Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory 1 IV? Rzecz o obietnicach polityków

Marcin Zasada
Mieszkania dla młodych małżeństw Aleksandra Kwaśniewskiego. 
Przed wyborami prezydenckimi w 1995 roku Kwaśniewski dodał otuchy niepewnym jutra młodym małżeństwom. Młode małżeństwa w oczekiwaniu na spełnienie obietnicy, zdążyły się już trochę zestarzeć, niektóre być może doczekały się nawet wnuków... A mieszkania? Wracały w kolejnych kampaniach wyborczych. Jeszcze nie raz o nich usłyszymy. MZ
Mieszkania dla młodych małżeństw Aleksandra Kwaśniewskiego. Przed wyborami prezydenckimi w 1995 roku Kwaśniewski dodał otuchy niepewnym jutra młodym małżeństwom. Młode małżeństwa w oczekiwaniu na spełnienie obietnicy, zdążyły się już trochę zestarzeć, niektóre być może doczekały się nawet wnuków... A mieszkania? Wracały w kolejnych kampaniach wyborczych. Jeszcze nie raz o nich usłyszymy. MZ
"Wiecie, co było pierwszego kwietnia? Kokoszce wyrósł wielbłądzi garb. W niebie fruwała krowa stuletnia, a na topoli świergotał karp" - pisał Jan Brzechwa. Teraz pytanie: kogo poeta miał na myśli? Być może w proroczej wizji przepowiedział, co jeszcze są w stanie obiecać nam śląscy politycy. Bo polityka to taka wyjątkowa dziedzina życia, w której prima aprilis trwa cały rok.

W promieniu 100 kilometrów mieszka kilka milionów ludzi. To może być opłacalna inwestycja - tak dwa lata temu wizję budowy toru Formuły 1 kreślił wojewoda Zygmunt Łukaszczyk. Argumentował, że wyścigi F1 na Śląsku na pewno będą popularne, bo… mamy motoryzacyjne tradycje i fabryki samochodowe. Wojewoda nie zdradził, kto miałby wybudować u nas tor, którego koszt sięgałby co najmniej 500 mln zł (kolejne 120 mln na wykupienie licencji i logistyczne przygotowanie do wyścigu). Zaproponował za to dobrą lokalizację - okolice węzła autostradowego Sośnica w Gliwicach.

Nasi posłowie, senatorowie, samorządowcy i inni aktorzy politycznego spektaklu miewają przebłyski bajkowej fantazji. Mogą być na bakier z poczuciem czasu lub obowiązku, za to poczucie humoru nie opuszcza ich nigdy. Oto kolejne dowody.

Osiem lat temu wyobraźnię mieszkańców całego regionu rozpalała informacja o rewolucyjnym projekcie militarnym, który miał być realizowany na Śląsku. Wszyscy pamiętamy film "Uniwersalny żołnierz" z niezłomną parą Van Damme-Lundgren w rolach głównych. Projekt "Wojownik" miał zamienić polskiego żołdaka w podobną maszynę do zabijania z laserami, karabinami z systemem naprowadzania na cel, kamizelkami wyposażonymi w przenośne komputery i jeden Arnold Schwarzenegger wie, czym jeszcze. Kosmiczną technologię firmował swoim nazwiskiem Jerzy Szymura, niedługo później senator. Skończyło się upadłością spółki. Tak "Wojownik" stał się pułkownikiem.

Nie trzeba nawet przywoływać fantasmagorii z przeszłości, żeby udowodnić, że kampania wyborcza to jeden wielki prima aprilis. Metropolia w sto dni? Ha, ha, ha. Darmowe autostrady? Ha, ha, ha. Jeden bilet komunikacyjny na terenie całej aglomeracji? Śmiech to zdrowie, ale ile można…

Czekamy, aż któryś z naszych polityków obieca latające krowy i śpiewające karpie na drzewach. Brzechwa nie mógł się mylić.

Gdyby wyborcy mogli prawnie rozliczać polityków z ich obietnic, powszechne musiałyby być sądy 24-godzinne. To znaczy pracujące 24 godziny na dobę. Z drugiej strony, po co od razu straszyć sądem, napięcie sami mogliby rozładować politycy. Wystarczyłoby czasem przyznać to, czego wszyscy się domyślamy: że w czasie kampanii po prostu żartowali.

Ostatnio wrażliwość na wytrawny dowcip nie opuszcza posłów PO. Weźmy taką metropolię w sto dni. Gdy człowiek poważnie potraktuje taką deklarację, po wyborach może nabawić się wrzodów. Lepiej terapeutycznie powtarzać sobie, że to był prima aprilis. Bo 1 kwietnia w polityce zdarza się niemal każdego dnia.

Jak inaczej wytłumaczyć inną, bardziej fantastyczną koncepcję, jaką od 2006 roku słyszymy przy okazji rozmów o Stadionie Śląskim: zorganizujmy finał piłkarskiej Ligi Europejskiej. Kilka lat temu takie życzenia wyrażały władze samorządu wojewódzkiego. Ostatnio słyszeliśmy, że światowe gwiazdy futbolu zobaczymy w Chorzowie w 2013 roku. O ile wcześniej nie przyjdzie koniec świata.

Inny przykład: katowicka moderna na liście UNESCO. Z takim hasłem na sztandarze mandat senatora zdobył w Katowicach Leszek Piechota. Hasło piękne, podobnie jak cała koncepcja i sama architektura modernistyczna. Chęci senatorowi nie brakowało dobrych chęci, szanse na wpisanie katowickiej moderny na listę dziedzictwa UNESCO są zerowe.

Na koniec: Katowice nie zostały Europejską Stolicą Kultury, za to powinny być światową stolicą wolnego rynku. Nigdzie indziej na świecie nie wolno budować tak wolno.

Dzięki Bogu, i nam w końcu trafia się 1 kwietnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto