo nie ucieszyło.


Bunt Polonii Bytom

Polonia Bytom nie godzi się na podpisanie oświadczenia w sprawie przekazania swych praw medialnych do Orange Sport.
- Tu nie chodzi o pieniądze - przekonuje dyrektor zarządzający Polonii Marek Pieniążek (na zdjęciu), choć wiadomo, że na przykład kara dla klubu za wrzucenie fragmentu meczu do internetu to 100 tys. zł. - Po prostu w I lidze musimy oddać więcej niż w ekstraklasie, choć tam warunki dla klubów były o niebo lepsze - kontynuuje Pieniążek. - A ja chciałbym na przykład, żeby na naszej oficjalnej stronie można było pokazywać fragmenty spotkań. Polonia po prostu chce mieć prawo do własnego wizerunku.

Pieniążek podkreśla, że w umowie z Orange Sport można znaleźć wiele absurdów.

- Jest na przykład zakaz reklamy na stadionie portali internetowych. Nie określa się jakich, bo zrozumiałbym, gdyby Orange nie chciało reklamy strony Playa czy Plusa. W takim razie, co mam zrobić z takimi reklamami jak www.bytom.pl albo www.dziennikzachodni.pl? Wywalić je ze stadionu? - złości się Pieniążek. - Albo jak mam upilnować kilka tysięcy osób na trybunach, aby z komórek nie filmowały meczu, a potem nie dawały tych filmików do internetu?

Choć wyłamanie się Polonii oznacza brak bytomian w transmisjach telewizyjnych i pominięcie tego klubu przy podziale pieniędzy (55 tys. złotych na sezon) na razie nie ma mowy o zmianie zdania. - Nie mamy zamiaru wymiękać - kończy Pieniążek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto