Marszałka nie stać na zakup pociągów dla Kolei Śląskich

Samorządowa spółka ma bowiem spory problem ze skompletowaniem taboru, a przypomnijmy, że musi ona do grudnia powiększyć swą flotę o 50 maszyn. Z tej liczby za zakontraktowane można tymczasem uznać raptem dwa pociągi (dostarczy je konsorcjum firm Newag i ING Lease)i nie zanosi się na rychłą zmianę tego bilansu.

Co więcej, w piątek urzędnicy marszałka podjęli decyzję o unieważnieniu przetargu na dostawę 15 używanych pociągów dla Kolei Śląskich. Postępowanie rozłożone było na trzy części - każda z nich dotyczyła zakupu 5 pojazdów. W sumie, na całą transakcję marszałek chciał przeznaczyć 6,7 miliona złotych. Do pierwszej części przetargu zgłosił się tylko jeden chętny - były nim Przewozy Regionalne, które w związku z likwidacją swojego śląskiego zakładu mają na zbyciu przynajmniej kilkadziesiąt pociągów. Za 5 maszyn Przewozy Regionalne zażądały ok. 12 milionów złotych, czyli więcej aniżeli samorząd województwa skłonny był wydać na 15 składów! Mimo "zimnego prysznica" urzędnicy marszałka Adama Matusiewicza nie tracą jednak optymizmu i zapowiadają radykalną zmianę strategii. Jak zdradził nam Tomasz Żak z biura prasowego urzędu marszałkowskiego, zamiast większej ilości używanych pociągów samorząd kupi dla Kolei Śląskich mniej, ale za to nowych pojazdów. - Na razie nie wiemy jeszcze, ile ich będzie. Te szczegóły zostaną ustalone w najbliższym czasie - mówi Tomasz Żak.

Znacznie większym wyczynem niż ustalenie liczby owych pociągów, a nawet przygotowanie nowej specyfikacji przetargowej, będzie jednak ustalenie, skąd wziąć pieniądze na taki zakup. Jeden nowy pociąg to wydatek rzędu ok. 22-23 mln złotych - tyle kosztowały bowiem kursujące pod banderą Kolei Śląskich "Elfy" oraz "Flirty". Na tamte zakupy samorząd uzyskał bowiem unijną dotację, na którą teraz nie ma już szans.