O rewitalizacji terenów poprzemysłowych
- Będą pieniądze na projekty dotyczące rewitalizacji terenów poprzemysłowych - mówiła Elżbieta Bieńkowska. - Na Śląsku szanse na otrzymanie unijnych pieniędzy może mieć na przykład Bytom. Szefowa resortu rozwoju regionalnego, odpowiadając na pytanie, które było tematem przewodnim debaty - czy tereny te są cennym dziedzictwem, czy też niewykorzystanymi możliwościami, stwierdziła, że na pewno nie są one zaprzepaszczoną szansą.
- Nie pytajcie mnie, czy będą pieniądze na ich rewitalizację, tylko zabierzcie się do pracy - apelowała.
Resort rozwoju regionalnego ma już wyznaczone w całym kraju obszary, które wymagają specjalnej interwencji. Chodzi nie tylko o zdegradowane tereny poprzemysłowe, lecz również obszary miast dotkniętych skutkami działalności poprzemysłowej i restrukturyzacji przemysłowej.
Zdaniem minister Bieńkowskiej, największy problem samorządy będą mieć nie z brakiem pieniędzy na rewitalizację, lecz ze sprawami własnościowymi. Dlatego szefowa resortu rozwoju regionalnego już teraz wezwała samorządowców i właścicieli terenów poprzemysłowych do tworzenia wspólnych projektów rewitalizacyjnych. - Pomysł jest najważniejszy. Nie może być wszędzie szkół wyższych, galerii artystycznych lub obiektów turystycznych, ponieważ gminy nie będą w stanie ich utrzymać - podkreśliła minister.
O budżetowych przygotowaniach
- Jeśli chcemy jak najszybciej, w połowie lub z końcem 2014 roku, mieć możliwość wydawania pieniędzy z nowego budżetu, musimy już teraz planować, w co i jak inwestować - podkreśliła. - Bo wygląda na to, że Polska będzie ponownie największym biorcą unijnych pieniędzy w ramach polityki spójności. Dlatego od ponad roku przygotowujemy się do następnego budżetu, który będzie pewnie ostatnim takim wielkim budżetem dla Polski. Musimy go jak najlepiej wykorzystać, żeby po roku 2020 zbierać jego owoce.
O decentralizacji i władzy dla regionów
- Decyzyjność, czyli władza nad pieniędzmi i dysponowaniem nimi - to jest zarządzanie i dotyczy też regionów - podkreślała Elżbieta Bieńkowska. Obecnie regiony zarządzają jedną czwartą unijnych pieniędzy, w planach jest przeniesienie na nie znacznie większych kwot, ale też odpowiedzialności. To dobra wiadomość, chociaż…
- Nowy budżet będzie bardzo trudny, znacznie trudniejszy pod względem biurokratyczno-technokratycznym od tego, który realizujemy - ostrzegała minister. I dodała: Idziemy w te dziedziny, które po roku 2020 przyniosą nam podatki, a prócz tego widzimy, że unijne pieniądze działają tylko wtedy dobrze, jeżeli są "skrojone na miarę" konkretnego miejsca. W nowej perspektywie decentralizujemy więc jeszcze bardziej zarządzanie pieniędzmi europejskimi.
- Obecnie 25 proc. środków jest w gestii regionów, w całej masie nowej umowy partnerskiej to będzie ponad 39 proc. Znacznie bardziej imponująco to wygląda, jeżeli "odejmiemy" wielki Fundusz Spójności, który jest zawsze zarządzany przez rząd, bo to są ponadregionalne inwestycje i tego nie można decentralizować.
Z Funduszu Rozwoju Regionalnego 50 proc. pieniędzy trafi do regionów, z Europejskiego Funduszu Społecznego - 80 proc. A to znaczy, że programy regionalne dość znacznie wzrosną, wzrośnie ich wielkość, wzrośnie odpowiedzialność… Bo przecież nie ma sensu, żeby mali czy średni przedsiębiorcy byli obsługiwani przez instytucje centralne.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?