Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Michał Listkiewicz: teraz byłbym znacznie lepszym prezesem PZPN niż wcześniej

Cezary Kowalski
Listkiewicz: Mógłbym wrócić, ale nie sypię piachu w tryby
Listkiewicz: Mógłbym wrócić, ale nie sypię piachu w tryby Grzegorz Jakubowski
- Mógłbym wrócić tylko w określonych warunkach i wiem jedno: nie powtórzyłbym tych starych błędów. Byłbym znacznie lepszym prezesem. Ostrożniej dobierałbym ludzi - mówi były prezes PZPN, Michał Listkiewicz

To prawda, że już przebiera Pan nogami aby odzyskać władzę w związku?
A skąd! Jestem prywatną osobą. Wróciłem do źródeł. Działam w komisji sędziów, udzielam się, prowadzę wykłady. W czerwcu jadę na cały miesiąc do Niemiec na mistrzostwa świata kobiet, we wrześniu na mundial juniorów do Kolumbii. Oceniam sędziów, uczestniczę w obsadach. W związku z tym, że mój syn jest asystentem sędziego w ekstraklasie, ja jeżdżę na mecze pierwszej i drugiej ligi. Zaangażowałem się także w organizację klubu LKS Pniewy, w takiej małej miejscowości miedzy Tarczynem a Grójcem.

Namówiłem wójta aby stworzył zespół, bo nie podobało mi się, że chłopaki tracą czas pod budką z piwem. Cieszę się, że moja rozpoznawalność przyczyniła się do poprawy poziomu tej drużyny. W pierwszym sezonie udało się nam zdobyć tylko trzy punkty, dzięki temu, że wygraliśmy walkowerem. Teraz marzymy o karierze w A-klasie radomskiej. Cały czas krążę, poruszam się w różnych środowiskach. W pewnym sensie jestem celebrytą. W jakimś rankingu zająłem trzydzieste miejsce. Wśród takich gwiazd jak Kora, Doda czy Kuba Wojewódzki.

Narcyz, tak o Panu ostatnio mówią w PZPN.
Czytałem w pana artykule. Podejrzewam, że działacze, którzy tak twierdzą nawet nie wiedzą kim był Narcyz. Nie sądzę aby byli tak oczytani. Ale mogę się zgodzić. Niech im będzie. Jestem Narcyzem.

Wróćmy jednak do głównego wątku. Fakt, że nazwał Pan wynik Grzegorza Laty w wyborach do Komitetu Wykonawczego UEFA kompromitacją, został uznany przez otoczenie prezesa za wymówienie wojny. Listkiewicz się zbroi i chce wrócić - mówią w PZPN.
Moja wypowiedź została źle zinterpretowana. To nie była krytyka Laty, ale ludzi, którzy namówili go do kandydowania i źle zorganizowali kampanię. Człowiek o takim nazwisku, król strzelców mistrzostw świata, nie zasłużył aby tak sromotnie przegrać. Można ulec 1:2, ale nie 0:5. Byłem autentycznie wkurzony. W prezentacji nie wspomniano o jego sukcesach na mundialach, a powołano się na autorytet Jana Pawła II. Fajnie, ale czy w taki sposób można trafić do Turka, Żyda czy Kazacha? Gdyby ktoś pomyślał, skończyłoby się to wszystko znacznie lepiej.

Ranking kapitanów śląskich klubów Ekstraklasy i I ligi

Pan, który ma takie wpływy w UEFA, nie mógł prezesowi pomóc, doradzić?
Mnie do tego nie dopuszczono. Ktoś przekonał Grześka, że ma wygraną w kieszeni. Jeden z wpływowych ludzi w UEFA powiedział mi niedawno: my friend, oni nic nie zrobili aby Lacie pomóc.

Może Pan powinien wystartować? Kiedyś był Pan bliski wygrania wyborów.
Jak startowałem, dostałem 21 głosów, zabrakło mi trzech. Proponowałem swoją kandydaturę. Wiele mówi się o mnie kontrowersyjnych rzeczy, ale wszyscy są zgodni, że kontakty w świecie futbolu międzynarodowego mam dobre i nie jestem tam anonimowy. Nie było jednak zainteresowania aby podzielić się obowiązkami. Grzesiek uznał, że lepiej się nadaje. Nie ma co się obrażać. Mam całkiem fajne relacje z obecnym prezesem.

Jak mówił Kazimierz Górski, chodzę tylko tam gdzie mnie zapraszają. Owszem, mógłbym być lepiej wykorzystany. Ale z drugiej strony , tak jak pan napisał, Lato dał mi miejsce w spółce Euro 2012, a przecież nie musiał. Chociaż... sądzę, że UEFA i tak by się o mnie upomniała.

W PZPN twierdzą, że chce Pan wrócić z Eugeniuszem Kolatorem i Zbigniewem Bońkiem, z którymi już kiedyś rządził Pan związkiem.
Słynny Tercet Egzotyczny niedawno wrócił na scenę i znów zaczął sprzedawać płyty, to dlaczego nasz tercet nie miałby zacząć znów działać? Uważam, że lata 1999-2002, kiedy byliśmy w takim składzie były bardzo udane i świetnie się uzupełnialiśmy. Ale powtarzam, nie można mnie posądzać o sypanie piasku w tryby.

O ile Pan jest dla działaczy do przyjęcia to już Kolator i Boniek absolutnie nie.
Gienek Kolator miał węża w kieszeni i działaczy nie rozpieszczał. Był niesamowicie skrupulatny.

Do tego stopnia, że dostał zarzut niegospodarności.
Sprawa jest w sądzie, nie wiadomo jak się zakończy. Przypomnę, że dzięki niemu PZPN odzyskał od fiskusa 12,5 mln złotych. Moim zdaniem to człowiek krystalicznie uczciwy. Działacze za nim nie przepadali, bo w pewnym momencie nawet zlikwidował obiady. Sam mówiłem, że przesadza. Przecież nie można zmusić ludzi aby suchy prowiant ze sobą wozili na posiedzenia związku. Poza tym mało rozrywkowy. Asceta. Niepijący. Nudziarz.

Prezes Lato w pewnym sensie kupił działaczy. Teraz są hołubieni. Za każde posiedzenie dostają wynagrodzenie, mieszkają w luksusowym hotelu, mają diety, bilety na mecze, wyjazdy z kadrą...
I wcale nie mam zamiaru tego krytykować. Skończyły się czasy, w których można było pracować za paluszki, wodę mineralną i herbatkę. Teraz ludzie piłki mówią tak: dobrze, zrobię to, ale za ile? Ja w tej sprawie byłem bierny. Nie dbałem o nich finansowo. O siebie również.

Prezes Lato z miejsca podwyższył sobie pensję do pięćdziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.
Słusznie wyszedł z założenia, że skoro prezes Ekstraklasy SA dostaje 40 tysięcy złotych, to rola prezesa PZPN jest przecież nieporównywalnie większa. Ja rozpatruję jego obecne zabiegi w tej kwestii nie w kategorii jego błędu, ale mojej wcześniejszej niefrasobliwości. Nie przywiązywałem wagi do swoich zarobków. A to przecież ważne.

Ile Pan zarabiał?
Też całkiem nieźle. Przez ostatni rok 29 tysięcy brutto. Wcześniej 17,5 tysiąca. A Kolator 7,5 tysiąca brutto.

Podobno Kolator dostawał jednak bardzo wysokie jednorazowe premie.
Nie pamiętam. Jak mówię w kwestiach finansowych nie byłem zaradny.

Potwierdzi pan informację, że UEFA może wypłacić Lacie jako prezesowi spółki Euro 2012 nawet milion euro premii?
To jest premia uznaniowa. I dostaną ją szefowie spółki jeśli UEFA będzie zadowolona z organizacji turnieju. Tak było po poprzednich mistrzostwach.
Czy to będzie milion euro? Nie mam pojęcia.

Gdyby udało się Panu wrócić odebrałby Pan przywileje, które dał swoim wyborcom Lato?
Na pewno nie.

A co z Bońkiem? To dobry kandydat, ale przecież niewybieralny...
Dedykuję mu fragment wiersza Tadeusza Nowaka Krajobraz z wilgą i ludzie: "A do tych ludzi starczy zejść z pagórka. Zaklaskać w dłonie i wyciągnąć z mroku". Zbyszek musi zejść z tego swojego rzymskiego pagórka. Nie można patrzeć całe życie na polską piłkę z takiej wysokości. Trzeba docenić i umieć porozmawiać z ludźmi. Także z Pułtuska czy Myślenic. Apeluję, Zbyszku zejdź z tej góry!

Czyli jednak myśli Pan o powrocie.
Mógłbym to zrobić tylko w określonych warunkach i wiem jedno. Nie powtórzyłbym tych starych błędów. Byłbym znacznie lepszym prezesem. Ostrożniej dobierałbym ludzi. Zastanawiam się nad tym poważnie, bo pewnie pan pamięta, że ja byłem strasznie bity po głowie. W pewnym momencie poczułem się już bardzo zmęczony. Kurator, kolejne rządy, ataki mediów. Zostałem ukrzyżowany na ołtarzu polskiej piłki. A właściwie sam to zrobiłem jak powiedział mi kiedyś Mariusz Walter. Mówiono, że to za czasów Listkiewicza korupcja rozkwitła, a przecież miała już miejsce znacznie wcześniej. Nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Dlatego palnąłem kiedyś tę gafę o jednej czarnej owcy po zatrzymaniu sędziego Fijarczyka. Ale ile jeszcze będzie mi się to przypominać?

Kibice Górnika Zabrze napadnięci w Żorach. Zatrzymano 10 chuliganów

Podobno Surkis śmiał się z Pana, że jego wzorem nie zrobił Pan przyspieszonych wyborów i jednak nie został przy władzy...
Być może powinienem postąpić tak jak Hrihorij mówił. Tak naprawdę to politycy zmusili mnie do odejścia. Największy żal mam do mojego kolegi przecież, Mirka Drzewieckiego. To on przesądził o tym, że nie kandydowałem. Mówił: Michał daj sobie spokój. Tak z tobą jadą w całej Polsce. Po co ci to? Później jeszcze się założył z Moniką Olejnik o bieganie dookoła Pałacu Kultury. Pani redaktor przegrała, bo stawiała, że ja nie odejdę. Zrobili sobie show. Gdybym był mądry, to wystartowałbym z nimi, dał im fory, a później wygrał z ogromną przewagą.

Wojujący z Panem ministrowie kończyli marnie...
No tak, Jacek Dębski, Tomasz Lipec, Mirek Drzewiecki. Wracając do wcześniejszego pytania o mój ewentualny powrót. Czasy są teraz takie, że PZPN powienien być ułożony z władzą. Polityka dogoniła związek i nie ma co z tym walczyć. Trzeba iść z rządem pod rękę. Np. szef piłkarskiej federacji węgierskiej jest najbliższym przyjacielem premiera Orbana. Dogadują się znakomicie i sprawy w węgierskim futbolu ruszyły do przodu. Dobrze jeśli prezes związku w każdej chwili może zadzwonić do premiera, skonsultować się, spróbować zmienić coś w przepisach.

Jeden z działaczy PZPN powiedział, że się nie spodziewał, że tak szybko zatęskni za Listkiewiczem.
Często słyszę Michał wróć i jest mi z tego powodu bardzo przyjemnie. Znany felietonista Ludwik Stomma zatytułował jeden ze swoich komentarzy: "Listkiewiczu wróć". Andrzej Sikorowski z krakowskiej grupy "Pod Budą", którego wcale nie znam, nawet o mnie zaśpiewał.

Mając do wyboru dwa głosy z Krakowa, pana Lacha z PZPN, który wiesza na mnie psy i pana Sikorowskiego wybieram głos tego drugiego. Co ciekawe ciepłe słowa słyszę od polityków. Bieleckiego, Oleksego, Poncyliusza. Od Rysia Czarneckiego nie. Od kiedy przestał dybać na funkcję prezesa PZPN, stracił potrzebę telefonowania. Często jest w Polsce tak, że ludzi zaczyna się doceniać po upływie pewnego czasu. Weźmy choćby premiera Buzka. Przecież jego kiedyś na taczkach chcieli wywozić, a teraz uchodzi, słusznie zresztą, za wielki autorytet. Wśród kibiców też się czuję dobrze. Już nikt nie proponuje mi jak się kiedyś zdarzało: Listkiewicz, a chcesz w mordę?

Obecny prezes w przeciwieństwie do Pana, bardzo rzadko występuje w mediach. Podobno tak mu doradzono, aby nie narażał na szwank wizerunku związku...
Taką wybrał strategię. Ja gadałem na okrągło ze wszystkimi. I to też był mój błąd. Owszem, powinienem z wami grać, ale na własnym boisku, na moich warunkach. To też jest wniosek na ewentualna przyszłość. Zrobiłbym też inwentaryzację spraw i ludzi, wiele spraw ułożył zupełnie inaczej. Gdyby była możliwość działania to bym się bardzo poważnie zastanowił na swoim realnym powrotem. Niekoniecznie jednak na tej najważniejszej z możliwych funkcji. Moim atutem jest dyplomacja piłkarska, a nie każdy to potrafi. Pamiętam jak przed meczem z Węgrami działacz wznosił toast, a ja tłumaczyłem. Co drugie słowo to było kur... No i jeden Węgier szepnął żebym nie tłumaczył, bo u nich kur... to też kur... I wszystko rozumieją.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto