Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Zwierzynie koło Strzelec Krajeńskich wagony wjechały w dworzec kolejowy

Spoza miasta
Spoza miasta
Wczoraj (26 lipca 2011) w nocy na stacji kolejowej ...
Wczoraj (26 lipca 2011) w nocy na stacji kolejowej ... Gazeta Lubuska
Wczoraj (26 lipca 2011) w nocy na stacji kolejowej Strzelce-Wschód wagony wjechały w budynek dworca kolejowego. Trzy osoby nie żyją.

Relacja Gazety Lubuskiej

Godzina 23.50

Nasz reporter jest na miejscu, widzi przewrócony skład siedmiu wagonów towarowych, jeden wbity w budynek, są cztery wozy strażackie, trzy radiowozy. W budynku, w który uderzył pociąg, mieszkało kilka rodzin (noc spędzą w gminnym ośrodku kultury).

Reporter słyszał, jak jeden ze strażaków mówił prokuratorowi, że pod wagonem są prawdopodobnie dwa ciała.

Przyczyny wypadku są jeszcze nieznane. Jedna z hipotez zakłada, że wagon odczepił się od składu.
Wszystkiemu przygląda się około 300 osób. Zjechało się pełno samochodów z okolicy. Ale w miejsce wypadku nie ma dojścia.

Niebawem kolejne informacje.

Godzina 00.10

Nasz reporter został wpuszczony na gruzowisko, które powstało wskutek wypadku. - Jeden wagon wjechał cały do mieszkania. Przed budynkiem widzę dwa wagony wbite w siebie. Zburzyły stare ubikacje dworcowe i dopiero potem uderzyły w dom – relacjonuje reporter ,,GL''.

Jak powiedział nam rzecznik strzeleckiej policji Andrzej Węglarz, pociąg przywiózł materiał do pobliskiej firmy Eurovia, a potem już rozładowane wagony – z niewiadomych przyczyn – stoczyły się i przejechały około 2 km bez lokomotywy.

Zauważyło je kilka dziewczyn. Jedna nie zdążyła uciec. Teraz - jak powiedziała nam policja - walczy o życie w gorzowskim szpitalu. Ma 18 lat.

Jedna osoba nie żyje na pewno, została już zidentyfikowana, mieszkała na parterze budynku. W jego drugiej części, do której siłą uderzenia przebił się wagon, znaleziono właśnie rozczłonkowanego człowieka.
Ofiary to ok. 50-letni mężczyzna i ok. 70-letnia kobieta.

Niebawem kolejne informacje.

Godzina 00.20

Ustaliliśmy, że wagony stoczyły się z bocznego toru. Świadkowie mówią, że jechały z dużą prędkością, dochodzącą nawet do 100 km na godzinę. Stąd siła uderzenia musiała być duża. Zwłaszcza że skład ważył łącznie aż 160 ton. Trzy wagony były pełne żwiru.

Godzina 0.25 - pierwsze informacje ze szpitala

Nasz reporter jest w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie, dokąd trafiła 18-letnia dziewczyna, ofiara wypadku. Na Izbie Przyjęć poinformowano nas, że jest ona badana. Rodziny nie ma na miejscu, nie wiadomo, kiedy zakończą się badania.

Godzina 0.30

Prokurator nakazał odgruzować miejsce wypadku, żeby upewnić się, że nie ma więcej ofiar.

Godzina 0.31

Wiadomość ze szpitala: dziewczyna ma zmiażdżoną miednicę. Nie udało nam się potwierdzić informacji, czy jej życiu zagraża niebezpieczeństwo.

Godzina 0.35

W tej chwili skończyła się narada sztabu kryzysowego, z którego wychodzą strażacy, prokurator, policja, przedstawiciele starostwa i gminy. Zdecydował, że obiekt zostanie umownie podzielony na dwie części i krok po kroku dokładnie przeszukany.

- Najpierw musimy stwierdzić, czy w gruzowisku nie ma innych ofiar – powiedział nam Tomasz Górniak ze strzeleckiej straży pożarnej.

Na razie służby ratunkowe są przekonane, że znalazły szczątki dwóch osób. – Ale absolutnej pewności nie mam, bo ciała są rozczłonkowane – powiedział ,,GL'' Górniak.

W drodze na miejsce jest inspektor nadzoru budowlanego, który zaproponuje sposób usunięcia wagonu z wnętrza budynku. Gruzowisko musi być uprzątnięte . – I jest to akcja obliczona na wiele godzin – mówi Górniak.

Godzina 0.40

Reporter widzi wystające z gruzowiska ludzkie stopy.

Godzina 0.45

Informacja ze szpitala: operacja dziewczyny powinna potrwać do 4.00 nad ranem.

Godzina 0.50

W Zwierzynie na zakręcie stoi tłum gapiów i mediów z całego regionu. Ludzie przez komórki na bieżąco relacjonują, co się dzieje.

- W budynku mieszkało sześć rodzin, jedna na zniszczonym parterze, pięć na piętrze. Ci, którzy ocaleli, są zszokowani. Jakby zupełnie nie zdawali sobie sprawy, że otarli się o śmierć, mówią o tym, że trzeba będzie wyremontować mieszkanie albo kupić nowe meble. Jeden z mieszkańców usiłował nawet po gruzach wrócić do swojego mieszkania – mówi nam Andrzej Wiśniewski, sekretarz gminy Zwierzyn. Na miejscu tragedii są też: burmistrz strzelec Tadeusz Feder i starosta Andrzej Bajko. - Prawdziwy dramat – powiedział krótki ten ostatni

Górniak jest strażakiem od 15 lat i o takim wypadku nigdy nie słyszał.

Godzina 0.58

Jeden ze strażaków, wychodząc z gruzowiska: - To wygląda masakrycznie, tego nie da się opisać...

Godzina 1.00

Ireneusz Skotarczak, który mieszkał 50 lat w zburzonym budynku na pierwszym piętrze, mówi, że oglądał z rodziną telewizję i nagle usłyszeli huk. - To było to jak trzęsienie ziemi, podłoga uniosła się na 1,5 metra! Uciekliśmy z żoną w jednej chwili - opisuje.

Teraz się boi się, że wszystko runie, gdy wagon zostanie wyciągnięty z budynku. Na razie nie chcą nigdzie iść, stoją na miejscu tragedii, żeby ocalić część dobytku.

Godzina 1.10

Reporter rozmawiał z poszkodowanymi.

- Akurat oglądałem telewizor, kiedy usłyszałem potężny huk – mówi Mieczysław Pawelec, mieszkaniec piętra zniszczonego dworca. – Budynek cały się zatrząsł. Nie wiedziałem, co się dzieje. Myślałem, że to prawdziwe trzęsienie ziemi. W powietrzu unosiła się kupa kurzu. I ten niesamowity łomot. Kiedy podszedłem do okna, zobaczyłem, że zniknął garaż, budynki gospodarcze i szczytowa ściana dworca. Wtedy rzuciłem się na na pomoc mojej kobiecie, Róży, która w tym czasie się kąpała.

Rozalia Stelmach: - Byłam akurat w wannie, kiedy usłyszałam potężny huk, odczułam uderzenie w budynek i dosłownie na własnej skórze poczułam, że trzęsą się ściany. Nie wiedziałam, co robić, więc skuliłam się w sobie i siedziałam wodzie. Dopiero po chwili ochłonęłam, a w tym czasie do łazienki dobijał się już Mieczysław. Nie mógł otworzyć drzwi, bo uderzenie zniekształciło futrynę. W końcu zdołał mnie stamtąd wyciągnąć.

Pan Mieczysław: - Usłyszałem krzyki dziewczyn, że któraś z nich podobno leży pod pociągiem. Podbiegłem tam i rzeczywiście zobaczyłem przygniecioną wagonem znaną mi nastolatkę ze Zwierzyna. Służby ratownicze już się nią zajmowały.
reklama

Godzina 1.15

Przed budynkiem Gminnego Ośrodka Kultury nasz reporter rozmawia z Lesławem Chorościnem, kierownikiem Wytwórni Mas Bitumicznych Eurovia w Owczarkach, 2 km od miejsca tragedii. To z tej wytwórni ruszył feralny skład. Kierownik jest wstrząśnięty. - Niewyobrażalna tragedia - mówi.

Oto, co ustalił. - Firma rozładowująca u nas wagony z kruszywem miała awarię koparki. W czasie jej naprawy skład z siedmioma wagonami nagle ruszył z miejsca. Zobaczył to ochroniarz, który mnie powiadomił. Według jego relacji pracownicy biegli obok rozpędzających się wagonów i próbowali je zatrzymać za pomocą ręcznego hamulca, a nawet przy użyciu koparki. To im się jednak nie udało i doszło do tej dramtycznej sytuacji... - mówi kierownik Chorościn. Informuje on, że bocznica do wytwórni należy do spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, której przedstawiciele byli już na miejscu, w Owczarkach.

- Sprawdzili dokumentację, sfotografowali lokomotywę. To do niej skład powinien być podłączony. Nie wiem, czy był... Nie wiem też na razie, czy pod kołami wagonów były specjalne płozy hamujące, ale na pewno przedstawiciele PKP ich przy torach nie znaleźli. Być może dlatego, że ich tam nie było, ale to dopiero się wyjaśni - mówi nam Chorościn. Jego zdaniem niemożliwe jest, żeby na tak krótkim odcinku sklad rozpędził się do 100 km/h, o czym opowiadali świadkowie. - Na pewno tory w stronę Zwierzyna mają spad, ale bardzo niewielki - dodał.

Godzina 1.25

- Strop na pierwszym piętrze dworca trzyma się jedynie na wagonie – stwierdził inspektor budowlany, który ocenia w tej chwili sytuację. Obawia się, że jak wagon zostanie wyciągnięty, to wszystko runie.

Wójt Zwierzyna Eugeniusz Krzyżanowski powiedział nam, że od rana razem z PKP będzie szukał lokali zastępczych dla poszkodowanych.

Godzina 1.36

Przejeżdżające obok miejsca tragedii pociągi zwalniają, a pasażerowie przyklejeni są do okien.

Godzina 1.46

Strażacy pracują przy rozgruzowywaniu mieszkania. Reporter widzi w środku cały wagon.

Godzina 1.49

Wójt Zwierzyna Eugeniusz Krzyżanowski poinformował nas, że już teraz razem z PKP w Gorzowie i powiecie strzelecko – drezdeneckim zaczęło się szukanie nowych mieszkań dla poszkodowanych w katastrofie. Pewne jest bowiem, że nie będę mogli wrócić do zniszczonego budynku.

Godzina 1.55

Jeden z gapiów powiedział nam, że znał ofiarę śmiertelną katastrofy. To pracownik stacji paliw w Strzelcach, który tankował kierowcom samochody.

Godzina 2.00

Informacja z bloku operacyjnego gorzowskiego szpitala wojewódzkiego: wciąż trwa operacja poszkodowanej w katastrofie nastolatki.

Godzina 2.11

Strażacy z Międzyrzecza przywieźli w kontenerze ciężki sprzęt używany przy różnego rodzaju katastrofach.

Wszyscy zostali odsunięci na bezpieczną odległość. Akcji przygląda się jeszcze około 40 gapiów. Na miejscu jest także kilkoro mieszkańców dworca. Liczą, że uda im się ocalić coś ze swojego dobytku. Jednak w tej chwili ciężko powiedzieć, czy będzie to możliwe.

Mówi się, że akcja odgruzowywania może potrwać nawet do południa.
W tej chwili strażacy montują swój sprzęt.

Godzina 2.20

Na miejsce przyjechało pomagać sześciu strażaków ochotników z Drezdenka.

Godzina 2.28

Strażacy z Międzyrzecza odpalili sztuczne oświetlenie. Przy dworcu zrobiło się jasno jak w dzień.

Prace idą pełną parą. Przy odgruzowywaniu pracuje w tej chwili około 40 strażaków.

Godzina 2.30

Na miejsce dramatu przyjeżdża specjalistyczny sprzęt strażacki do pracy przy gruzowiskach. - Oczyścimy obiekt, ale wagonów nie będziemy w stanie usunąć, bo nie mamy odpowiedniego sprzętu. Tym będzie musiał się zająć właściciel, czyli PKP - mówi Górniak ze strzeleckiej straży pożarnej.

Pragnący zachować anonimowość policjant twierdzi, że prace będą musiały być prowadzone bardzo ostrożnie z uwagi na to, że pod gruzami wciąż są szczątki ofiar. - Zakładamy, że dwóch, o których już wiemy, ale do czasu szczegółowego sprawdzenia nie możemy wykluczyć, że śmiertelnych ofiar jest więcej. Szczątki musimy... jakkolwiek to brzmi, dopasować, zewidencjonować - mówi.

Policja na razie nie zastanawia się nad tym, kto jest winny tragedii. - Zwykle za skład odpowiadają maszyniści, ale trudno powiedzieć, czy tak było w tym wypadku, bo jest przecież noc, a wagony były w trakcie rozładunku - mówi jeden z policjantów w rozmowie z naszym reporterem. Z rozmowy z Lesławem Chorościnem, szefem Wytwórni Mas Bitumicznych, z której feralny skład wyjechał, wynika, że maszyniści w trakcie rozładunku po prostu spali w hotelu. Zdaniem wspomnianego policjanta w grę wchodzi kodeksowy przepis o "katastrofie w ruchu lądowym”, za który grozi znacznie wyższa kara niż za "zwykły wypadek”. - Trudno w tej chwili powiedzieć, czy i komu taki zarzut będzie można postawić - zastrzega.

Godzina 2.40
W Gminnym Ośrodku Kultury policjanci przesłuchują świadków, przede wszystkim mieszkańców rozbitego budynku. Jeden z nich - Zenon Jarmuszkiewicz, po przesłuchaniu zgadza się porozmawiać i z reporterem "GL”. - Mieszkam w tym budynku od 50 lat. 40 lat pracowałem na kolei i nigdy mi nie przyszło do głowy, że coś takiego się może zdarzyć! - załamuje ręce. Podkreśla, że gdy wagony wbijały się w dworzec, był około 500 m od niego. - Ale huk był taki, jakby to się zdarzyło tuż za moimi plecami - mówi starszy pan.

Podkreśla, że przed budynkiem był specjalny kozioł oporowy. - Panie, ale on zatrzymałby jeden, góra dwa wagony. Jak pędziło siedem wagonów i niektóre jeszcze pełne, to on nie miał żadnych szans. Strzelił jak zapałka - mówi pan Zenon. Od strażaków dowiedział się, że wyważyli drzwi w jego mieszkaniu, bo myśleli, że on jest wewnątrz i chcieli go ratować. - To nic. Dobrze, że człowiek żyje, bo sąsiedzi z parteru niestety zabici... - dodaje.

Godzina 2.50

Na miejsce tragedii jadą już eksperci budowlani i kolejowi z Zabrza i Poznania. Ulica przed dworcem, na której wcześniej był tłok, bo każdy chciał zobaczyć, co się dzieje, powoli pustoszeje. Ktoś komentuje, że strażacy unieśli już wagon w budynku i go podstemplowali. Pod spodem znaleźli ciało. - Na końcu dworca... Wagony przeciągnęły czlowieka przez cały budynek... słychać wstrząśnięty głos.

Strażacy zapowiadają, że prace na gruzowisku na pewno będą trwały do południa.

Godzina 3.25

Trwają prace przy odgruzowywaniu dworca. Gdy tylko nasi reporterzy zdobędą nowe informacje na temat katastrofy, natychmiast je Państwu przekażemy.

Godzina 5.15
W gorzowskim szpitalu wojewódzkim umiera 18-letnia mieszkanka gminy Zwierzyna. To trzecia ofiara śmiertelna, bo wcześniej policja i straż pożarna informowały, że pod gruzami znajdują się ciała około 70-letniej kobiety i około 50-letniego mężczyzny, których wagon zmiażdżył we własnym mieszkaniu na parterze budynku dworca.

18-latka była wśród dziewczyn, które szły po peronie, gdy nadjechały wagony. Dziewczyny - była wśród nich siostra późniejszej ofiary śmiertelnej - w panice zaczęły uciekać. Jedna z nich została przygnieciona. Służby ratownicze wydobyły ją, a karetka przewiozła do gorzowskiego szpitala. W nocy lekarze walczyli o jej życie. Od początku informowali, że stan ofiary jest ciężki. - Około 5.00 w środę nad ranem zmarła - informuje Justyna Migdalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.

Źródło: Gazeta Lubuska Wagony wypadły z torów i uderzyły w dworzec (szczegóły, wideo, zdjęcia)

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto