Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kronika w Bytomiu. Trzeba być uczciwym wobec miejsca, w którym się działa

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Krótka opowieść o bytomskiej galerii z innym spojrzeniem na sztukę.

Dlaczego nie bywacie w galeriach sztuki? Pewne nie bawią Was pompatyczne wernisaże, z niezrozumiałą sztuką i bufoniastą atmosferą. Tak niestety jest w większościach tego typu miejsc. Chlubnymi wyjątkami były katowicka Galeria Sektor i Galeria Szara w Cieszynie. Były, bo rozwiązały swoją działalność. Gdy w 1991 roku powstawała bytomska Kronika wszystko wskazywało na to, że będzie to kolejna galeria skupiona na organizacji wernisaży, otwieranych przez miejscowych oficjeli. Do 2006 roku faktycznie tak to wyglądało. Po piętnastu latach od powstania Kronika przeszła generalny remont, dyrektorem został Sebastian Cichocki, a kuratorem Stanisław Ruksza (który dwa lata później zastąpił Cichockiego).

- Kronika to nie miejsce, które jest elementem systemu produkcyjnego sztuki. Przy braku środowiska artystycznego, czy też dopiero kiełkującego na Śląsku, wiedziałem, że klucz leży w magnesowaniu różnych postaw - mówi nam Stanisław Ruksza. Z jednej strony były to postawy artystyczne, a z drugiej postawy społeczne, takich ludzi jak chociażby Marcin Doś od alternatywnej turystyki. -  Była jeszcze trzecia strona działaczy i aktywistów, którym zależy na zmienianiu rzeczywistości, a sztuka jest jednym z tych elementów, którym zależy, żeby na rzeczywistość wpływać - dodaje. Trzeba było ideę wcielić w życie.

Kamienica przy bytomskim Rynku 26, gdzie mieści się Kronika, pamięta jeszcze czasy przedwojenne. Należała do rodziny Cohnów, żydowskich bankierów. Rodzina zginęła w czasie Holokaustu. - Chcieliśmy być uczciwi wobec miejsca, w którym działamy. W 2006 roku zrobiliśmy autolustrację kamienicy i poznaliśmy smutne losy rodziny Cohnów. Kronika nie mogła być zwykłą galerią. Chcieliśmy stworzyć miejsce, które będzie wzmacniało różne mniejszości. Nie chodzi o to, żeby zapraszać tam tylko mniejszość żydowską, ale wszystkie grupy, które nie mówią głośno, nie mają swojego "mikrofonu". To my musimy się nim stać - mówi dyrektor artystyczny Kroniki.

Po pierwsze, w Kronice trzeba się było pozbyć myślenia instytucjonalnego, typowego dla galerii sztuki. - To jest taki catering artystyczny, bardzo tego nie lubię, polega to na tym, że ma się jakiś budżet i  po prostu zaprasza się kolejno artystów - mówi Ruksza. Prace, które można oglądać w Kronice, powstają dla Bytomia lub dla całego regionu, często przy współudziale lokalnych społeczności. - Nie można po prostu kupić artysty, trzeba z nim współpracować, być takim think tankiem, który sprawi, że  energia, z którą przyjeżdża artysta, w końcu wybuchnie.

O Kronice warto też wspomnieć ze względu na następne dwie płaszczyzny, którymi się zajmuje. Pierwsza to alternatywna turystyka, odkrywanie miejsc, które wydają się interesujące, a nie są do końca popularne. - Alternatif Turistik to inna forma poznawania świata. Nie tylko poprzez miejsca, ale ludzi. Często będąc gdzieś jako turysta mogę zwiedzić obiekty, miasta, regiony. Jednak pełniejszy obraz daje kontakt z ludźmi – autochtonami, którzy są nierozerwalną częścią danej rzeczywistości - opisuje projekt Marcin Doś. Drugą rzeczą jest edukacja, do Kroniki przychodzą dzieciaki, które często po prostu w domu nie mają zapewnionego żadnego zajęcia. - I zajmujemy im czas  programem. Z drugiej strony oswajamy też z galerą, dzięki temu za kilka, czy kilkanaście lat, nie będą się bali wejść do instytucji sztuki - mówi Stanisław Ruksza.

Na Śląsku zamiast powstawać coraz więcej galerii, jest ich coraz mniej. Takie miejsca jak Kronika są ważne nie tylko dla lokalnej społeczności, ale też dla samych artystów. Ci związani w jakiś sposób z bytomską galerią to Szymon Kobylarz, Łukasz Surowiec, czy Andrzej Tobis. Plus mnóstwo nieco mniej znanych nazwisk. - Często jest tak, że ktoś przychodzi na wernisaż, a potem idziemy gdzieś razem, już nieoficjalnie. W takich momentach potrafią się zrodzić najlepsze pomysły - mówi Martyna Tecl-Reibel z Kroniki.

Model, który wypracowała Kronika przez te 6 lat się sprawdził, można go wykorzystać w innych miastach, np. w Katowicach. - Wystarczy, że znajdą się odpowiedni ludzie, którzy będą chcieli takie coś robić - kończy naszą rozmowę Stanisław Ruksza.

Bytomska Kronika znalazła się w prestiżowym wydawnictwie "Art Spaces Directory". Projekt jest międzynarodowym przewodnikiem wskazującym ponad 400 niezależnych miejsc sztuki z 96 krajów w oparciu o konsultacje w światowym networkingu kuratorów, organizacji sztuki i artystów.

Bytom (Kronika) jest w tym przewodniku jedynym miastem na Śląsku i jednym z sześciu w Polsce, wskazanym ze względu na lokalizację ważnej, niezależnej instytucji sztuki. Obok bytomskiej Kroniki w "Art spaces directory" znaleźli się jeszcze z Polski: Wrocław (WRO Art Center), Kraków (Bunkier Sztuki), Warszawa (Bęc Zmiana Fundacja Nowej Kultury), Gdańsk (Instytut Sztuki Wyspa oraz CSW Łaźnia) i Toruń (CSW Znaki Czasu).

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto