- Na tym starym filmie rozpoznaliśmy Jana Borowika byłego plastyka muzeum i fotografa - mówi Maciej Kosiński, szef Działu Archeologii Muzeum Częstochowskiego, które od dziś do niedzieli funduje darmowy wstęp na wystawę wyświetlającą tajemnicę wielkiej i mocno zapomnianej już sławy Rakowa z lat 50. i 60. Przyniosły je tej dzielnicy archeologiczne wykopaliska i odkrycie pozostałości kultury łużyckiej liczące 2500 lat.
- Kiedyś jeździłam tu na sankach. Były tu górki i stał dom z ogrodem, ale kiedy znaleziono te szkielety zaczęły się wykopaliska. Za komuny to była wielka sensacja. Dziś jeżdżą tu tramwaje, stoją bloki i nic się nie dzieje. Rzadko też ktoś zagląda do istniejącego obecnie rezerwatu archeologicznego - mówi 60-letnia Jadwiga Czech z Rakowa.
Jego pracownicy mówią, że zazwyczaj odwiedzają to miejsce starsi ludzie, którzy kiedyś obserwowali pracę archeologów.
- Przy wykopaliskach pracowali nie tylko archeolodzy ale też wolontariusze, uczniowie technikum hutniczego i pracownicy huty - mówi archeolog Gerta Bielińska.
Oglądając w muzeum krótki film można zobaczyć nowy wówczas wiadukt w drodze prowadzącej do huty im. Bieruta, grupę archeologów pracujących w wykopie i gromadzących się wokół mieszkańców osiedla.
- Wykopaliska obserwowałam nawet z okna, Raków był wtedy bardzo sławną dzielnicą. O łużyckim cmentarzysku rozpisywały się gazety, przyjeżdżały tu nawet różne szychy partyjne - wspomina 80-letnia Zofia Kwiatkowska, mieszkanka jednego z domów przy ul. Łukasińskiego.
- Ze sławy niewiele zostało, ale czasem wspominamy tamten Raków z sąsiadami - dodaje mąż kobiety.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?