Szokujący wybryk. Te łańcuchy mogły zabić

Daniel Polak
- W nocy ten łańcuch był niewidoczny dla kierowców. To cud, że nic się nie stało – mówi sierżant Paweł Szymkowiak z KPP Kędzierzyn-Koźle.
- W nocy ten łańcuch był niewidoczny dla kierowców. To cud, że nic się nie stało – mówi sierżant Paweł Szymkowiak z KPP Kędzierzyn-Koźle. Daniel Polak
W poprzek jednej z głównych kędzierzyńskich ulic ktoś w nocy powiesił metalowy łańcuch. - Gdyby jechał tędy motocyklista, urwałby mu głowę - mówią policjanci.

To cud, że nikomu nic się nie stało. Sami funkcjonariusze przyznają, że tak kretyńskiego żartu nie pamiętają, od kiedy pracują. Metalowy łańcuch zawieszono prawdopodobnie około godziny 2 w nocy na drodze krajowej nr 40 w Sławięcicach (osiedle Kędzierzyna-Koźla).

Ciężarówka, która jako pierwsza wjechała na przeszkodę, zawieszoną na wysokości około 20 cm nad jezdnią, staranowała ją. Kierowca, który poczuł uderzenie i trzask rwanego metalu, natychmiast zadzwonił na policję, ale sam szybko odjechał. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, o mało nie wpadli w tę samą pułapkę.

- W tym czasie łańcuch został zawieszony ponownie w poprzek drogi. Tym razem już na wysokości jednego metra - relacjonuje podkomisarz Hubert Adamek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.

Stróże prawa próbowali sami zdjąć przeszkodę, ale była tak mocno przytwierdzona do barierek na poboczu, że było to niemożliwe bez użycia specjalistycznego sprzętu. Łańcuch odcięli dopiero wezwani na miejsce strażacy. Do czasu ich przyjazdu policjanci pilnowali, aby żaden kierowca nie wjechał w pułapkę.

- Zawieszono ją na takiej wysokości, że jadącemu z prędkością 60 km/h motocykliście urwałoby głowę. Również kierowca samochodu osobowego byłby w wielkich tarapatach, uderzając w nią - dodaje podkomisarz Adamek.

Policja szuka sprawców makabrycznego żartu, zabezpieczono także łańcuch, który będzie dowodem w sprawie.

Kędzierzyńscy policjanci są przekonani, że metalowy łańcuch w poprzek ruchliwej drogi rozwiesili młodzi chuligani.

- Mamy wakacje, czyli okres, w którym spora część młodzieży się nudzi. I pewnie dlatego wpadli na tak szalony pomysł, który mógł się jednak zakończyć śmiertelnym wypadkiem - mówi podkomisarz Hubert Adamek z kędzierzyńskiej policji.

Tutejsza młodzież już wcześniej popisywała się swoją "wyobraźnią". Do niedawna popularną zabawą była... jazda na dachach wind w blokach. Za pomocą śrubokręta otwierali drzwi do szybu, po czym wskakiwali na dźwig.

Potem jeździli w górę i w dół, chodziło o zabawę z dreszczykiem. Każdy nieostrożny ruch mógł się skończyć spadnięciem w dół szybu (średnia wysokość to 30 metrów) albo zmiażdżeniem przez dźwig. Te wybryki skończyły się dopiero po zamontowaniu nowych dźwigów, które są zabezpieczone przed wejściem na dach windy.

Mieszkańcy owianego złą sławą osiedla Koźle-Port wymyślili z kolei "zabawę" polegającą na zrzucaniu betonowych płyt z mostu na samochody. Roztrzaskali w ten sposób m.in. radiowóz straży miejskiej.

W październiku zeszłego roku nastolatkowie z Opola przez kilka dni kładli na torach i zwrotnicach kamienie i inne przeszkody, co groziło wykolejeniem jadącego składu. Grasowali przy stacji Opole Zachodnie. Chłopaków w wieku od 13 do 15 lat złapali wreszcie pracownicy Służby Ochrony Kolei. Funkcjonariusze przyznali, że w każdej chwili mogło dojść do bardzo poważnej w skutkach katastrofy.

Rok temu w okolicach Kluczborka 49-letnia pasażerka została ranna, gdy kilkanaście osób stojących w pobliżu torów obrzuciło kamieniami jadący pociąg relacji Częstochowa - Wrocław. Zatrzymano aż czternastu nastolatków, trzynastu z nich piło wcześniej alkohol.

- Pamiętam też sytuację, w której jacyś ludzie wspięli się na przęsła mostu Piastowskiego. To było również bardzo nieodpowiedzialne - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu.

Specjaliści ostrzegają, że poszukujący mocnych wrażeń nastolatkowie mogą być bardzo niebezpieczni dla siebie i otoczenia. - Ci, którzy podejmują się takich czynów, mają problem z przewidywaniem konsekwencji. To może być też spowodowane potrzebą szukania coraz to nowych wrażeń pobudzaną np. brutalnymi grami komputerowymi - mówi Urszula Gamrot-Ciemny, dyrektorka Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Opolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska