Najmłodsza w rodzinie dostała od Mikołaja samolot. Zawiesza się to ustrojstwo na futrynie i wsadza do środka dzieciaka, który korzystając z dobrodziejstw sprężyny może trochę poskakać odbijając się od ziemi. Samolot ma oczywiście śmigło i kilka grzechoczących zabawek w kokpicie, które wspaniale zajmują uwagę dzieciaka. Problem w tym, że maluch umieszczony w samolocie za cholerę nie chce dać się z niego wyciągnąć...
Biorąc pod uwagę zalecenia lekarzy, dzieciak w tym wieku nie powinien siedzieć dłużej niż kilkanaście minut, bo trudno mu jeszcze utrzymać prostą pozycję, co może się skończyć skrzywieniem kręgosłupa. Ten mały uparciuch jednak szczerzy bezzębne dziąsła z radości kiedy wkładamy go do środka i drze się wniebogłosy kiedy zapada decyzja o zakończeniu zabawy.
Córka przełożona do wózka robi mostki, pręży się wyrzuca grzechotki i nie reaguje na rodzicielskie próby uspokojenia jej skołatanych nerwów. Uspokaja się dopiero po kwadransie, albo już po chwili, ale pod warunkiem że wróci do swojego samolotu.
Podobne awantury wybuchają na tle smoczka. O ile jeszcze w dzień gryzak nie jest potrzebny do życia, tak w nocy bez niego ani rusz. Wystarczy, że wypadnie z buzi uśpionego malucha, rodziców budzi przeraźliwy krzyk.
I tak kilkanaście razy w ciągu skromnych ośmiu godzin snu. W efekcie noc zamienia się w koszmar, a sen w ciągłe czuwanie – wystarczy, że dzieciak kwiknie, a rodzice biegną do jego łóżeczka żeby uspokoić go jeszcze zanim zacznie krzyczeć. No ale przecież kiedy decydujesz się na dziecko nikt nie mówi, że będzie łatwo...
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?