Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Spychała z Żor szedł z żoną do kościoła i uratował życie 72-latkowi

Katarzyna Śleziona-Kołek
Katarzyna Śleziona-Kołek
Piotr Spychała z Żor szedł z żoną do kościoła i uratował życie 72-latkowi
Piotr Spychała z Żor szedł z żoną do kościoła i uratował życie 72-latkowi arc. prywatne
- Nie czuję się bohaterem. Razem ze mną pomagali inni – tak mówi wprost Piotr Spychała, 35-letni mieszkaniec Żor, który w minioną niedzielę (11 sierpnia) uratował życie 72-letniemu mężczyźnie. Starszy pan zasłabł i stracił przytomność w rejonie budynku dawnego Gimnazjum nr 2 w Żorach. Gdyby nie fachowa wiedza pana Piotra, masaż serca, jaki przeprowadził oraz wsparcie innych mieszkańców, którzy z kościoła farnego w Śródmieściu przynieśli przenośny defibrylator, finał tej historii nie byłby tak szczęśliwy.

Piotr Spychała z Żor szedł z żoną do kościoła i uratował życie 72-latkowi

Była niedziela, 11 sierpnia, około godziny 9. Piotr Spychała z żoną Karoliną szli do kościoła farnego w Żorach na mszę świętą, gdy nagle zobaczyli grupkę osób próbujących pomóc starszemu panu, który zasłabł. 72-letni mężczyzna wyszedł z kościoła, bo poczuł się źle, usiadł na schodkach przy dawnej szkole, zasłabł i stracił przytomność. Pan Piotr zachowując zimną krew i wykazując się wielką odwagą, podszedł do starszego pana i zaczął go ratować. Ważyły się minuty, a nawet sekundy.

- Podszedłem do pana i sprawdziłem jego oddech. Nie oddychał. Rozpocząłem masaż serca. Jedna z pań, która była świadkiem, poszła do kościoła po defibrylator. Podpięliśmy elektrody i zaczęliśmy ratować pana. Serce nie pracowało, zrobiliśmy kilka wyładowań – wspomina Piotr Spychała. W końcu udało się przywrócić mu oddech.
Pan Piotr cały czas prowadził akcję ratowniczą aż do przyjazdu karetki, którą w międzyczasie wezwała inna osoba. - Wszyscy spisali się na medal. Inne osoby też były aktywne, nie panikowały, były też rodziny z dziećmi. Jedna osoba dzwoniła, jedna pani trzymała kroplówkę, inne osoby robiły cień dla pana. Ich zachowanie było fenomenalne – mówi pan Piotr, który na co dzień pracuje w Zakładzie Wsparcia Produkcji JSW S.A. Jest harcerzem, instruktorem pierwszej pomocy przedmedycznej.

Postawę 35-letniego żorzanina chwalą w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Katowicach.

- To wydarzenie nie ma jednego bohatera. 72-latek zawdzięcza to, że żyje, górnikowi, który wykonywał czynności resuscytacyjne i kobiecie przekazującej instrukcje od dyspozytora medycznego Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach. Kobieta udzielała rzeczowych odpowiedzi na pytania dyspozytora, dzięki czemu mógł on pokierować akcją. Ratujący 72-latka górnik czynności resuscytacyjne przeprowadził wzorcowo, skoro ratownicy, którzy przybyli na miejsce po kilku minutach od wezwania, pochwalili go. Takie sytuacje, w których przechodnie angażują się w ratowanie potrzebującego pomocy i czynią to do momentu przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego zdarzają się. Częściej jednak ludzie boją się udzielać pierwszej pomocy. To zdarzenie pokazuje, że bez względu na to, czy ktoś zna zasady udzielania pierwszej pomocy, czy też nie zna ich, nie należy się bać pomagać. Dyspozytor zawsze przekaże prosty i zrozumiały instruktaż postępowania – mówi Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Co pan Piotr powiedziałby osobom, które boją się pomagać?

- Ludzie bardzo różnie reagują, różnie chcą pomagać, często wolą zrobić sobie zdjęcia, nagrywać filmy. Zawsze warto podejść, zapytać, sprawdzić oddech, zadzwonić po pogotowie. Trzeba odważyć się, dbając równocześnie o własne bezpieczeństwo, żeby z ratownika nie stać się ratowanym – mówi Piotr Spychała, który wkrótce zostanie tatą - w grudniu urodzi się mu syn Karolek.

W wolnych chwilach, poza ratowaniem ludzi, pan Piotr lubi chodzić po górach.

Warto dodać, że w Żorach, oprócz kościoła farnego w Śródmieściu, w kilkunastu miejscach znajdują się przenośne defibrylatory, które mogą uratować komuś życie. Posiadają je m.in.: komenda żorskiej policji, straży pożarnej, pogotowie ratunkowe, banki, żorskie szkoły, w tym Zespół Szkół nr 5. Policjanci, strażacy, ratownicy medyczni, pracownicy banków, szkoły, a także księża i kościelni są przeszkoleni w obsłudze tego urządzenia.
Obsługa defibrylatorów jest bardzo prosta. Polecenia wydaje spiker. W przypadku zatrzymania akcji serca defibrylator może przywrócić jego pracę, ale pomoc musi nadejść szybko - w 3 do 5 minut od momentu zatrzymania krążenia. Nie jest to skomplikowane urządzenie, z obsługą powinna poradzić sobie osoba, która ma podstawową wiedzę o pierwszej pomocy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto