W Będzinie dzieci bawią się strzykawkami zostawionymi przez narkomanów

Mieszkańcy Będzina już od ponad roku interweniują w sprawie opuszczonego placu przy I Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika.

- Miejsce to od pewnego czasu stało się punktem kontaktowym narkomanów, a pozostawione przez nich strzykawki i igły są zagrożeniem dla bawiących się w pobliżu dzieci, zdarzało się, że brały te przedmioty do rąk – wyjaśnia pani Grażyna, mieszkanka ulicy Sienkiewicza.

W budynku przy ul. Sienkiewicza znajduje się także świetlica środowiskowa. Jeden z jej wolontariuszy również zauważył, że w jej pobliżu dzieje się coś złego.

- Są hałasy, kręcą się dziwni ludzie, piją alkohol. W pobliżu jest szkoła i świetlica, do której uczęszczają dzieci i młodzież. Takie miejsce nie powinno się znajdować w ich otoczeniu, bo jest zagrożeniem. Sam mam syna i nie chciałbym, żeby kręcił się w takim miejscu – wyjaśnia Ariel Trząski.

Problem zauważa także dyrekcja liceum. W libacjach alkoholowych nieraz uczestniczą agresywni nieletni. Niestety problematyczna działka to własność prywatna. Kiedyś należała do terenu szkoły, ale została sprzedana. Wtedy zaczęły się problemy.

- Teren jest niezabezpieczony, ponieważ ogrodzenie rozkradli złodzieje złomu. Wciąż nie dowiedzieliśmy się, kto jest właścicielem działki, ale od chwili sprzedaży odbywają się tam pijackie libacje, okoliczni mieszkańcy urządzili tam dzikie wysypisko śmieci. W libacjach uczestniczą także nieletni z sąsiednich ulic. Ogrodzenie szkoły zostało też kilkakrotnie zdewastowane i przez boisko szkolne utworzyła się dzika ścieżka. Po weekendach szczególnie nie można na nim prowadzić normalnie zajęć, ponieważ zalegają tam potrzaskane butelki po wódce i piwie. Ostatnio jedna z nauczycielek, która przechodziła tamtędy została wulgarnie zwyzywana – opowiada nam dyrektorka szkoły, Grażyna Szewczyk.

Dyrektorka przyznaje, że wielokrotnie sygnalizowała problem policji i straży miejskiej, ale bez skutku. Sugeruje, że gdyby ktoś ogrodził ten teren, problem sam by się rozwiązał - nikt by tam nie przychodził.

Miasto nie może ogrodzić terenu, bo to nie ich własność. Urzędnicy przyznają jednak, że miejsce sprzyja amatorom rozrywek w terenie.

- Teren znajduje się na uboczu, jest nieuporządkowany, zarośnięty – mówi Agnieszka Sieminska, rzecznik prasowy UM Będzin – Jej właściciel skutecznie unika kontaktu zarówno z policją, jak i strażą miejską. Wiadomo nam, ze działka jest teraz przedmiotem postępowania komorniczego, dlatego za kilka miesięcy powinna być wystawiona na sprzedaż. Miasto nie może jej ogrodzić, ale służby porządkowe oczyszczają ją regularnie ze śmieci – dodaje.

Policja prosi mieszkańców, aby zawiadamiali ich, jeśli zauważą coś niepokojącego, ale z drugiej strony nie może podejmować działań, jeśli ktoś na terenie działki pije alkohol. Dlaczego?

- Mamy informacje o tym, co dzieje się na tym terenie, jeśli chodzi o zbierających się tam narkomanów, to są to działania operacyjne, o których mówić nie mogę. Problem polega jednak na tym, że jest to teren prywatny, a nie przestrzeń publiczna, więc np. za spożywanie alkoholu na jego terenie nie możemy wręczyć mandatu, sytuacja zmienia się, jeśli osoby przebywające tam zachowują się głośno, agresywnie, przeszkadzają w ciszy nocnej – mówi Paweł Łotocki, rzecznik prasowy KMP Będzin.

Podsumowując, okazuje się, że ani mieszkańcom Będzina ani dyrekcji szkoły jak na razie nikt pomóc nie potrafi.