Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolej na Śląsku to zmora podróżnych. Jak nie stare pociągi, to protest kolejarzy

Michał Wroński
Korzystający z usług Przewozów Regionalnych mieszkańcy województwa śląskiego muszą uzbroić się w cierpliwość - jeszcze przez kilkanaście miesięcy podróżować będą 30-letnimi "kiblami" o ile akurat protestujący związkowcy nie zablokują ich wyjazdu na tory.

Nierealne okazały się bowiem plany marszałka, by po kawałku odbierać temu przewoźnikowi obsługiwane przez niego linie i przekazywać je w pełni kontrolowanym przez samorząd województwa Kolejom Śląskim.

W tym roku marszałkowska spółka miała przejąć połączenia z Gliwic do Częstochowy, z Gliwic do Bytomia i z Tychów do Sosnowca. Po środowym strajku kolejarzy pasażerowie mieli nadzieję, że do tej listy marszałek dopisze jeszcze jakieś trasy.

Tymczasem sprawy potoczyły się w zupełnie odwrotnym kierunku - pociągi Kolei Śląskich pojawią się w tym roku wyłącznie między Gliwicami a Częstochową (nastąpi to już w najbliższy piątek, o ile kolejarze z Przewozów Regionalnych spełnią swe groźby i ogłoszą 48-godzinny strajk).

Pytany o dwie pozostałe linie marszałek Adam Matusiewicz odpowiada krótko: na razie odpuszczamy. - Obiecałem to niedawno związkom zawodowym w imię "spokoju społecznego", a poza tym nie mamy dość taboru, by w najbliższym czasie przejąć większą liczbę tras - wyjaśnia Matusiewicz.

Sami związkowcy nie przyznają się jednak do zablokowania Kolejom Śląskim wjazdu na pozostałe linie.

- Nam marszałek niczego takiego nie obiecywał - przekonuje Mariusz Samek, szef Solidarności w Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych.

- Ja też pierwsze o tym słyszę - dziwi się Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich. Jego zdaniem, bliższy prawdy jest drugi z wymienionych przez marszałka powodów - po prostu samorządowa spółka ma zbyt mało pociągów, by przejąć od dotychczasowego monopolisty większą liczbę połączeń.

Istotnie, cała flota KŚ to w tej chwili 5 Elfów. Kolejne trzy mają być w tym tygodniu gotowe do akcji, ale to za mało. Trzy Flirty do października są dzierżawione przez Śląski Zakład Przewozów Regionalnych, a dwa szynobusy są w remoncie.

Wyjściem z sytuacji byłoby wypożyczenie przez Koleje Śląskie pociągów od Przewozów Regionalnych, lecz po trwającej od kilku miesięcy "wojnie podjazdowej" z tą spółką marszałek Matusiewicz raczej wyklucza taką możliwość.

- Kto mi zaręczy, że druga strona nagle nie zerwie umowy? - pyta Matusiewicz i zapowiada, że w przyszłym roku prawdopodobnie dokupi swej spółce jakieś nowe pociągi.

Od kogo i w jakiej ilości - tego marszałek nie chce jeszcze wyjawić. Nie chce też ujawnić, ilu pracowników KŚ przejmą docelowo ze śląskich Przewozów Regionalnych. Chętniej natomiast kreśli optymistyczną wizję działalności swego przewoźnika.

- Skoro takie lokalne spółki dobrze sobie radzą na Mazowszu, Dolnym Śląsku, czy w Wielkopolsce, to dlaczego u nas miałoby być inaczej - przekonuje marszałek.

4 dni do strajku

Jeszcze cztery dni zostały zarządowi Przewozów Regionalnych na znalezienie porozumienia z działającymi w spółce związkami zawodowymi. W przeciwnym razie w piątek o północy kolejarze znów zablokują ruch pociągów osobowych w całej Polsce. W tym tygodniu na temat żądań związkowców ma dyskutować Rada Nadzorcza Przewozów Regionalnych, ale nie jest tajemnicą, że marszałkowie województw są niechętni przeznaczeniu dodatkowych pieniędzy na podwyżki dla kolejarzy.

Co sądzisz o strajku zapowiadanym przez Przewozy Regionalne?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto