Magdalena Niemyska: Muzyką interesujesz się od zawsze, kiedy zacząłeś grać na poważnie?
Jono McCleery: Gdy miałem 17 czy 18 lat zrozumiałem, że muzyka jest jedyną rzeczą, jaką chcę w życiu robić. Mój pierwszy koncert zagrałem w lokalnym pubie, w pobliżu Londynu. Teraz nadal zdarza mi się tam występować.
Twoja debiutancka płyta „Darkest Light” z 2008 roku została nagrana i wyprodukowana niezależnie z pomocą fanów i przyjaciół...
Zdarzyło się to dokładnie w tym momencie, kiedy byłem gotowy zrobić swój album. Przyjaciel ze Stanów zaoferował mi pomoc, również finansową. Wiele osób zaangażowało się w ten projekt: Vashti Bunyan, kilku didżejów radiowych. Byłem naprawdę wzruszony, nie spodziewałem się takiego wsparcia. Ten pierwszy album został zrobiony dokładnie tak, jak chciałem.
W 2011 dałeś się odkryć Ninja Tune, czego owocem jest Twoja najnowsza płyta „There Is”. Co się wydarzyło w międzyczasie?
Rozwinąłem się muzycznie. Poszedłem bardziej w kierunku jazzu. W momencie rozpoczęcia współpracy z Ninja Tune, doszło electro.
Często wspominasz, że interesuje Cię jazz i improwizacja...
Tak, to dużo dla mnie znaczy. Jestem pod wrażeniem tego, co zrobił John Coltrane. To dla mnie nieustające źródło inspiracji.
Co jeszcze cię inspiruje?
Miłość. Wszystko, co piszę ma coś wspólnego z miłością.
Jaka jest różnica pomiędzy Twoimi dwoma albumami?
Przy „There Is” było zupełnie inne podejście. Improwizowałem z wokalem, dużo jest tam spontaniczności. Kiedy zaczynałem grać na gitarze, wpływał na mnie Nick Drake i John Martyn.
Nowa płyta to bardziej ukłon w stronę jazzu.
Tom Robinson (DJ radia BBC – przyp. red.), bardzo przychylnie wypowiadał się na Twój temat na łamach The Guardian....
To on odkrył jedną z moich pierwszych piosenek „Bet She Does”. Myślę, że to wciąż jeden z jego ulubionych utworów (śmiech). To naprawdę świetny gość i duże wsparcie.
Podobnie jak Jamie Woon...
Tak, poznaliśmy się dziesięć lat temu i cały czas trzymamy kontakt.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Chciałbym wyprowadzić się do San Francisco.
Dlaczego akurat do Stanów?
Jestem trochę zmęczony Londynem. Nie cieszy mnie występowanie w Anglii. Publiczność jest tutaj powolna w odbieraniu mojej muzyki. Chciałbym się skoncentrować na Europie, chętnie zacząłbym występować w Stanach. W tej chwili grają tam w radiu sporo mojej muzyki. Do Anglii wrócę kiedy indziej.
A jak grało Ci się w Polsce?
Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony przyjęciem tutaj. Nie oczekiwałem takiego zainteresowania moją muzyką. To bardzo schlebiające. Kocham polską publiczność, jest zdumiewająca.
Kiedy możemy spodziewać się Twojego kolejnego albumu?
Mam nadzieję, że przed końcem roku. **
WYWIADY W MM SILESIA | ||
ALICJA JANOSZ | MATEUSZ DAMIĘCKI |
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?