Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy komentuje wywiad z dr Bożeną Cząstka-Szymon

Redakcja
Z Ślabikorza Górnoślonskigo
Z Ślabikorza Górnoślonskigo Barbara Politaj
Na skrzynkę mailową Dziennika Zachodniego przyszedł list sygnowany przez "Tôwarzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy". Jego członkowie krytykują m.in. porównywanie "Ślabikorza ABC" do publikacji zatytułowanej "Gōrnoślōnski Ślabikŏrz". Odcinają się także od Andrzeja Rocznioka.

"Szanowna redakcjo Dziennika Zachodniego,

w odpowiedzi na wywiad z dr Bożeną Cząstką-Szymon &#8222 zarząd Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy Danga dystansuje się stanowczo od działalności wydawniczej pana Andrzeja Rocznioka. Język Ślabikorza ABC, o którym była mowa w wywiadzie, jest wymysłem jego autora i nie ma nic wspólnego z tradycyjnym językiem Górnoślązaków promowanym przez nasze środowisko. Członkowie Dangi w oficjalnych wystąpieniach wielokrotnie ostrzegali przed tego typu bublami językowymi. Uważamy, że pod względem językowym „śląskojęzyczne” publikacje pana Rocznioka są bezwartościowe i nie mogą stać się podstawą jakichkolwiek działań edukacyjnych lub kodyfikacyjnych. Jesteśmy przekonani, że co do tego panuje jednomyślność w środowisku ubiegającym się o uznanie śląszczyzny za język regionalny. (Należy jeszcze raz wyraźnie zaznaczyć, że Ślabikorz ABC i Gōrnoślōnski Ślabikŏrz to dwie zupełnie różne publikacje, które wbrew twierdzeniom rozmówczyni nie są jakimś ciągiem wydawniczym zaplanowanym w niecnych celach).

Twórczość pana Rocznioka nie jest więc w żadnym stopniu miarodajna ani reprezentatywna i nie jest stanie posłużyć jako argument sprowadzający ideę języka regionalnego ad absurdum (a taki wniosek nasuwa się po lekturze artykułu).

Zobacz wideo z debaty o języku śląskim w redakcji DZ

W wywiadzie dr Cząstka-Szymon odnosi się w kilku zdaniach do Gōrnoślōnskigo Ślabikŏrza, w którego powstanie zaangażowało się między innymi nasze towarzystwo. Jeden z zarzutów dotyczy rzekomej „archaicznej śląszczyzny”. Jako przykład rozmówczyni podaje słowa dyć oraz strzoda. Jesteśmy tym poglądem zdziwieni. Dyć jest w wielu regionach ciągle popularne nawet wśród pokolenia trzydziestolatków (tam gdzie się jeszcze po śląsku mówi), a strzoda – pomimo że jej zasięg się kurczy – jest tradycyjną formą typową dla całego Górnego Śląska poza pograniczem śląsko-małopolskim (patrz Atlas Językowy Śląska A. Zaręby, mapa 1224). W kręgu naszych informatorów jest jeszcze sporo osób, które tak właśnie mówią, więc nazywanie tych słów archaizmami tylko dlatego, że się samemu ich nie zna z autopsji, to oczywiste nadużycie.

Zanikanie śląszczyzny polega między innymi na tym, że śląskie formy fonetyczne, które rażąco różnią się od swych polskich odpowiedników – tak jak strzoda – są najbardziej narażone na wymarcie. Pogląd p. Cząstki-Szymon, że to już archaizm, utwierdza nas jeszcze w tym przekonaniu. Uważamy, że zadaniem edukacji śląskojęzycznej i działań na rzecz ochrony języka jest uświadomienie sobie tych przemian i przypominanie form tradycyjnych, znanych jeszcze najstarszemu pokoleniu i opisanych w literaturze dialektologicznej.

Dziwi takie stanowcze odrzucanie ciągle żywych śląskich form przez przeciwniczkę śląskiego języka regionalnego. Kto więc tu niszczy bogactwo gwar? Zazwyczaj środowisko przeciwników argumentuje, iż to skodyfikowana śląszczyzna miałaby jakoby bogactwo gwar zubożyć. Widzimy tu, że może być dokładnie na odwrót.

Z poglądem, że gwara ma się dobrze, nie zgadzamy się zupełnie. Codzienna obserwacja uczy nas, że coraz mniej rodziców mówi z dziećmi po śląsku. Powody to między innymi niski status społeczny oraz stereotypowe postrzeganie „gwary“ przez większość jako rodzaj folkloru – języka wyłącznie domowego bez pierwotnej funkcjonalności, już nie obecnego w naturalny sposób w szerzej rozumianych kontaktach międzyludzkich ani w przestrzeni publicznej. Potwierdzają to nasi liczni informatorzy i wypowiedzi wielu osób, dla których śląszczyzna była językiem pierwszej socjalizacji. Sygnały te dochodzą do nas z bardzo wielu regionów Śląska. Niedostrzeganie i lekceważenie tego zjawiska w majestacie nauki oraz twierdzenie, że dziedzictwo językowe Śląska jest niezagrożone, podważa wiarygodność pani Cząstki-Szymon jako językoznawcy mającego na względzie dobro śląskiej mowy. (Czy w badaniach przywoływanych w wywiadzie uwzględniono też stopień znajomości gwary lub jej jakość? Jakimi kryteriami posłużono się przy ocenie znajomości gwary? Badano jedynie stan chwilowy czy także trend długookresowy? Prosimy o odpowiedź!)

Czytaj także: Nie ma języka śląskiego. Jest tylko 13 różnych gwar?

Jednocześnie rośnie grono ludzi, którzy chcą mówić i pisać po śląsku świadomie, pragną swoją cząstkową kompetencję językową uzupełnić. Często nie wiedzą, jak. Rośnie więc zapotrzebowanie na systematyczną naukę, o czym świadczy choćby znaczne zainteresowanie Gōrnoślōnskim Ślabikŏrzym czy popyt na lekcje śląskiego. Zadaniem językoznawców powinno być wychodzenie takim potrzebom naprzeciw a nie dowodzenie ich rzekomej szkodliwości.

Wywiad kończy się oskarżeniem osób zaangażowanych w sprawę śląskiego języka regionalnego o nieszczere, nieczyste intencje i stwierdzeniem, iż ich starania mają na celu rozbicie państwa. Stanowczo protestujemy przeciwko nieznośnym pomówieniom, które oczerniają i urągają wielu osobom szczerze zatroskanym o przyszłość naszego języka. Prosimy o wyjaśnienie, w jaki sposób bubel językowy pojedynczej osoby działającej na własną rękę, której merytoryczny wkład w ochronę naszego języka jest zerowy, może rozbić państwo? W ogóle czy uznanie jakiegokolwiek języka mniejszościowego lub regionalnego – a mamy ich w Polsce do tej pory kilkanaście – jest w stanie zaszkodzić państwu lub je rozbić? W osądzie tym nie ma żadnego umiaru, zastanowienia ani właściwych proporcji! To drastyczny przykład przemocy symbolicznej wobec działaczy na rzecz śląskiego języka regionalnego.

Zobacz także: Dzień Języka Ojczystego? Pogadajmy o śląskiej godce!

Uważamy, że właśnie pani dr Cząstka-Szymon w swoich wypowiedziach nie pokazuje swych prawdziwych intencji. Trudno przypuścić, żeby jako naukowiec nie zdawała sobie sprawy z kondycji śląskiej mowy i niebezpieczeństw jej grożących. Afirmacja status quo w istocie oznacza akceptację jej wymierania, za czym w rzeczywistości kryją się intencje polityczne, których jednak pani doktor nie chce wypowiedzieć wprost. Te intencje to zachowanie monoetnicznego i monokulturowego modelu polskiego państwa i społeczeństwa, podobnego do tego, który lansowany był w czasach komunistycznych.

Zarząd Tôwarzistwa Piastowaniô Ślónskij Môwy Danga"


Czytaj wywiad z dr Bożeną Cząstką-Szymon

Już we wtorek (15 marca) w Dzienniku Zachodnim znajdziecie ciąg dalszy wymiany argumentów wokół śląskiej mowy. Gorąco polecamy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto