Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tłumy na premierze Ewy w katowickim kinie Kosmos. "To film o Śląsku, po śląsku"

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Przed twórcami filmu "Ewa" najważniejsze zadanie, zawalczą o ...
Przed twórcami filmu "Ewa" najważniejsze zadanie, zawalczą o ... Piotr Kalsztyn
Przed twórcami filmu "Ewa" najważniejsze zadanie, zawalczą o przychylność publiczności.

"Ewa" to filmowa opowieść o Gizie, żonie górnika, który stracił pracę. Kobiecie, która nagle musi utrzymać rodzinę, początkowo sprząta domy, a kończy w klubie nocnym. Film miał wczoraj (19 września 2011) uroczystą premierę w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach, do kin trafi w najbliższy piątek.

Twórcy filmu mają za sobą już poparcie krytyków. Zdobyli m.in. nagrody na katowickim festiwalu RegioFun, wrocławskim Era Nowe Horyzonty, a aktorzy Andrzej Mastalerz i Barbara Lubos-Święś są odpowiednio laureatami festiwalu "Prowincjonalia" i festiwalu polskich filmów w Nowym Jorku. Teraz czeka ich najtrudniejsze zadanie, walka o serca widzów - "Ewa" trafiła do kin.


Zobaczcie fotosy z filmu Ewa


Na uroczystą premierę filmu przybyły tłumy, nie było ani jednego wolnego miejsca, część osób zdecydowała się na siedzenie na schodach - dla tych, którzy się nie zmieścili organizatorzy uruchomili również drugą salę kinową.

- Jesteśmy Ślązakami narodowości śląskiej, jesteśmy szczęśliwi, że możemy zrobić film w naszej ojczyźnie - mówił Ingmar Villqist, reżyser "Ewy". Na premierze zabrakło niestety współreżysera Adama Sikory, który przebywa obecnie na planie filmowym w Izraelu i kontrakt nie pozwala mu w tym czasie wrócić do Polski. - Zdaję sobie sprawę, że nie być na premierze własnego filmu, to jak opuścić chrzest własnego dziecka - przekazywał takie słowa Sikora.

Przed seansem, pod wielkim ekranem pojawił się Grzegorz Stasiak - gwara nie jest kaleczona tak jak w innych filmach. Film naprawdę jest o Śląsku, po śląsku - przekonywał znany kabareciarz.

Faktycznie, gwary w "Ewie" było co niemiara, w niektórych momentach film był wręcz niezrozumiały dla osób, które nie pochodzą ze Śląska - o czym oni teraz mówią - słychać było szepty w sali kinowej. Po seansie większość oceniała "Ewę" jako dobrą, a nawet bardzo dobrą realizację. Sprzeczne uczucia budził jednak Śląsk pokazany przez twórców. Według jednych była to mocna historia, która mogłaby się zdarzyć wszędzie, według innych kolejny film przedstawiający nasz region z identycznej perspektywy - "Ewa" była dokładnie taka, jak się tego spodziewałam. Czułam się jakbym oglądała już piąty raz ten sam film - słyszeliśmy w kuluarach.

A Wy widzieliście już "Ewę"? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto