Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Respondek: "Teatr to magia, ale to estrada uczy pokory..." [Wywiad]

Redakcja
Przeczytajcie wywiad Iwony Knopik z Krzysztofem Respondkiem!
Przeczytajcie wywiad Iwony Knopik z Krzysztofem Respondkiem! Jacek Świerczyński, Dziennik Wschodni
Przeczytajcie wywiad Iwony Knopik, naszej dziennikarki obywatelskiej.

Krzysztof Respondek jest członkiem najpopularniejszego śląskiego Kabaretu Rak. Jest też aktorem, który przez kilka lat pracował w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. W szczerej rozmowie opowiada o teatrze, swoich aktorskich mistrzach i kabarecie...

Jak wspomina Pan pracę w Teatrze Rozrywki?

Im więcej czasu mija, tym chwile spędzone w Teatrze Rozrywki wspominam bardziej ciepło i sympatycznie. To była moja pierwsza praca w teatrze, a z pierwszą pracą jest jak z pierwszą miłością… Wraca się do niej z sentymentem.

Pamięta Pan swoją pierwszą rolę?

Moją pierwszą rolą był Celnik w „Cabarecie”. To była bardzo mała rólka, pojawiałem się na początku i na końcu spektaklu. Wiąże się z nią zabawna anegdota. Do spektaklu dołączyłem w czerwcu, pod koniec sezonu teatralnego. W tym czasie byłem w trakcie zdjęć do pierwszego filmu, w którym zagrałem. Był to „Magneto” w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego. Grałem w nim młodsze wcielenie postaci, którą grał Jerzy Zelnik. Jerzy Zelnik ma południową urodę. Jest ciemnej karnacji, ma czarne włosy. Dlatego byłem mocno opalony, miałem przefarbowane włosy i brwi. I właśnie taki mój image zapamiętała Izabela Malik, aktorka teatru Rozrywki, z którą się zakolegowałem grając w „Cabarecie”. Gdy po wakacjach wróciłem do teatru, wyglądałem już naturalnie. Zniknęła opalenizna, czarne włosy. I podczas przedstawienia Iza Malik mnie zapytała – czy nie wiem, co się stało z tym kolegą, który grał Celnika w czerwcu? Gdy dowiedziała się, że to ja, to skwitowała to jednym zdaniem – „Szkoda, wtedy byłeś przystojniejszy…”.

Po kilku latach od premiery „Magneto” na castingu spotkałem Krzysztofa Zanussiego, który był zaskoczony, że to ja grałem w tym filmie… On był przekonany, że jestem ciemnej karnacji… I też wyraził z tego powodu zawód. To chyba znak, że uroda południowca bardziej mi pasuje.

Fajnie wspominam też udział w bajce „Czarodziej z Krainy Oz”, w której grałem Stracha na wróble. Była to bardzo męcząca rola. Przez dwie godziny biegałem po scenie. Po każdym spektaklu wypijałem 1,5 litrową butelkę wody mineralnej.

A pozostałe role zagrane w chorzowskiej „Rozrywce”?

Bardzo dobrze pamiętam „Ślady” Józefa Szajny. Dla mnie, młodego wówczas aktora, to było ciekawe wyzwanie zmierzyć się z teatrem Szajny, teatrem, który tak naprawdę trudno sklasyfikować. Dzięki temu przedstawieniu miałem też okazję zwiedzić część Europy Wschodniej. Byliśmy na Łotwie, na Litwie. To było naprawdę ciekawe doświadczenie.

Potem była „Księżniczka Turandot”. Taki spektakl muzyczny z nowoczesnymi piosenkami. Tytuł ten cieszył się dużą popularnością publiczności, graliśmy go bardzo często. Podobała mi się w nim rezygnacja z tzw. „czwartej ściany” i obecność scen skierowanych bezpośrednio do widza.

Najważniejszą dla mnie rolą był Che Guevara w musicalu „Evita”. Zagrałem tę rolę tak naprawdę przez przypadek. Był to okres, gdy chciałem zrezygnować z pracy w teatrze i zdecydowany poszedłem powiedzieć o swojej decyzji dyrektorowi Dariuszowi Miłkowskiemu.

Wtedy dyrektor poinformował mnie, że ma dla mnie rolę właśnie Che Guevary. Udało mu się mnie przekonać i zdecydowałem się zagrać. Jestem mu za to bardzo wdzięczny, bo właśnie od „Evity” można powiedzieć, że wszystko dla mnie się zaczęło. Zyskałem popularność i sympatię widzów. Właśnie w tym spektaklu po raz pierwszy z niecierpliwością czekałem na końcowe brawa. To było niesamowite uczucie, gdy widziałem wychodząc do ukłonów entuzjazm widowni. Może brzmi to niezbyt skromnie, ale w końcu to jest właśnie sens pracy aktora. Po to się ciężko ćwiczy, pracuje nad rolą, żeby podobać się widzom, żeby zostać w ich pamięci. Do dzisiejszego dnia spotykam ludzi, którzy pamiętają „mojego” Che Guevarę. To jest fantastyczne. Mówi się, że teatr jest okrutny, ponieważ wraz z opadnięciem kurtyny przedstawienie zostaje zapomniane, przechodzi w niebyt. Film zostaje na taśmie na zawsze, a teatr nie. Jednak w teatrze zostaje coś cenniejszego niż taśma filmowa. Pozostaje pamięć widzów i jeśli chociaż jedna twoja rola została zapamiętana i ludzie po wielu latach do niej wracają z sentymentem to możesz o sobie powiedzieć, że udało Ci się być artystą. W końcu właśnie o to chodzi. Rola ta została też uhonorowana Złotą Maską.

POLECAMY!

Adam Małysz w rajdzie


Katowice na stolicę!

Występuje Pan także w filmach i serialach. Jak się Panu pracuje przez kamerą?

Bardzo lubię prace przed kamerą, ale jeszcze do końca nie wiem czy na pewno się do tego nadaję. Kamera albo kogoś lubi albo nie. Rola w filmie zostaje utrwalona na zawsze i to zawsze jest fajna pamiątka. Chociaż taka możliwość powrotu do zagranej roli po jakimś czasie, czasem powoduje rozczarowanie. Oglądasz i myślisz – to było okropne, teraz zrobiłbym to kompletnie inaczej.

Nie żałuję Pan, że ludzie kojarzą Pana bardziej jako kabareciarza a nie aktora?

Staram się niczego w życiu nie żałować. Jak człowiek zacznie rozmyślać, zastanawiać się co było gdyby to nigdy nic dobrego z tego nie wychodzi. Staram się patrzeć w przyszłość. Bardzo dużo zawdzięczam Kabaretowi Rak. Zyskałem ogromną popularność, zwiedziłem kawał świata. Dzięki występom w kabarecie spojrzałem też z dystansem na teatr.

W teatrze aktor przychodzi na gotowe. Ma uszyty kostium, przygotowaną scenografie, światło itp. Wszystko działa na jego korzyść. Nawet ta magia teatru ułatwia aktorowi zadanie, nie musi walczyć o uwagę widzów, ma ją jakby z góry zapewnioną. A w kabarecie aktor staje na scenie i nie ma nic. Musi ją zapełnić sobą. Myślę, że wielu aktorów teatralnych miałoby z tym duży problem. Czasem estrada uczy pokory. Wydaję mi się, że właśnie, dlatego aktorzy teatralni, nieraz naprawdę wybitni uciekali do kabaretu. Chcieli wyjść z tej magii, być bliżej prawdziwego życia i może się też sprawdzić? Jeżeli stojąc na scenie, bez kostiumu, bez scenografii, oprawy muzycznej uda ci się widza zainteresować, rozbawić czy wzruszyć to znaczy, że stoisz na właściwym miejscu twardo dwiema nogami.

Ma Pan swoich aktorskich mistrzów?

Zawsze podziwiałem aktorstwo Tadeusza Łomnickiego. On nie grał, on kreował daną postać. Teraz się niestety od tego odchodzi. Stawia się na to, żeby aktor nawet grając był sobą. Dobiera się rolę do aktora - mamy rolę amanta, to weźmy tego, bo ma urodę typowego amanta. A sztuką jest zagrać rolę całkiem inną niż twoje warunki zewnętrzne. To jest prawdziwe wyzwanie.

Ogromne wrażenie zrobiła na mnie możliwość obserwowania przy pracy Jana Frycza. Jego samego aktorstwo bardzo dużo kosztuje. On wciela się w postać całą swoją psychiką. Byłem tym naprawdę zaszokowany.

W Teatrze Rozrywki miałem wielki zaszczyt współpracować ze Stanisławem Ptakiem – ikoną, legendą teatru i operetki. To był naprawdę wielki artysta i wspaniały człowiek. Do tej pory nie mogę dopuścić do siebie myśli, że już Go nie ma. Dla mnie On cały czas żyje. Słyszę jego głos, widzę na teatralnym korytarzu. Niezwykły człowiek.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?

Nie lubię planować, bo tak naprawdę człowiek swoje, a Pan Bóg swoje. Myślę cały czas o wydaniu debiutanckiej płyty, której nagranie wygrałem w programie „Jak oni śpiewają”, ale do tej pory jeszcze nie powstała. Chciałbym, żeby zawierała balladowe, romantyczne piosenki. Mam nadzieję, że przyjdzie odpowiedni czas, żeby te plany zrealizować.

W tym roku obchodzimy z Kabaretem Rak 30-lecie istnienia i z tej okazji w październiku odbędzie się wielka impreza urodzinowa, na którą już teraz serdecznie Państwa zapraszam.

Materiał dziennikarza obywatelskiego

Zobacz nasze fotogalerie!

Liga Światowa

Bytomska Noc Świętojańska


Przytulanie w Katowicach
od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto