Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tour de Pologne dziś i wczoraj. Wspominają Józef Gawliczek i Bogusław Fornalczyk

Aleksander Król, Patryk Drabek
Józef Gawliczek
Józef Gawliczek arc.
Tour de Pologne dziś i wczoraj: Józef Gawliczek i Bogusław Fornalczyk, starzy kolarscy mistrzowie, wspominają dawne wyścigi.

Serwis specjalny 68. TdP. Kliknij!

Kiedy Rosjanie bardzo nam przeszkadzali, koledzy ciągnęli ich do tyłu za koszulki. Zdarzało się, że ktoś kogoś szturchnął pompką. To było normalne, tak jak faule w piłce nożnej - tak dziś, gdy drogami regionu przejeżdża kolejny Tour de Pologne, wspomina dawne wyścigi kolarskie rybniczanin Józef Gawliczek, zwycięzca Wyścigu Dookoła Polski w 1966 roku.

W tamtych latach ściganie się miało dodatkowy wymiar - polityczny. Polacy i kolarze z Czechosłowacji chcieli pokazać Rosjanom gest Kozakiewicza.

- Pamiętam, jak żegnał nas przed Wyścigiem Pokoju przewodniczący Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Sportu. Mówił, że on to najlepiej liczy do trzech, a jak będziemy pierwsi, to się jeszcze spotkamy - wspomina Gawliczek.

Swoją karierę rozpoczął w LZS Czernica, klubie, który wyszkolił siedmiu mistrzów Polski.
- Polska wieś była wtedy silna, twarde wychowanie robiło swoje. Tour de Pologne przez wiele lat wygrywały właśnie ludowe zespoły sportowe. Do walki zagrzewały nas audycje radiowe "Sportowcy wiejscy na start" - wspomina Gawliczek. Pamięta, jak dawniej ludzie przeżywali wyścigi kolarskie. - Gdy startowałem pierwszy raz, byłem w szoku. Wszędzie były takie tłumy, że nie można było nigdzie przejść. Ludzie nosili nas na rękach - dodaje Józef Gawliczek.

Inny dawny mistrz, Bogusław Fornalczyk, honorowy obywatel Będzina (obecnie mieszkaniec Syberki) i zwycięzca Tour de Pologne w 1958 r., nie ukrywa, że jest pod wrażeniem tegorocznej imprezy. - Nasze wyścigi też były ważnym wydarzeniem, ale nie było tego, co teraz. Te reklamy, telewizja... To wszystko robi wrażenie. Człowiek aż dziwi się, że wyścig kolarski może tak wyglądać - mówi.

On też chętnie wspomina stare czasy. - Nie zapomnę, kiedy miałem 10 lat i oglądałem Wyścig Dookoła Polski. Etap Kraków -Częstochowa przebiegał akurat przez Jaworznik, w którym się urodziłem. Marian Rzeźnicki prowadził z przewagą ośmiu minut, grała orkiestra, a u nas przygotowano specjalną bramę. Tak się tym zachwyciłem, że postanowiłem zostać kolarzem - wspomina dziś wielokrotny medalista mistrzostw Polski.

Z łezką w oku wspomina, że w jego czasach kolarze musieli wozić ze sobą zapasową gumę rowerową i pompkę. Był nawet taki zapis w regulaminie. - Jak ktoś się nie dostosował, to mógł nie zostać dopuszczony do wyścigu - uśmiecha się Fornalczyk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto