Uratował wiele kotów, chce też uratować Misię. Dzielnicowy policji z Żor wraz z rodziną pomaga czworonogom. Teraz pomocy potrzebuje jego kot
Pomaga nie tylko na służbie, ale i po niej. Żorski dzielnicowy, mł. asp. Tomasz Grochowina od dekady związany jest z komendą policji w Żorach. Jako dzielnicowy dba o bezpieczeństwo i porządek w Śródmieściu, na Starym Mieście, a także częściowo na Kleszczówce.
Jak mówią w żorskiej komendzie, pana Tomasza nie tylko jako funkcjonariusza, ale też jako człowieka cechuje ogromna empatia i wrażliwość, zwłaszcza na cierpienie drugiej osoby.
- Niejednokrotnie udowodnił to, dołączając się do charytatywnych akcji, czy pomagając potrzebującym. W ostatnim czasie żywo włączył się dla przykładu w zbiórkę nakrętek dla dziewczynki cierpiącej na mózgowe porażenie dziecięce, do której zaangażował też placówki oświatowe ze swojego rejonu - mówi asp. szt. Kamila Siedlarz, rzecznik prasowy policji w Żorach.
Pan Tomasz uwagę zwraca także na los będących w potrzebie zwierząt. Od lat wraz żoną Ewą i kilkuletnią córką, Agatą zaangażowani są w pomoc bezpańskim kotom. Rodzina policjanta uratowała już niejednego czworonoga.
Część z nich za sprawą pomocy pana Tomasza trafiła do nowych domów. Kilka zostało po dziś dzień pod opieką w domu policjanta. To między innymi Czami, Szłapek, Łapek i Misia. Ostatni z czworonogów Misia, w domu żorskiego policjanta jest najdłużej. To od niej zaczęła się cała akcja "pomocowa" kotom.
- Misia jest z nami krótko po tym jak dowiedziałam się że jestem w ciąży, dlatego śmiem napisać, że jest w naszej rodzinie tak samo długo jak nasza córka. Ma około 10 lat, zjawiła się u nas jako porzucony kot - opisuje historię czarnej kotki pani Ewa.
W ostatnim czasie na rodzinę państwa Grochowina gruchnęła straszna diagnoza dotycząca właśnie Misi. Kotka jest poważnie chora. Diagnoza postawiona przez weterynarza brzmiała: zakaźne zapalenie otrzewnej.
- Zaczęło się od utraty apetytu, szybkiej utraty wagi, apatii. Zostały zrobione badania, które nie wyszły najlepiej, później rentgen, który tylko potwierdził przypuszczenia, gdyż jest płyn w klatce piersiowej - tłumaczy małżonka żorskiego dzielnicowego.
Bez kosztownej i długotrwałej terapii zwierzak nie przeżyje. I chociaż, jak mówi pani Ewa, sama długo zastanawiała się, czy prosić o pomoc, wie, że nie ma innego wyjścia.
- Dziś chowam dumę do rękawa i proszę Was o pomoc, ponieważ Misia zachorowała na śmiertelna chorobę. Nie mamy serca patrzeć, jak na naszych oczach umiera w męczarniach - wyjaśniają państwo Grochowina.
Na rzecz pomocy Misi, pani Ewa uruchomiła w sieci - na portalu pomagam.pl - zbiórkę pomocową dla kotki. Potrzebne jest zebranie ośmiu tysięcy złotych. Część z tej kwoty udało się już uzyskać. Misi i państwu Grochowina pomóc można: TUTAJ
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?