Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Katowicki Hamsik" bohaterem Bukowej: GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2:1 [zdjęcia]

Misiek94
Misiek94
To miało być łatwe spotkanie dla katowickiej GieKSy. Stomil Olsztyn był przez wszystkich skazywany na "pożarcie" przy Bukowej. Po raz kolejny okazało się, że w sporcie niczego nie można być pewnym.

Od początku meczu katowiczanie starali się przejąć inicjatywę i nadawać ton boiskowym wydarzeniom. Wymieniali w nieskończoność piłkę, ale nic to im nie dawało. Brakowało przyśpieszenia, polotu, pomysłu, a przede wszystkim dokładności. GieKSiarze dochodzili na 30 metr od bramki Mieczkowskiego i...wycofywali piłkę do obrońców.

Goście mądrze się bronili, ale nie zamierzali na tym poprzestać. Przy każdej nadarzającej się okazji ruszali z kontratakiem. Bardzo aktywny był Japończyk Kato. To właśnie on ruszył w 15 minucie w stronę bramki Łukasza Budziłka. Po serii błędów popełnionych przez katowicką defensywę futbolówka trafiła pod nogi Grzegorza Lecha, który pewnym, mocnym strzałem pod poprzeczkę dał gościom prowadzenie. To wydarzenie zmotywowało kibiców mających w pamięci nie tak dawny mecz z Puszczą Niepołomice - beniaminek również miał gładko przegrać, tymczasem odebrał katowiczanom 2 punkty. Z trybun natychmiast popłynęło: "Grajcie GieKSiarze, ambicja każe wygrać dziś ten mecz, bo to święta rzecz!".

Zdjęcia z meczu GKS Katowice - Stomil Olsztyn

Niezadowolony z postawy swoich podopiecznych trener Moskal szybko zareagował zmianą - miejsce Rafała Figiela zajął w 39. minucie Janusz Gancarczyk. - Przegrywaliśmy i musieliśmy coś zmienić. Założenia taktyczne przekazane zawodnikom przed meczem straciły ważność. Ale nie róbmy z Rafała jakiegoś kozła ofiarnego. Przecież nie tylko on grał poniżej oczekiwań i możliwości - mówił Moskal na pomeczowej konferencji prasowej.

Do przerwy niewiele się zmieniło i fanom pozostawało jedynie wierzyć, że sztab szkoleniowy "obudzi" piłkarzy w szatni.

Druga połowa faktycznie była już ciekawsza. Katowiczanie dążyli do remisu, natomiast goście próbowali z kontry ustrzelić drugą bramkę, czym najprawdopodobniej zapewniliby sobie trzy punkty w tym spotkaniu. Raz byli naprawdę blisko, ale na wysokości zadania stanął nieoceniony Budziłek.
Kluczowa okazała się 62. minuta. Wtedy za Sławomira Dudę wszedł Grzegorz Goncerz. Popularny "Gonzo" zajął miejsce na "szpicy", natomiast Przemysław Pitry został nieco wycofany. Wejście szybkiego zawodnika ożywiło poczynania zawodników z Katowic. Już po kilku chwilach przebywania na boisku "Gonzo" znalazł się w bardzo dobrej sytuacji, lecz jego uderzenie - odbite końcówkami palców przez Mieczkowskiego - trafiło w słupek. GieKSiarze "poczuli krew" i niesieni fantastycznym dopingiem zaczynali całkowicie dominować na boisku.

Wreszcie nadeszła 71. minuta gry. Grzegorz Fonfara skierował piłkę w pole karne gości, tam jeden z obrońców się poślizgnął, a jego błąd wykorzystał Goncerz. Było zatem 1-1, ale taki wynik wciąż był rozczarowaniem.

- W przerwie było raczej spokojnie. Cały czas wierzyliśmy, że ten mecz możemy jeszcze wygrać. Bo remis i tak by nas nie zadowalał. Byliśmy wręcz pewni tego, że tę jedną bramkę strzelimy, a o drugą się postaramy- mówił po meczu Janusz Gancarczyk.

To on w jednej akcji zaimponował, walcząc skutecznie z trzema obrońcami w polu karnym Stomilu. Nawijał najpierw na jedną nogę, potem na drugą. W końcu musiał strzelać, ale uderzenie okazało się zbyt słabe by pokonać bramkarza gości. - Zabrakło pół buta"- przyznał później "Garnek".

Trener Moskal postawił wszystko na jedną kartę i w 83. minucie desygnował do gry Michała Zielińskiego. GKS grał zatem dwoma napastnikami. Ten manewr się opłacił. W doliczonym czasie gry "zakotłowało się" w polu karnym olsztynian, piłkę wywalczył Fonfara i odegrał do Pitrego. Ten w kapitalny sposób, technicznie, przerzucił piłkę na lewe skrzydło do Pietrzaka. Obrońca katowiczan dośrodkował na długi słupek, Janusz Gancarczyk odegrał piłkę na 4 metr, a tam Goncerz dostawił nogę i spowodował, że Bukowa oszalała ze szczęścia!

Dzięki temu zwycięstwu GKS Katowice dogonił lidera z Bełchatowa w ligowej tabeli. Było to pierwsze ligowe zwycięstwo katowIczan w meczu, w którym "gonili" wynik. A wszystko to dzięki Grzegorzowi Goncerzowi, który zaskoczył wszystkich nie tylko dobrą dyspozycją, ale również nową fryzurą. Od razu został okrzyknięty "katowickim Hamsikiem" - w nawiązaniu do czeskiego pomocnika występującego w Napoli.
A poprzedni sztab szkoleniowy aż trzykrotnie chciał się "Gonza" z GKS pozbyć.

Sędzia Marek Karkut nie miał chyba w sobotę najlepszego dnia. Jego niektóre decyzje były wręcz szokujące i doprowadzały wszystkich do "białej gorączki"...

GKS Katowice - Stomil Olsztyn 2-1 (0-1)
0-1 - Lech, 15 min.
1-1 - Goncerz, 71 min.
2-1 - Goncerz, 90 min.

GKS Katowice: Budziłek - Pietrzak, Jurkowski, Kamiński, Czerwiński - Cholerzyński, Duda (63. Goncerz) - Wołkowicz (83. Zieliński), Fonfara, Figiel (39. Gancarczyk) - Pitry . Trener: Kazimierz Moskal

Stomil Olsztyn: Mieczkowski - Bucholc, Koprucki, Remisz, Hempel, Kato (69. Michałowski), Głowacki, Jegliński (83. Kaźmierowski), Kun, Lech (85. Morczkowski), Bzdęga

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto