Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święta w Warszawie dawniej: beczenie na pasterce, rzucanie kamieniami w księdza i snopy zboża w zamiast choinki

Przemysław Ziemichód
Przemysław Ziemichód
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wycie jak bydło, rzucanie w księdza owsem i trzymanie snopów zboża w domu - tak kiedyś obchodzono Boże Narodzenie w “Paryżu Północy”. Na stołach królowały ryby, a potraw wcale nie musiało być dwanaście. Dalsza część tekstu poniżej.

Trudno przypisać Warszawie czy Mazowszu jeden tylko zestaw zwyczajów i obrządków. Przez wieki podejście naszych przodków do sposobu obchodzenia świąt zmieniało się, a także w dużej mierze zależało od tego, czy dana rodzina świętowała w Warszawie czy w jednej z podwarszawskich miejscowości. Kilka elementów świąt pozostaje jednak wspólnych wszystkim po dziś dzień.

Adwent w mieście i na wsi

Podobnie jak dziś, święta Bożego Narodzenia rozpoczynał okres adwentu. Te zapowiadano na tradycyjnych trąbach ligawkach (lub legawach). Ich dźwięk zwiastował początek okresu postu, który przyjmował charakter ścisłego lub częściowego zależnie od regionu i czasów. Zwykle od jedzenia mięsa powstrzymywano się dwa razy w tygodniu. Nieco różniły się przygotowania do wigilijnej wieczerzy w mieście i na wsi. Ta druga żyła zależnie od rytmu natury. - Późna jesień i zima były okresem, gdy wszelka praca polowa musiała się zakończyć - pisze etnograf Michał Federowski na łamach wydawanych w Warszawie Kłosów.

Miasto zaś ożywało w okresie przedświątecznym. Grudzień był okresem handlu,targowania, transportu żywności. Kupowano nie tylko jedzenie, ale także opłatki, a te najlepiej w całej Warszawie wyrabiali Bernardyni. Z opłatka przygotowywano też białą gwiazdę na szczycie choinki.

Choinka i prezenty pod obrusem

Zanim jeszcze rozpoczniemy świętowanie, wskazanym jest ubrać choinkę. Jeszcze 200 lat temu zwyczaj ten był tak Polakom, jak i Warszawiakom obcy. Zapożyczony został od naszych zachodnich sąsiadów. Niemiecka choinka potrzebowała nieco czasu do tego, by zadomowić się nad Wisłą. Początkowo, kościół zwalczał zwyczaj dekorowania drzewek, później nadano mu jednak symbolikę biblijną i tradycja przyjęła się na dobre, ale dopiero z początkiem wieku XX. Zanim to jednak nastąpiło, dzieci znajdywały prezenty nie pod choinką, a pod...obrusem.

Orzechy i opłatki na choince

Poza choinką, w domu winien znaleźć się snop zboża. Ten trzymano w domu celem zapewnienia sobie dobrych plonów i dobrobytu. Popularność choinki spowodowała w końcu, że snopek zboża został wyparty z izb, domów i rezydenci mieszkańców Mazowsza. Na choince wieszano początkowo orzechy, jabłka, pierniki. W końcu na drzewkach zaczęły pojawiać się także kolorowe opłatki. Ubierano przeważnie sosny i świerki.

Potraw nie było dwanaście

Ucztę wigilijną, podobnie jak dzisiaj, rozpoczynano z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie. Podobnie, jak dzisiaj, 24 grudnia winny być dniem ścisłego postu, ale wyjątek od tej reguły przysługiwał ciężko pracującym chłopom, którzy mogli spożyć jeden posiłek - kapustę z grochem. Liczba potraw nie była tradycyjnie ustalona na dwanaście, a ich ilość podyktowana była majętnością gospodarzy. Przeważnie ilość dań mogła wynosić 7, 9 lub 11. Wzmianki o 12 daniach na pamiątkę 12 apostołów w literaturze nie odnajdziemy.

Oprócz tego, w mieszkaniu musiało znaleźć się wiele elementów symbolicznych, od wspomnianych snopów, bo siano pod obrusem. - To wszystko wiązało się z pragnieniami i nadziejami co do nadchodzącego roku, urodzajów, dobrego hodowania się zwierząt domowych, pomyślnych zdarzeń w życiu ludzi itp - pisał Michał Federowski.

A co jadano na Mazowszu? Na stole w Warszawie królowały ryby: liny, sandacze, karpie, szczupaki, no i oczywiście śledzie. Kuchnia świąteczna Warszawy była zlepkiem smaków i wpływów. W menu można było znaleźć typową dla południowo-wschodnich rejonów polski kutię, królowała zupa grzybowa, przyrządzano też zupę migdałową, kluski z makiem, łazanki z makiem. Jeśli budżet nie pozwalał na wystawną wieczerzę, gospodynie ucierały w rękach wrzecionowate kluski, gospodarz zaś, jak wskazuje badacz Tomasz Czerwiński, odbierał je, wypowiadając formułę „Żeby kłosy latoś takie duże porosły”.

Beczenie i ataki na księdza

Związany z wigilią zwyczaj kolędowania również nie jest aż tak mocno zakorzeniony w tradycji. Pierwszy zbiór kolęd, „Symfonie anielskie” został wydany w 1631 roku w Krakowie. Z tego zbioru pochodzi śpiewana do dziś kolęda „Przybieżeli do Betlejem pasterze". Z kolędami na ustach mieszkańcy Mazowsza udawali się, jakże by inaczej, na pasterkę. Tu, chór dawał wyraz swojej radości z narodzin Chrystusa, becząc i naśladując głosy zwierząt. W końcu tradycja ta stała się tak uciążliwa, że kościół jej zakazał. Podobnie, jak zakazał także praktyki obrzucania duchownych owsem w drugi dzień świąt. Z czasem zaczęto mieszać zboże z drobnymi kamykami. Miało to symbolizować ukamienowanie świętego Szczepana.


od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto