Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sebastian Malicki - człowiek, który okiełznał ogień

Claudia Gorzka
Claudia Gorzka
Przeczytajcie wywiad z Sebastianem "Dotykiem" Malickim.

Na jednym z zielonych skwerów, na uboczu dąbrowskiego centrum, wieczorami można natknąć się na nietypowe zjawiska. Przechodzący mogą wtopić się w zachodzący zmierzch i podziwiać taniec ognia. Jest to miejsce treningów Sebastiana i jego grupy - Azislight

Sebastian (lat 28) z Dąbrowy Górniczej, wśród internautów znany również jako Dotyk, zaczął trenować stosunkowo późno. W swojej karierze posmakował kilku porażek i wielkich zwycięstw, wielokrotnie się poparzył i skaleczył. O rezygnacji jednak nie myśli.

Claudia Gorzka: Opowiedz proszę jak się zaczęła Twoja przygoda z tańcem ognia.

Sebastian Malicki: Oczywiście przez przypadek. Na początku trenowałem sztuki walki, jednak przez kontuzję stawu skokowego musiałem zrezygnować. Szukałem czegoś w zamian, by móc dalej aktywnie spędzać czas. Tańcem ognia zainspirował mnie mój kolega, który na spacerze z psem zaczął ciekawie wywijać smyczą wokół ciała. Fajna sztuka walki, mówię. A on na to – To nie jest sztuka walki. Tańczę z ogniem.
Potem pierwsza fascynacja pokazami i od razu intensywne treningi. Od tego czasu minęło 5 lat.

Materiał dziennikarza obywatelskiego

Co Cię przy tym zatrzymało na tak długo?

Na początku przyciągała mnie przede wszystkim efektowność, magia ognia trochę mistycyzmu, które zawierały się w pokazach. Dziś motywacją dla mnie jest chęć rozwijania się, poznawania swoich granic. Poza tym zawsze czerpię przyjemność z kontaktu z publiką i z rywalizacji.

Na międzynarodowym festiwalu Fire&Drums 2010 zdobyłeś pierwsze miejsce, pokonując 20 rywali. Dwa lata temu byłeś ostatnim z nich. Ciekawa jestem skąd taki postęp. Jak często trenujesz?

Postęp faktycznie miał miejsce, aczkolwiek na konkursach oprócz umiejętności liczy się również pomysł. Trenuję gdyż sprawia mi to przyjemność. To ważne, ponieważ gdy wkrada się nuda i monotonia łatwo jest zrezygnować, co miało miejsce u wielu moich znajomych.

Taniec z ogniem jest dla mnie ważną dziedzina życia, w której czuję się dobry. Ciągle znajduję sobie nowe wyzwania, doskonalę techniki. Na treningach upływa mi wolny czas, często jest to więc kilka godzin dziennie

Jak łączysz w takim razie pasję z codziennością?

Praca na pełen etat w sklepie meblowym, dziewczyna i przyjaciele absorbują. Zawsze jednak znajdę czas na trening, wstając o 6 rano, czy też trenując późnymi wieczorami.

Zobacz nasze fotogalerie!

Najładniejsze Ślązaczki

Protest superbohaterów


Orient Express w Katowicach

Ciekawie wygląda ten sprzęt, skąd go bierzesz?

Ze sklepów kuglarskich. My używamy łańcuchów, małych i długich kijów, mieczy, długich lin. Co ciekawe, na końcu umocowany jest kevlar, czyli materiał używany przy produkcji kamizelek kuloodpornych. Świetnie nadaje się on do pokazów z racji możliwości wielokrotnego podpalania. Są jednak też tacy, którzy przyrządy robią własnoręcznie, a na końcu podpalają dżins. To jednak zbyt często kończy się obrażeniami, również publiczności.

Od razu zacząłeś podpalać swoje rekwizyty?

Oczywiście, że nie. Ogniowe zmagania poprzedzają liczne treningi „na sucho”, które pozwalają przyzwyczaić się do sprzętu oraz przede wszystkim, nauczyć się jego obsługi. Dopiero po roku treningów zdobyłem się na próbę ogniową. Tak naprawdę, jak każdy, boję się ognia.

Co Ty mówisz?

Naprawdę. Stwierdziłem, że dopóki będę bać się ognia, to jest on w miarę bezpieczny dla mnie, zawszę będę ostrożny. Jest to niebezpieczne zajęcie, a poparzenia się zdarzają (odsłania rękaw i pokazuje świeże, fioletowe blizny na przedramieniu) – to zrobiłem sobie niedawno. Znam też ludzi, którzy zrezygnowali z zabawy ogniem gdyż mocno się pokaleczyli.

Spotkały Cię jeszcze jakieś przeciwności?

Często problem stwarza inwestycja w fireshow. Ludzie zdają sobie sprawę, że podziwiają formę sztuki, natomiast dla nas jest to również forma zarobku. Z mojej codziennej pracy jestem w stanie utrzymać to hobby, jednak moim marzeniem jest by móc zarabiać w ten sposób. Przecież to najwspanialsze połączenie, o jakim marzy każdy z nas, a niewielu może się nim pochwalić, czyli hobby które staje się pracą.

W najbliższym czasie Sebastiana, wraz ze swoją grupą, będziemy mogli podziwiać na VI Festiwalu Rytmu i Ognia FROG (6 - 7 sierpnia 2011 w Gdyni) oraz Fire&Drums 2011 w Gliwicach.

WAKACYJNY BLOG MM

Parchowy: Stare Drawsko

Postman: Gdańsk


Kaszana: Praga
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto