Skok na bank z marzeniami to znacznie coś ciekawszego niż pospolity skok na bank. Taki właśnie bank z marzeniami rozbił w swoim życiu 27-letni pilanin Łukasz Burdziak. Początek tej przygody to akrobatyka, trener Roman Rafiński i Uczniowski Klub Sportowy “Iskra”. Łukasz był jednym z pierwszych zawodników w Pile, który zaczął trenować skoki na trampolinie. Kilka lat później na mistrzostwach Polski wypatrzył go trener Radosław Walczak i zaproponował dalszy ciąg przygody w szkole mistrzostwa sportowego w Zielonej Górze.
- Rodzice oraz trener zgodzili się, więc w wieku 13 lat wyprowadziłem się z rodzinnego miasta za marzeniem. Byłem jednym z najgorszych zawodników Polski, ale bardzo konsekwentnym - śmieje się dziś Łukasz.
W Zielonej Górze skończył Liceum Ogólnokształcące Mistrzostwa Sportowego oraz wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Zielonogórskim. Do 18 roku życia skakał dla pilskiej “Iskry”, a później - zgodnie z kontraktem, dla klubu z Zielonej Góry.
- Z zawodnika, który zajmował ostatnie miejsca i był brany lekko za „świrniętego kaskadera” trafiłem do kadry narodowej, a następnie zostałem objęty programem olimpijskim i zostałem członkiem kadry olimpijskiej
– opowiada pilanin.
W 2015 roku walczył o wyjazd na najważniejsze w jego karierze mistrzostwa świata. Mogły być jego przepustką na olimpiadę w Rio de Janeiro.
- Zawiesiłem na rok studia. W sumie wszystko zawiesiłem.. i tylko trenowałem. Na ostatnich zawodach w Polsce przegrałem z moim przyjacielem o 0,2 punkta i to on pojechał na mistrzostwa. Nigdy nie miałem mu tego za złe. Wręcz przeciwnie. To był cały rok pięknej walki pomiędzy dwoma światowej klasy już sportowcami – wyznaje dziś.
Zaliczył jednak życiowy dołek. Wyciągnął go z niego przyjaciel Artur Zakrzewski (jedyny reprezentant Polsk w skokach na trampolinie, który wciąż ma szanse na kolejne igrzyska – przyp. red.). Trampoliną okazał się … Dubaj.
Pojawiła się propozycja wyjazdu do Dubaju na krótki, półtoramiesięczny kontrakt. Artur od razu zadzwonił z tym do mnie. Po krótkiej rozmowie z trenerem Walczakiem klamka zapadła. Jadę „odpocząć” do Dubaju i zarobić trochę grosza – tak wyglądały kulisy pierwszej wyprawy do Dubaju.
Po powrocie skończył studia, wystartował w dwóch Pucharach Świata i Mistrzostwach Europy, rozpoczął pracę jako manager parku trampolin i ...skręcił kostkę przed Mistrzostwami Polski.
- Wszystko się układało. Wynająłem mieszkanie, miałem super pracę. Nawet trzy, bo jako manager, zawodnik kadry narodowej i trener. Aż tu nagle dostałem telefon z Dubaju że potrzebują trenera gimnastyki i to na już! - wspomina dziś Łukasz.
Przeszedł przez cztery rozmowy kwalifikacyjne na skype. Dzień po ostatniej przyszedł mail: “Gratulujemy. Bardzo podoba nam się pański profil. Wybraliśmy pana spośród 50 kandydatów. Skąd zabukować bilet?”
-Szok i niedowierzanie. Mnie? Z Polski? Chłopaka, który latał na rolkach od czwartego roku życia, ganiał całe lato na rowerze na Płotki, chcą do Dubaju?!
- tak wyglądał początek jeszcze większej przygody.
Tym razem rozmowa z trenerem Walczakiem była już dłuższa. Decyzja, kierunek i cel ten sam: podbić Dubaj. Obiecał trenerowi, że jak już się spełni zawodowo wróci, by pomóc poprowadzić mu klub.
- Oznajmiłem rodzicom, którzy byli już przyzwyczajeni do mojego zwariowanego życia, że lecę do Dubaju. Dwa tygodnie później wylądowałem w krainie pustyni i luksusu – opowiada pilanin.
I tak zaczęła się historia o tym jak trener gimnastyki został kaskaderem oraz filmowcem. Zanim zaczął zarabiać na tym, co kocha, najpierw pracował nad tym, co w branży nie tylko filmowej najważniejsze - nad nazwiskiem. Teraz ludzie znajdują go przez Instagram, YouTube lub z polecenia. Dostaje zlecenia nie tylko z Dubaju, ale także z Polski. Jego filmowa pasja zaczęła się już w liceum, kiedy zaczął nagrywać swoje pierwsze wyjazdy na zawody i zgrupowania.
- Chciałem po prostu zatrzymać wspomnienia dla siebie, aby po latach z dumą je oglądać. Przerodziło się to jednak w coś więcej
- mówi Łukasz. - Teraz zarabiam na swoich pasjach i jestem szczęśliwy.
Islandia była jego filmowym marzeniem. Kolejnym spełnionym w jego życiu. Jego “dronowym heaven” , z którego nakręcił trzy vlogi i jeden film, które można znaleźć na YouTubie. Odlicza dni, żeby tam wrócić i objechać całą wyspę. Robi to montując film z ...Bali. Ale to już zupełnie inna historia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?