Urodziny Katowic bardziej przypominają rodzinny piknik niż festiwal muzyczny [Zdjęcia]

Na rozgrzewkę zagrała Mika Urbaniak, a publiczność porwali następnie Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing i Kayah.

Chociaż organizatorzy na każdym kroku podkreślają, że Dni Katowic są niczym mały festiwal, to jeśli patrzeć na to z tej perspektywy, widać że jest to dopiero druga edycja. Przede wszystkim problemem jest zagospodarowanie czasu między koncertami, przerwy są dość długie i o ile na OFFie, czy Tauronie po prostu chodzi się spod jednej sceny pod drugą, to tutaj alternatywą było piwo i kiełbasa. Niezbyt przemyślane były również godziny występów. Pamiętajmy, że większość osób w piątek pracuje i minie sporo czasu zanim wrócą do domu, zjedzą coś, przebiorą się i dotrą na Trzy Stawy. Skutek był taki, że na (swoją drogą świetnym) koncercie Miki Urbaniak bawiła się garstka ludzi. Tłumy przychodziły podczas koncertu Maleńczuka i dopiero na koncercie Kayah była pełna frekwencja.

Zobaczcie zdjęcia z koncertów!

Niektóre festiwale mogłyby się jednak uczyć od Katowic, bo były również plusy, których nie znamy z letnich festiwali. Przede wszystkim ustawienie strefy koncetowej. Było kilka bramek, przez co nie tworzyły się niepotrzebne kolejki, a barierki były zaraz za wieżą akustyka, dzięki czemu mogliśmy pić napoje w miejscu z bardzo dobrym nagłośnieniem. Widać również, że Piotr Uszok jest bardziej lubiany w KZK GOP niż organizatorzy np. Juwenaliów - autobusy jeździły co chwilę!

PS: Jeśli wybieracie się dzisiaj na 3 Stawy, sprawdźcie jeszcze raz program. Zmieniły się godziny koncertów w porównaniu z tymi, które podawaliśmy wcześniej. Dni Katowic 2012.