Gości w lokalach nie ubyło. Potwierdza to między innymi Krzysztof Krot, właściciel katowickiego bistro "Lorneta z Meduzą". Na znak sprzeciwu wobec nowych przepisów ustanowił w swoim lokalu klub palacza, tak żeby klienci nadal mogli sobie "puszczać dymka". Po kilku miesiącach medialnej sławy i… regularnych wizyt strażników oraz pracowników służb sanitarnych zmienił zdanie i wprowadził tytoniową prohibicję.
- Zrezygnowaliśmy z palenia dla świętego spokoju. Trudno prowadzić interes w takich warunkach - mówi Krot.
Nad wprowadzonym zakazem łez nie roni również Darek Tiałowski, właściciel "Druid Pubu" w Rudzie Śląskiej. Rok temu odbyła się tu huczna impreza pod hasłem "pożegnanie z dymkiem". - Myślałem wówczas, że po zmianie przepisów jednak trochę ludzi odejdzie. Tymczasem różnicy nie widzę - przyznaje Tiałowski.
- Sądzę, że zmienił się trochę profil osób odwiedzających puby - tłumaczy Sebastian Tołwiński, rzecznik prasowy Grupy Żywiec.
Jak często zdarzały się przypadki łamania zakazu palenia? Czytaj więcej na dziennikzachodni.pl
Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?