Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk ma swoje zielone skarby. Ratujemy je w ich środowisku

rozmawia Grażyna Kuźnik
Paweł Kojs, dyrektor Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie
Paweł Kojs, dyrektor Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie Fot. Lucyna Nenow
Rozmowa z Pawłem Kojsem, dyrektorem Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie

Śląski Ogród Botaniczny w Mikołowie jest jednym z najmłodszych w Polsce. Długo czekaliśmy na taką instytucję.

To prawda. Śląski Ogród Botaniczny formalnie został powołany w 2003 roku, a pozwolenie na prowadzenie działalności udzielone przez ministra środowiska otrzymaliśmy w 2006 roku.

Czy na "czarnym" Śląsku jest miejsce dla ogrodu botanicznego? Jakie funkcje powinien tu pełnić?

W innych częściach kraju wciąż uważa się, że Górny Śląsk jest czarny. A to nieprawda, bo jeśli spojrzymy na cały region, zobaczymy, że jest zielony. Panuje tutaj ogromna różnorodność natury, mamy wyją-tkowy mikroklimat na południu regionu. Ogród botaniczny powstał właśnie dlatego, żeby zachować cenne przyrodniczo gatunki roślin w takich warunkach, w jakich występowały w swoim naturalnym środowisku. Chcemy stworzyć takie kolekcje, które pozwolą sprawdzić, jak wyglądają zbiorowiska roślinne typowe dla Śląska. Chcemy chronić zagrożoną florę, ale równocześnie edukować mieszkańców, wskazując powody, dlaczego ochrona dziedzictwa przyrodniczego jest taka ważna.

Jakie rośliny udało się już wam zgromadzić?

Wszystko jest jeszcze w fazie tworzenia, bo zakładanie ogrodu botanicznego to nie jest praca na jedno pokolenie. Wiem, że ja raczej nie zobaczę efektów, do jakich zmierzamy. Obecnie mamy zgromadzonych kilkaset taksonów (gatunków i odmian). Na przykład teraz zakładamy kolekcję dendrologiczną. Mamy na to sporo miejsca, bo kilkadziesiąt hektarów ziemi. Z Ogrodu Botanicznego Polskiej Akademii Nauk w Warszawie-Powsinie otrzymaliśmy na przykład rododendrony i azalie, które nie są odmianami ozdobnymi, ale gatunkami botanicznymi. Mamy ciekawą kolekcję wrzosów i wrzośców. Bardzo interesują nas rodzime storczyki i geofity wiosenne, czyli takie rośliny jak przebiśniegi, przylaszczki, miodunki, czosnki, zawilce, typowe dla naszych lasów. Chcemy też chronić nawapienne murawy kserotermiczne, czyli zbiorowiska trawiaste o charakterze stepowym, występujące na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej czy łąki występujące w Beskidzie Śląskim.

Pomoc Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach pewnie przydaje się tworzonemu od podstaw mikołowskiemu ogrodowi botanicznemu?

Ostatnia dotacja jest jedną z wielu, które otrzymaliśmy z WFOŚiGW w Katowicach. Wsparcie funduszu jest nie do przecenienia. Przeznaczamy je na tworzenie kolekcji roślin zielnych i drzewiastych zarówno dziko rosnących, jak i odmian uprawnych; mam na myśli np. kolekcję tradycyjnych odmian jabłoni. Fundusz dofinansowuje również wybrane programy edukacyjne naszego ogrodu.

Widać, że cel, jaki postawił przed sobą mikołowski ogród botaniczny, jest ambitny.

W ochronie zagrożonych gatunków roślin charakterystycznych dla regionu na szczęście nie jesteśmy osamotnieni. Podobne zadania ma Zespół Parków Krajobrazowych w województwie czy Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska. Myślę, że nasze działania są komplementarne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto