Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kibice Podbeskidzia cieszą się z Ekstraklasy

Łukasz Klimaniec
Jacek Bożek i Paweł Grzybowski z Kluba Gaja dopingowali Górali
Jacek Bożek i Paweł Grzybowski z Kluba Gaja dopingowali Górali Łukasz Klimaniec
I jest ekstraklasa w Bielsku-Białej - cieszył się stojący w kolejce po bilety Jacek Bożek, szef Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego Klub Gaja. - To niezwykłe wydarzenie - przekonywał. Ale wczoraj nikogo przekonywać nie trzeba było. Odkąd zapadła decyzja, że mecze ekstraklasy mogą być rozgrywane w Bielsku-Białej, a nie w Wodzisławiu, rozpoczęło się wielkie odliczanie do historycznego spotkania.

Wczoraj okazało, że nie wszyscy odliczali, bo bilety śmiało można było kupić jeszcze przed meczem. Choć kolejki przy kasach tworzyły się półtorej godziny przed spotkaniem, cierpliwość z reguły była wynagradzana - kibic odchodził z biletem w ręku. Efekt był jednak taki, że nie wszystkie miejsca na stadionie zostały zapełnione - trybuna za bramką nie była pełna nawet w połowie.

WSZYSTKO O PIŁCE NOŻNEJ W WOJEWÓDZTWIE ŚLĄSKIM!

Nie najlepiej było też z miejscami parkingowymi. Marek Gałuszka z synami Łukaszem i Kamilem szli na stadion piechotą, bo samochód zostawili w niewielkiej odległości od obiektu.

- Przychodzimy na mecze od sześciu lat. Mamy swoje stałe miejsce - uśmiechali się tajemniczo.
W pobliżu stadionu znalezienie miejsca graniczy bowiem z cudem, dlatego Paweł Szarek zdecydował się zaparkować samochód znacznie dalej - wszystko po to, by później łatwiej wydostać się z miasta.

- Wjechać samochodem w pobliże stadionu i później wyjechać stąd to masakra - nie ukrywał.
Na trybunach stadionu na debiucie Podbeskidzia w ekstraklasie można było dostrzec Andrzeja Woźniaka, byłego bramkarza kadry, a także pięściarza Mariana Kasprzyka, mistrza olimpijskiego z Tokio.

- Dostałem od prezesa klubu karnet i zamierzam z niego korzystać. Taki mecz to duże wydarzenie. Były okresy, że bielscy piłkarze dobrze grali, ale teraz grają naprawdę świetnie. Poziom idzie w górę - mówił słynny bielszczanin.
Po ostatnim gwizdku wiwatowali wszyscy. Mecz był szczególny dla spikera Tadeusza Palucha, który po 13 latach komentowania meczów Podbeskidzia, ostatni raz usiadł za mikrofonem.

- Chłopców trochę zjadła trema, ale dobrze się skończyło. A mogło jeszcze lepiej. Mam to szczęście, że nie żegnam się porażką - mówił Paluch.
A bielscy piłkarze są niepokonani na swoim stadionie już od 500 dni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto