- Mamy satysfakcję, że PZPN przyznał nam rację, bo na forach internetowych wyzywano nas od wieśniaków, którzy nawet nie potrafią sporządzić profesjonalnego kontraktu - mówi kierownik drużyny Skałki, Leszek Kupczak. - Tymczasem okazało się, że Belianczin do końca sierpnia był formalnie naszym zawodnikiem i bez naszej zgody nie powinien grać w Ruchu.
- Nie boimy się walkowerów, bo mieliśmy na piśmie opinię Opolskiego Związku Piłki Nożnej, że kontrakt Jana ze Skałką jest nieważny i na tej podstawie zatwierdziliśmy go do gry - ripostuje prezes Ruchu Tomasz Baran.
Opolski ZPN faktycznie wydał taką opinię, ale okazało się, że okręgowe związki nie są władne decydować o ważności kontraktu, bo te sprawy pozostają w wyłącznej gestii PZPN. Piłkarska centrala najpierw uchyliła więc decyzję podjętą w Opolu, a póź-niej sama rozpatrzyła protest Skałki i w sporze z I-ligowcem przyznała rację klubowi z Żabnicy.
- Po tym orzeczeniu wiemy, że mieliśmy rację i na pewno nie zostawimy tak tej sprawy. Zarząd klubu zadecyduje o dalszych krokach, bo przecież straciliśmy za darmo naszego czołowego zawodnika, który jeszcze przez dwa miesiące miał ważny kontrakt ze Skałką, a mimo to samowolnie przeszedł do Radzionkowa - stwierdza kierownik Kupczak.
- Nie bierzemy pod uwagę wypłaty rekompensaty dla klubu z Żabnicy, bo my podpisywaliśmy latem umowę z wolnym piłkarzem - odpowiada prezes Baran. - Uważamy, że jest to sprawa pomiędzy Belianczinem a Skałką, w której interesy zawodnika reprezentuje wynajęty przez niego prawnik. Różne decyzje organów związku w tej samej sprawie to wewnętrzna kwestia PZPN i z ciekawością czekamy na oficjalne orzeczenie na piśmie.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?