Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tychy: Na parkingach osiedlowych trwa walka o miejsca. Jak jest w innych miastach?

Beata Sypuła
Usytuowanie tyskiego parkingu, z którego wszyscy chcą korzystać
Usytuowanie tyskiego parkingu, z którego wszyscy chcą korzystać mat. prasowe
Kto ma prawo do parkingu pod własnym blokiem? Czy można na niego wpuszczać "obcych"? Jak zdobyć dla nich zakaz parkowania? Czy można się zgodzić, by na parkingu w osiedlu mieszkaniowym stawiali auta także klienci okolicznych firm?

Te pytania rozgrzewają co dnia mieszkańców wszystkich osiedli i blokowisk. Jedni - alarmują służby i DZ, wściekli - rysują lakier niechcianym przybyszom. Trwa prawdziwa wojna parkingowa. Rozpoczynamy wielką dyskusję na ten temat. Czekamy na Wasze głosy.

Przy ul. Asnyka w Tychach do niedawna można było parkować samochody naprzeciwko klatek, ale miasto poszerzyło przy nich chodnik, równocześnie stawiając znak zakazu parkowania po drugiej stronie ulicy. I wtedy zaczął się horror z postawieniem auta - skarżą się mieszkańcy z ul. Asnyka.

Jedyny pobliski parking, z jakiego mogą korzystać, znajduje się u zbiegu ulic Budowlanych, Asnyka i Wojska Polskiego. Lecz znalezienie tam miejsca graniczy z cudem.

- Ponad połowa parkujących tam pojazdów to samochody, które naprawiają dwa znajdujące się w obrębie parkingu warsztaty samochodowe. Mechanicy wręcz czatują, aż zwolni się jakieś miejsce parkingowe i szybko zastawiają je samochodem do naprawy. Jeden z nich raz o mało nie uszkodził mi samochodu, zabierając szybko miejsce. W dodatku na parkingu stoją ich wraki - denerwuje się jeden z mieszkańców osiedla.

Właściciele warsztatów znajdujących się w kompleksie pobliskich garaży i osiedla, oponują.

- Stojące tam dwa wraki nie są nasze. Natomiast to po naszej interwencji straż miejska usuwała już trzy podobne gruchoty, z których ktoś zabrał wartościowe części i resztę porzucił - tłumaczy Grzegorz Myszor, właściciel warsztatu Auto-Kompleks.

Wyjaśnia też, że parking przy ul. Wojska Polskiego 18, który na wyłączność chcą mieć mieszkańcy bloków, jest publiczny, czyli dla każdego, więc auta klientów są tam parkowane zgodnie z prawem. Tę opinię potwierdza Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych w Tychach, administrujący pobliskim osiedlem.

- Mało tego: na nasz wniosek znajdująca się po sąsiedzku wspólnota mieszkaniowa udostępniła nam część własnego parkingu. Cóż z tego, skoro swoje auta stawiają tam także mieszkańcy osiedla nienależący do wspólnoty - tłumaczy rzemieślnik.

Problem jest głębszy. Tyskie osiedle może być modelowym przyczynkiem do dyskusji: jaki mamy spadek po komunie, z którym musimy żyć. - W czasach PRL-u, kiedy było mało aut, projektowano bloki tak, że na budynek trzykondygnacyjny z dwiema klatkami przypadało 2,5 miejsca na samochód. Dziś w wielu rodzinach są 2-3 samochody, a tego projektanci nie przewidzieli - mówi Robert Klefas, kierownik rejonu pierwszego MZBM w Tychach, którego dotyczy interwencja.

Deweloperzy dziś oferujący mieszkania dbają o to, by miały także garaże. Ale przepisy budowlane nie nakładają obowiązku udostępniania mieszkańcom przez dewelopera miejsca parkingowego lub garażu. Obowiązkowe są przyłącza energetyczne i wodociąg.

Jak podzielić niewielką przestrzeń

Teresa Janeczko, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych w Tychach:
Takie osiedle, jak przy ul. Asnyka, pochodzące z lat 50., nie będzie miało miejsc parkingowych pod oknem mieszkańców. Są tam wąskie uliczki i stare drzewa, których nie pozwala ściąć konserwator przyrody. By zapewnić ich przejezdność w obu kierunkach, w tym dla służb ratunkowych - o co wnioskowali sami mieszkańcy - trzeba było postawić znak zakazu parkowania.

Ale rozumiemy problem braku parkingów. Zakończono tu w ostatnich dniach budowę parkingów; są też prowadzone kolejne inwestycje. Dadzą one w sumie kilkaset miejsc do parkowania. Mamy w tym rejonie około 2 tys. mieszkań, a przestrzeń jest szczupła, więc dystans od parkingu do własnego mieszkania, przy rosnącej liczbie aut będzie się wydłużał. Mogę tylko zazdrościć deweloperom, którzy budują domy tak projektowane, że zapewniają lokatorom parkingi pod samym oknem.

Będę interweniowała w Straży Miejskiej w Tychach, by skontrolowała, czy istotnie na po-bliskim parkingu publicznym miejsca dla aut zajmują wraki.

Mieszkanie i garaż u dewelopera

Michał Bolczyk, deweloper, prezes Budopolu w Rudzie Śl.:
Powstające dziś nowe osiedla mają zazwyczaj miejsca do parkowania dla wszystkich swoich mieszkańców. Na naszym osiedlu Zielone Wzgórze w Ornontowicach mamy 23 mieszkańców z 35 samochodami. Każdy z nich ma własne miejsce do parkowania, garaż, a poza tym udostępniliśmy
30 dodatkowych miejsc do parkowania samochodów gości, dla śmieciarki, itp.

Każdy deweloper powinien zapewnić parking wszystkim mieszkańcom, bo przecież nowe domy powstają zazwyczaj na przedmieściach i trudno z nich do pracy dojechać tramwajem. Dziś samochód jest i standardem w polskich domach, i najtańszym środkiem transportu do pracy.

Wszystko jednak zależy od tego, jaki grunt deweloper kupi. Jeśli jest drogi, to będzie chciał wykorzystać każdy jego skrawek pod budowę i wówczas miejsc parkingowych jest za mało. Widziałem już takie nowe osiedla, w których starczało ich dla co trzeciego mieszkańca, a uliczki były tak wąskie, że dwa auta nie mogły się wyminąć.

Włącz się do dyskusji na temat wojen parkingowych. Pisz na: [email protected]

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto