Aktualizacja, 8 grudnia
Jak czytamy na stronie Ministerstwa Środowiska, po rozmowie z wiceministrem środowiska, Januszem Ostapiukiem, prezes firmy Sarp Industri podjął decyzję o tym, że zakład w Dąbrowie Górniczej nie przyjmie odpadów z Salwadoru.
W ten sposób ostatecznie mieszkańcy Strzemieszyc nie muszą obawiać się 70 ton niebezpiecznych odpadów z Salwadoru, które planowano unieszkodliwić w instalacji firmy Sarp Industri w Dąbrowie Górniczej. Jak podreśla ministerstwo, pomimo bezpiecznego działania firmy nie udało się rozwiać obaw opinii publicznej.
We wtorek, 9 grudnia, wiceminister Janusz Ostapiuk spotka się w Dąbrowie Górniczej z prezydentem miasta, wojewódzką inspektor ochrony środowiska i mieszkańcami regionu. Będą rozmawiać na temat instalacji unieszkodliwiania odpadów oraz stanu środowiska.
Chodzi o sprawię transportu kilkudziesięciu ton niebezpiecznych odpadów z Salwadorou, które zostały przeznaczone do utylizacji. Śmieci mają trafić do zakładu utylizacyjnego w Strzemieszycach, jednej z dzielnic Dąbrowy Górniczej.
Zobacz również: Bytom: wybuch gazu w bloku. Ewakuowano 46 osób [wideo]
Jednak mieszkańcy pobliskich terenów sprzeciwiają się temu, aby w ich okolicy były utylizowane odpady z Salwadoru. Odbył się uliczny protest w tej sprawie.
Głos zabrał w środę Andrzej Jagusiewicz, główny inspektor ochrony środowiska. - Nie chcę prowokować, ale gdyby odpady przybyły do Polski nie z Salwadoru, a z Czech, nikt by nie protestował - cytuje go serwis katowice.gazeta.pl. - W tej chwili płynie do nas 85 ton. I może się skończyć na tych 85 tonach - dodał Jagusiewicz.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?