Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zajas: "Chciałem nadać policyjnej robocie trochę realizmu" [wywiad]

red.
Michał Ramus/ mat. prasowe
Z Krzysztofem Zajasem, autorem książki "Skowyt nocy" rozmawialiśmy o magicznych miejscach, permanentnej depresji twórczej, "Trylogii pomorskiej" i prawdziwych policjantach.

Pochodzi Pan z Oświęcimia, następnie związał się Pan z Krakowem. Skąd pomysł na trylogię osadzoną na wybrzeżu?
Pomorze to bardzo ciekawa ziemia. Historia układa się tam warstwami, jak osad geologiczny, i to, czego doświadczamy tam dzisiaj, jest bardzo różnorodne. Niemcy, Polacy, Kaszubi, Ukraińcy, Litwini, do tego jeszcze jacyś Kociewiacy, Borowiacy, Kosznajdrzy – zupełny galimatias! I nie chodzi tylko o migotliwą różnorodność; to generuje napięcia, antagonizmy, uruchamia jakieś ukryte, nie do końca rozpoznawalne siły, które działają w ludziach… Z drugiej strony nowoczesność, farmy wiatrowe, niebo zastawione olbrzymimi psychodelicznymi kręciołami… Przeszłość i przyszłość w niesamowitym kontredansie. Wydało mi się to fascynującą pożywką dla kryminalnej fabuły.

Inna sprawa, że chciałem parę moich sprawdzonych w warunkach południowej Polski bohaterów, czyli duet policyjny Krzycki – Bałyś, rzucić w nowe, wymagające środowisko. Skoro tacy świetni, to niech tam pokażą, co potrafią. Na obcym boisku, z wrogą publicznością – śmiało chłopcy, grać! I grają. Na początku idzie im katastrofalnie – śmierć szczerzy zęby w koszmarnym uśmiechu podwodnego kościotrupa…

Trudno było nauczyć się myśleć "po pomorsku"? Skąd czerpał Pan inspiracje?
Znam Pomorze Środkowe całkiem nieźle, jeżdżę tam z przerwami od pół wieku. Dzisiaj staram się trzymać co najmniej pięć kilometrów od linii brzegowej, czyli od całego tego turystycznego targowiska próżności. Ciekawe Pomorze jest w głąb lądu, pośród małych poniemieckich wiosek, między starymi domami z ciemnoczerwonej, brudnej cegły i z elementami zabudowy szachulcowej. Nagle znajdujesz się w środku jakiejś dawnej, niejasnej tajemnicy… Nie wiem, czy nauczyłem się myśleć po pomorsku – to chyba nie całkiem możliwe. Ale nieraz próbowałem zobaczyć siebie żyjącego tutaj latami, od urodzenia, z tym ponurym Niemcem w głębi starego sadu i surową bałtycką północą na twarzy. A nad głową śmigła wiatraka. Drżący niepokój. Przez parę lat z rzędu spędzałem czas w przeuroczym Kukułczynie, niedaleko Sławna, w poniemieckiej leśniczówce. Magiczne miejsce. Dla mnie, badacza pograniczy kulturowych, absolutnie odjechane!

Krzysztof Zajas: "Chciałem nadać policyjnej robocie trochę r...

Grzegorz Kalinowski powiedział, że po przeczytaniu "Skowytu" każdy poważnie zastanowi się nad rozpoczęciem kariery w policji. Pańską powieść można traktować w charakterze ostrzeżenia?
Nie, zupełnie nie o to chodziło. Po prostu chciałem nadać policyjnej robocie trochę realizmu. Mam wrażenie, że w konwencjonalnym kryminale wszyscy ci inspektorzy, detektywi i inni technicy od zbrodni są okropnie sztuczni, kreowani, gdzieś obok tego, z czym się prawdziwy policjant musi zmierzyć. A mierzy się nie tylko z czystym, literacko sterylnym śledztwem, lecz także z presją społeczną, polityczną, obyczajową, gangsterską. Raczej chciałem dotknąć tego dylematu, który wyobrażam sobie w duszy wielu policjantów: tu stróż porządku i odpowiedzialność zawodowa, a tam koledzy cwaniacy, którzy kombinują na boku i mieszają czarne z białym, żeby wyszło szare. Czyli mętne, w którym przestępczość nie znika, a kwitnie. Zresztą, nie wymyślam tu niczego nowego, w kulturze masowej jest cały wielki temat przestępczości wśród stróżów prawa. Ja osobiście z upodobaniem kolekcjonuję newsy o przestępstwach policjantów. Najnowszy, z wczoraj, o policjancie molestującym sześciolatkę! Ludzie, co jest?!

Kiedy zakochał się Pan w kryminałach?
Jeszcze w szkole podstawowej. Czytaliśmy z kolegami na wyścigi, kto więcej na tydzień. I zupełnie o tym zapomniałem! Dorosłe życie przebiegło mi pod znakiem literatury tzw. poważnej: Herbert, Miłosz, w ogóle raczej poezja niż proza. Sam pisałem dużo – słabych – wierszy. Sięgnąłem znowu po kryminały dziesięć, dwanaście lat temu i z całym impetem wróciła tamta szkolna miłość. Może to była kwestia zmęczenia powagą akademickich studiów, a może wreszcie znalazłem styl, ramę dla swoich wciąż niezrealizowanych literackich ambicji. W każdym razie mroczny kryminał i horror to nagle było to! Walka ze złem, odwet na niesprawiedliwym świecie, człowiek wplątany w sprzeczne intencje – cóż za tematy!

Trudno spojrzeć krytycznym okiem na własne dzieło będąc badaczem literatury?Przeciwnie, bardzo łatwo. Zbyt łatwo! Wciąż się oceniasz i porównujesz. Piszesz scenę, klecisz jakiś dialog albo opis, a potem czytasz kawałek Dostojewskiego i widzisz, jaki jesteś beznadziejny. Permanentna depresja twórcza. Bez końca poprawiam, koryguję, skreślam to, co napisałem poprzedniego dnia. Kiedy zaczynałem pisać kryminały, byłem okropnie wulgarny – chciałem w ten sposób zmyć z siebie to odium uniwersyteckiej poprawności. Efekt był straszny. Natomiast korzyść badawcza jest taka, że mam sposobność spojrzeć na proces twórczy z drugiej strony, od wewnątrz, odczuć na własnej skórze to zmaganie z frazą, zdaniem, metaforą, czasem pojedynczym słowem. Lepiej rozumiem słynny aforyzm Goethego, że literatura to dziesięć procent talentu i dziewięćdziesiąt żmudnej pracy. Ułożyć dobre, nośne zdanie – oto cała literacka robota. Niewiele i zbyt wiele.

Pańskim zdaniem kondycja rodzimej literatury rośnie w siłę, czy wręcz przeciwnie?

Ależ mamy wspaniałą literaturę! Olga Tokarczuk właśnie dostała Nobla i to już piąty literacki Nobel dla Polski! A właściwie szósty, bo ja bym jeszcze doliczył Izaaka Bashevisa Singera. W żadnej innej dziedzinie nie mamy takich sukcesów na skalę światową.

Przy czym Tokarczuk jest również argumentem za powieścią kryminalną, bo napisała świetny "Prowadź swój pług przez kości umarłych" – kryminał jak się patrzy. Oczywiście, sukces najlepszych nie jest dowodem na świetność całej dziedziny i mamy olbrzymią produkcję mierną i słabą, która się świetnie sprzedaje dzięki potężnym mechanizmom promocyjnym. No, ale to już kwestia raczej handlowa, niż literacka.

Co mnie cieszy, to jednak kwitnące czytelnictwo, wbrew różnym biadaniom o tym, że Polacy nie czytają. Czytają, i to dużo, niektórzy nawet organizują zawody w czytaniu – jak my wtedy w podstawówce. A że nie wszyscy czytają, to jasne. Nigdy nie czytali wszyscy, tylko wybrani, ci, których trącił skrzydłem anioł od literatury. To dosyć liczne plemię i raczej szybko nie zginie. Całe szczęście, bo bez niego nie ma literatury. Ani pisarzy.

Czego możemy spodziewać się w przyszłości od Krzysztofa Zajasa? Po zakończeniu trylogii zamierza Pan może nieco odbić od klimatu uwielbianego Stephena Kinga?
W pierwszej kolejności muszę skończyć „Trylogię pomorską”. Jest tam do skończenia historia pewnej starej Niemki, która ściągnie inspektora Krzyckiego z powrotem na Pomorze. Ziemia, woda, powietrze i ogień – cztery potężne pomorskie żywioły – jeszcze wszystkiego ludziom nie powiedziały. Równocześnie piszę powieść w odcinkach pt. „Audiobook”, można czytać co tydzień na portalu smakksiazki.pl. Klimaty Stephena Kinga mam ciągle pod ręką w mojej literackiej skrzynce z narzędziami, ale korzystam z nich oszczędnie. Nie mam zamiaru ani ambicji go naśladować, raczej podziwiam jego literacką totalność. U niego wszystko, najmniejszy nawet codzienny drobiazg, potrafi się zmienić w świetny, pełen napięcia tekst. W tym sensie jest dla mnie wzorem. Ale nie umiem go naśladować. Piszę swoje.

Mam w planach romans sensacyjny – miłość pisarza i gwiazdy rockowej – a także powieść fantasy o Krakowie. I jeszcze parę innych rzeczy w formie luźnych notatek zapychających folder o pysznej nazwie „Projekty”. Poza tym wciąż pracuję naukowo, równolegle ze Skowytem nocy w Bibliotece Narodowej właśnie się ukazuje tom Żagary. Antologia poezji, który współredagowałem. Z obu książek jestem równie dumny. Satysfakcja, że karmię w sobie oba wilki, białego i czarnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto