Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Książka o mamie Madzi z Sosnowca. Kto chce zarobić na tragedii? Pytamy specjalistów

Grażyna Kuźnik
Czy warto kupić książkę o matce Madzi, napisaną przez szefową pisma o celebrytach? Gdzie jest granica między dążeniem do prawdy a żerowaniem na sensacji? Takie pytanie zadaliśmy medioznawcy, etykowi i psychologowi. Internauci sami już na nie odpowiedzieli.

Dawno nie było takiej wściekłości w sieci, jak po ukazaniu się książki o Katarzynie W. Komentarze nie milkną. Matka półrocznej Madzi, odpowiedzialna za jej śmierć, ukrycie dziecka w gruzach i kosztowny cyrk z wymyślonym porywaczem, doczekała się książkowej biografii. Słodkiej, przynajmniej z zewnątrz. Uderza patetyczny tytuł "Wybaczcie mi. Wiara, nadzieja, miłość". Na okładce ładna kobieta zapatrzona w dal. Za nią jej druga twarz - zapłakana, pełna bólu, w żałobie.

Mama Madzi wyszła z psychiatryka. Gdzie teraz zamieszka?

Wydawca określa książkę pisząc o "mamie", której córka Magdzia "upadła i zabiła się". I chociaż "Katarzyna wyprowadziła się z Sosnowca, ścięła i przefarbowała włosy, zaczęła się inaczej ubierać, często słyszy za sobą krzyki". Autorce z Warszawy, która specjalnie przyjechała do Sosnowca, żeby spotkać się z bohaterką, udało się podobno w czasie kilku rozmów - spojrzeć w duszę Katarzyny W. Sztuka, której nikt nie dokonał. Trzeba przyznać, że aż ciarki przechodzą.

Skandal i pazerność

Tekst napisała Izabela Bartosz, redaktor naczelna miesięcznika o celebrytach "Gala", który wydaje koncern G+J. Koncern zdecydował się również wydać jej książkę w nakładzie 5 tys. egzemplarzy.

Powstała książka o mamie Madzi. Przeczytaj o tragedii za 32 złote

Szybki refleks reporterski, którego zazdroszczą inni dziennikarze, czy pewna kandydatura do tytułu "Hiena roku 2012"? Internauci nie mają wątpliwości. Na portalu naszemiasto.pl, gdzie ukazała się wiadomość o nowej książce, przeważa szok i niesmak. Ktoś pisze: "Wstyd pani naczelna! Kaśka głupia, ale pani nie mądrzejsza!". I rada, żeby autorka napisała teraz bajkę dla dzieci o producencie śliskich kocyków. Inni: "Skandal, żenada, pazerność!". W sieci panuje wyjątkowa zgodność. Jeden z czytelników komentuje: "To było do przewidzenia, że jakaś hiena wkrótce zechce na tym zarobić. Nikt tylko nie spodziewał się, że tak szybko".

Przedsprzedaż skasowana

Empik wycofał się z przedsprzedaży "Wybaczcie mi". Informuje nas, że dotąd nigdy nie było takiego przypadku. Anna Włodarczyk przedstawia oficjalne stanowisko firmy w tej sprawie. "Wobec fali negatywnych komentarzy internautów, zarówno na profilu Empiku na Facebooku, jak i na różnych forach, postanowiliśmy skasować dostępność tej książki w przedsprzedaży. Zdajemy sobie sprawę z niezwykłej delikatności tematu podjętego w tej książce, aktualności przedstawionej historii, która stanowi dla bliskich żywą, otwartą ranę. Premiera książki zapowiedziana jest na 23 maja br. Będziemy śledzić dyskusje publiczne i internetowe na ten temat. Ostateczną decyzję podejmiemy przed premierą książki".

Internautka: "Dziwię się osobie, która tę książkę napisała. Według mnie to czysta głupota pisać o kimś książkę, gdy prowadzone są czynności prokuratorskie, wyjaśniające tę sprawę. Wydaje mi się, że autorka tej książki chce się pokazać czytelnikom, ale będzie to mieć odwrotny skutek. Już widać, że nie ma ani jednego zwolennika".

Mieszkańcy Sosnowca, a niektórzy dobrze znają rodzinę rodziców małej Madzi uważają, że taka książka to spełnienie marzeń Katarzyny.

- Pokazana jest jako nowa polska męczennica. Dziecko samo się zabiło, a ona cierpi jako niewinna ofiara, bo źli ludzie ją oskarżają. Pytam, kto jeszcze pamięta o małej Madzi. Była naprawdę słodkim dzieckiem - mówi starsza pani z dzielnicy, gdzie mieszkają rodzice Katarzyny.

- Ja się doczekam ronda imienia Kaśki W.! - denerwuje się młody sosnowiczanin.

- A wciąż nie wiadomo, czy dziecko mogło wypaść ze śliskiego kocyka i od razu się zabić? Czy biegli to sprawdzili tak, jak to się robi na świecie? Zamiast faktów mamy wypociny damulki z Warszawy. Tej to forsa na pewno nie śmierdzi.

Czy jednak hasło "ludzie to kupią, byle na chama, byle głośno, byle głupio" nie jest prawdziwe? W sieci można znaleźć i takie głosy: "Możecie sobie narzekać, ale i tak kupię książkę o matce Madzi i kupi ją dużo ludzi, bo widziałam, jak wszyscy się tą sprawą interesowali, jak oglądali w telewizji i w gazetach".

Lub: "Czytajcie sobie Pana Tadeusza albo inne starocie, to będzie na pewno fajna książka o tych ludziach, co dzisiaj żyją".

Sama autorka książki Izabela Bartosz pięknie o niej opowiada w swoim oświadczeniu: "Przedstawiłam historię młodej kobiety, która nie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem, nie widziała przed sobą żadnych perspektyw. Historia Katarzyny W. stała się przyczynkiem do szerszej rozmowy o macierzyństwie, bezrobociu wśród młodych ludzi, roli Kościoła i mediów w społeczeństwie i wielkiej samotności, z którą nie każdy umie sobie poradzić. Takich dziewczyn jest w Polsce dużo więcej".

Wynika z tego, że sposobem na samotność i bezrobocie jest na przykład wykorzystanie śmierci swojego dziecka, najpierw do pokazania się w roli ofiary porywacza, a potem celebryty. Takie wyjaśnienia autorki rodzą pytania - gdzie jest granica między misją dziennikarza, który z największym wysiłkiem szuka prawdy, a żerowaniem na sensacji?

Moralna kompromitacja

Prof. Krystyna Doktorowicz z Uniwersytetu Śląskiego, specjalistka zarządzania mediami, nie ma ochoty przeczytać książki o Katarzynie z Sosnowca autorstwa redaktor naczelnej "Gali". Chociaż nie jest zaskoczona, że ktoś taką rzecz już napisał.
- Moralnie bardzo nisko oceniam ten pomysł - przyznaje. - To wykorzystanie historii, która na pewno się sprzeda, niezależnie od tego, co zawiera. Katarzyna W. na okładce może przyciągnąć uwagę czytelników, ale co można znaleźć w środku tej książki? Chyba nic nowego, bo wiarygodne nowe fakty ujawnić mogą dopiero organy ścigania. Na takie informacje najbardziej czekamy.

Jej zdaniem, pomysłodawcy książki liczą na to, że ludzie wciąż nie mają dość serialu o rodzicach Madzi.

- Tam ciągle się coś dzieje, są kłamstwa, ucieczki, próba samobójcza - podkreśla prof. Doktorowicz. - Wszystko to podkręca, destabilizuje detektyw Rutkowski. To jest gotowy materiał na książkę, ale nie napisaną teraz. Bo w tym momencie jest to operacja na żywej tkance, na gorących emocjach. Wszystko jest tu jeszcze w ruchu, w każdej chwili może wyjść na jaw inna tajemnica czy okoliczność, co zmieni spojrzenie na śmierć dziecka i jego rodziców.

Dlaczego ktoś zdecydował się wydać biografię nieosądzonej jeszcze matki Madzi?

- To cyniczna chęć zarobienia na sensacji. Większość ludzi wie o tej motywacji i to ich odrzuca. Chociaż granica między tym, co etyczne, a co nie, dzisiaj w mediach jest bardzo nieostra, to jednak na szczęście wciąż potrafimy ją dostrzec - dodaje prof. Doktorowicz.

Tu nie ma miłości

Psycholog społeczny dr Renata Rosmus z Górnośląskiej Wyższej Szkoły Handlowej w Katowicach jest zaskoczona już samym tytułem książki "Wybaczcie mi. Wiara, nadzieja, miłość".

- To żenujące. Wiara w co? Że można kłamać, grać na ludzkich emocjach, udawać ofiarę, manipulować organami ścigania i zostać w nagrodę celebrytką? W pięknym mieszkaniu, z wizytami u fryzjera? Z własną twarzą na okładce książki? Wiara, że majestat śmierci dziecka zostanie uszanowany? Czy wiara w wymiar sprawiedliwości, który przegrywa z detektywem?

Nadzieja? Może na to, że trzeba w końcu wziąć na siebie odpowiedzialność? Matka Madzi nie jest w żałobie, nie wstydzi się, że córka umarła przez jej zaniedbanie. Wspierał ją w tym mąż. A ona pokazuje się w telewizji, pozuje do zdjęć, ma teraz nawet własną biografię. Nadzieja więc na to, że Katarzyna poczuje chociaż wstyd? A miłość? O jaką tu miłość chodzi? Matki do dziecka? Żony i męża? Tu w ogóle nie ma miłości i dlatego ta sprawa jest tak niepojęta dla zwykłego człowieka. Dr Rosmus chciałaby przeczytać tę książkę. Dla psychologa ciekawa będzie nie tyle ukazana postać bohaterki, co autorki.

Tylko łatwe pieniądze

Dr Piotr Machura, etyk i filozof z Uniwersytetu Śląskiego, uważa, że książka o matce Madzi to wykwit tabloidyzacji polskich mediów.

- Książki, która by aż tak żerowała na prostych emocjach, aż tak bardzo chciała zarobić na chwili, nie przejmując się sensem ani wartością publikacji, jeszcze nie było - zauważa. - Ale pewnie będą podobne dzieła, bo oznaczają łatwe pieniądze. Jaka trudność, pojawi się pani redaktor, przejdzie po sąsiadach, napisze błyskawicznie cokolwiek. Sam temat się sprzeda. Dobrze, że film nie powstanie, bo nasi filmowcy nie są tak sprytni.

Dr Machura książki nie kupi i nie ma ochoty jej przeczytać. Pamiętając o słowach Gombrowicza "Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba".

KOMENTUJĄ:

Maciej Mrozowski, medioznawca dla Press.pl:
Protestujący przeciwko sprzedaży książki o matce tragicznie zmarłej dziewczynki powodowali się zdrowym odruchem sprzeciwu wobec przekonania, że wszystko można spieniężyć. To ludzie, dla których liczy się przyzwoitość, a nie tylko pieniądze. Empik nie chciał ich drażnić.

Łukasz Szurmiński, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego dla Press.pl:
Dystrybucja tej książki nie przysłużyłaby się wizerunkowi Empiku, choć finansowo zapewne firma by na niej nie straciła. Autorka książki ma prawo do wolności wypowiedzi, ale w tym wypadku istotniejsze jest, by nie pozwolić żerować na cudzym nieszczęściu.


Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto