Dajcie mi łopatkę!

2008-09-18 22:50:34

O nieudanych poszukiwaniach kina, w którym mogłabym zaszyć się w fotelu (lotniczym bądź niesamowicie niewygodnym, pewnie pamiętającym czasy Gierka) i rozkoszować się oglądaniem „Czterech nocy z Anną” kilka dni po premierze. Magia kina. Któż z nas jej nie zna? Każdy kto idzie do kina, a nie na film i popcorn z colą (z których kina powoli się wycofują) wie, o czym piszę. Raz – że nastrój lepszy, dwa – dobre nagłośnienie, trzy – brak reklam, cztery – spokój i pewność, że nikt w czasie oglądania filmu nie poprosi cię o zrobienie kolacji czy nie zechce odbyć z Tobą rozmowy, której NIE MOŻNA przełożyć o pół godziny.

Czytając recenzje „Czterech nocy z Anną” i wywiady z jej twórcami zechciałam zobaczyć ten film. Ba... nadal chcę. Choruję na jego punkcie. Zafascynowała mnie historia tej platonicznej, nieszczęśliwej miłości. Inspirują mnie perypetie tych skrzywdzonych przez los, niespełnionych ludzi. Intryguje mnie to niesamowite, czyste i bezinteresowne uczucie, któremu nie dano zaistnieć.

Więc dlaczego jeszcze nie widziałam „Czterech nocy z Anną”?


Pamiętam mój optymizm, kiedy sprawdzałam repertuar zabrzańskiego Multikina. Właściwie już napisałam SMS-a do koleżanki, na kiedy rezerwować bilety. I przypominam sobie rozgoryczenie, które opanowało mnie, kiedy zrozumiałam, że w Multikinie (13 sal kinowych, jakby nie patrzeć…) „Czterech nocy z Anną” nie zobaczę.

Szukałam tego w repertuarach innych śląskich kin. Na próżno. Filmu nie można zobaczyć w molochach czy w małych, studyjnych kinach. Nie ma go ani w Zabrzu, ani w Rudzie Śląskiej, ani w Gliwicach, ani w Katowicach, ani w Częstochowie. Więc gdzie…?

Gdzie to grają?


- No to właściwie gdzie to grają? - pada pytanie mojej koleżanki ze studiów.
- Wrocław, Poznań... – odpowiadam zdesperowana.
- Nie martw się, pojedziemy! Po naszej wycieczce w góry, w październiku.

Drodzy czytelnicy, proszę was, powiedzcie mi, że źle szukałam... Że na Śląsku można ten film zobaczyć w kilku miejscach… Albo wskażcie mi chociaż jedno kino na Śląsku, w którym można obejrzeć „Cztery noce z Anną.”

Ja chce teraz!


Moja siostra, widząc skromne efekty mojego buszowania po Sieci (a raczej brak efektów), postanowiła mnie pocieszyć:
- Nie martw się, wyjdzie na DVD za dwa miesiące, ściągniemy z neta.
- Ale ja chce teraz! - mówiąc to, czuję się jak mała dziewczynka, której kolega z piaskownicy zabrał łopatkę i nie chce oddać.

Jesteś na profilu Agata Pańczyk - stronie mieszkańca miasta śląskie. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj