Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"To najgorsze co nam się przydarzyło!" Wpadka goni wpadkę na Dniach Katowic

Redakcja
Problem z dostępnością wejściówek, dwugodzinne obsuwy w czasie, ...
Problem z dostępnością wejściówek, dwugodzinne obsuwy w czasie, ... Jacek Tomaszewski
Problem z dostępnością wejściówek, dwugodzinne obsuwy w czasie, tak rozpoczęły się koncerty alternatywnej muzyki na Dniach Katowic.

W Katowicach postanowiono w tym roku rozrzucić koncerty z okazji dni miasta po kilku miejscach. I tak te największe gwiazdy, które przyciągną tłumy ludzi, grają w Dolinie Trzech Stawów. Zespoły alternatywne w podcieniach CKK i Starym Dworcu, żeby na nie wejść trzeba mieć specjalną, darmową wejściówkę.

Problem, który pojawił się już pierwszego dnia, przy okazji koncertu The Klezmatics, to niewiedza. Połowa osób, które chciały wejść nie koncert nie wiedziała, że potrzebne są specjalne wejściówki. Druga sprawa to taka, że dziewczyny, które wejściówki rozdawały, tak się schowały, że większość z koncertu zrezygnowała.

Zobacz także: The Klezmatics: zatańczcie razem z nami

Ten problem powtórzył się wczoraj. Większość osób najzwyczajniej w świecie myślała, że wejdzie na festiwalową opaskę, niestety ochrona w tej kwestii nie dała się nabrać a wejściówek też już nie było. W związku z czym grupa o połowę mniejsza słuchała koncertu na ulicy mimo, że w środku wciąż było pełno miejsca.

Tajemnicza była też godzina rozpoczęcia impreza. Miało być o 17:30 ale wtedy zespoły jeszcze się stroiły. Do środka miano zacząć wpuszczać o 18:30 i to okazało się nie być prawdą.  Sumując te dwa incydenty, można zrozumieć zdenerwowanie ludzi.

Katowice się (nie)bawią

W Katowicach zapanowała dziwna moda słuchania koncertów na siedząco. Nie mówimy tutaj o filharmonii czy koncertach w sali CKK. Mowa o koncertach w podcieniach CKK i takich zespołach, których muzyka sama zaprasza do tańca.  Zarówno na koncercie The Klezmatics i Mitch&Mitch wszyscy obecni w podcieniach CKK siedzieli przyklejeni do schodów. 

Ci z pierwszego zespołu próbowali poderwać do tańca słownymi zaproszeniami. Ci z drugiego od słów przeszli do czynów. Gitarzysta Mitch najzwyczajniej zszedł ze sceny i wyciągał publikę za rękę. Po kilku minutach pod sceną była już całkiem spora grupa i koncert mógł się rozpocząć.

- To najgorsze co nam się przydarzyło! Nigdy nie musiałem tego robić! - krzyczał ze sceny Mitch.

Zobacz zdjęcia

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto