Profesor Beard rozprawia się w tym tomie z wieloma mitami na temat starożytnej obyczajowości. I tak, dowodzi, że Rzymianie wcale nie byli takimi czyścioszkami i do łaźni chodzili niechętnie (wedle autorki legendarne rzymskie łaźnie były istną wylęgarnią zarazków). Stronili też od domów rozpusty, czego dowodem jest fakt, że w Pom-pejach był prawdopodobnie tylko jeden taki przybytek. W pył obraca się również opinia o solidności imperialnych dróg - ulice w mieście zniszczonym przez Wezuwiusza były jednokierunkowe, ciasne i z trudnością dało się nimi podróżować ówczesnymi środkami transportu.
Równie interesująca jest lektura biografii "Scypion Afrykański Starszy" Richarda A. Gabriela (wyd. Rebis), opowieści o jednym z najsławniejszych antycznych wodzów (235 p.n.e. - 183 p.n.e.). Zachowane wizerunki ukazują go jako postawnego macho o wygolonej na wzór scytyjski głowie i wyrazistych rysach. Od maleńkości rozczytywał się w żywocie Aleksandra Wielkiego i wykazywał zamiłowanie do wojaczki - choć jak przystało na wykształconego Rzymianina, nieźle znał grekę i filozofię. Przekazy mówią, że godzinami medytował w świątyni Jowisza na Kapitolu. Do historii przeszedł jako pogromca kartagińskiego wodza Hannibala w północnej Afryce pod Zamą w roku 202 p.n.e.
Do tej rzymskiej faktografii dorzućmy jeszcze "Rzym" Aleksandra Wetzla (wydawnictwo Arkady), w którym autor oprowadza nas po estetycznej spuściźnie twórców Imperium (powstałej między założeniem miasta a upadkiem Cesarstwa Zachodniego w IV w.) oraz przeznaczone dla dzieci "Imperium Rzymu" (wyd. IBiS), barwne wydawnictwo popularyzujące szczytowe osiągnięcie starożytnej cywilizacji.
Ale do historycznej skarbnicy sięgają również twórcy literackich fabuł, choćby Harry Sidebottom (skądinąd historyk z Oksfordu), który pokusił się o serię "Wojownik Rzymu" (wyd. Rebis), opisującą przygody dzielnego kondotiera Balisty w służbie patrycjuszy. Tym samym tropem poszedł John Stack, pisząc wydany właśnie "Okręt Rzymu" (wyd. Rebis), wypis z przygód centuriona Septymusa.
Oryginalną formę propagowania rzymskiej pamięci wybrał Steven Saylor, autor kilkunastu kryminałów, których bohaterem jest antyczny glina Gordianus tropiący okrutnych zbrodniarzy w zaułkach Wiecznego Miasta. Do dziś ukazało się po polsku tuzin odcinków jego perypetii, ostatni pod tytułem "Triumf Cezara" (wyd. Rebis).
Niewyczerpaną krynicą wiedzy o rzymskiej etykiecie jest jednak srebrny ekran. Stare serialowe przeboje, choćby "Ja, Klaudiusz" z 1976 r., filmowi decydenci już dawno odesłali do lamusa. Dziś o Rzymie na ekranie opowiada się bardziej dynamicznie. Wystarczy wspomnieć "Gladiatora" Ridleya Scotta (2000) czy "Hannibala - największy koszmar Rzymu" Edwarda Bazalgette (2006).
Wielkim rozmachem popisali się zwłaszcza twórcy teletasiemca "Rzym", flagowca stacji HBO sprzed pięciu lat opisującego narodziny cesarstwa. Pokazana w nim stolica imperium w niczym nie przypomina tego, co znamy z klasycznych hollywoodzkich dekoracji: miasto jest brudne, wśród wąskich uliczek rządzą przemoc i krew. Stylizacja na oryginalny antyk kosztowała producentów - bagatela - astronomiczną sumę 100 milionów dolarów.
Pokazywany obecnie w telewizji publicznej "Rzym" udowodnił, że odpowiednio spreparowane starożytne realia mogą przyciągnąć dziś przed ekrany miliony widzów.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?