Tak było, gdy Jarosław Kaczyński, starający się o głosy w lewicującym Zagłębiu, stwierdził podczas kampanii prezydenckiej, że "Edward Gierek był komunistycznym, ale jednak patriotą". Ostatnio w podobnie absurdalne tony wpadł Stefan Niesiołowski, który w ramach tournee gwiazd PO po Polsce, zdradził w Sosnowcu, że ma do Gierka "pewien sentyment" i że "Gierek na tle innych sekretarzy zapisał się pozytywnie". Warto przypomnieć reakcję Niesiołowskiego (za rządów Gier-ka trafił do więzienia za działalność polityczną) na umizgi Kaczyńskiego: "Więźniowie polityczni byli zamykani. To gotowość do powiedzenia każdej nieprawdy, byle sięgnąć po władzę".
- To zabiegi równie śmieszne, co jałowe - ocenia dr Tomasz Słupik, politolog. - Wychwalanie Gierka przez liderów prawicy nie poszerzy ich elektoratu. Może chodzi o to, by takie wygłupy były komentowane w mediach. A wtedy, liczy się tylko, by nie przekręcić nazwiska polityka.
Polityk, który trafi Częstochowy, musi pamiętać, że to duchowa stolica Polski. Ale co chciał osiągnąć w 1995 roku ówczesny premier Józef Oleksy, klękający na Jasnej Górze w obecności dziennikarzy, wie tylko on sam. Prominentny działacz SLD, podkreślający, że lewica musi być antyklerykalna, w Częstochowie przyznał się nawet, że jako mały chłopiec był ministrantem.
Większość mężów stanu musiała kiedyś marzyć o pracy w kopalni. W ostatnich latach pod ziemię ochoczo zjeżdżali i wyjeżdżali umorusani m.in. Leszek Miller, Marek Belka, Donald Tusk i Lech Kaczyński. Kilka tygodni temu przybrudzony i spocony po wizycie w jastrzębskiej Zofiówce, przed kamerami prężył się szef SLD Grzegorz Napieralski.
- Większość ludzi, która w parlamencie prowadzi dyskusje o górnictwie, nie ma pojęcia o tej ciężkiej pracy - stwierdził. - Ja dzisiaj miałem możliwość zobaczyć, jak ciężko pracuje górnik.
Takie poświęcenie się chwali. Podobnie, jak peany na cześć górnictwa wygłaszane przez rolnika Waldemara Pawlaka. Podczas jednej z ostatnich wizyt w Zabrzu, wicepremier gratulował wszystkim, "którzy przez swoją pasję i poświęcenie przysłużyli się dla rozwoju tego pięknego przemysłu". Punktem obowiązkowym w trakcie politycznych wizyt na Śląsku jest też obiad u zwykłej śląskiej rodziny.
6 lat temu roladę z kluskami i rosół w katowickim domu z jego gospodarzami zjadł walczący o prezydenturę Lech Kaczyński. U rodziny w Bytomiu ten sam jadłospis czekał na premiera Tuska. "To najprzyjemniejszy dzień, odkąd zostałem premierem" - stwierdził najedzony lider PO.
Jeśli wierzyć Bronisławowi Komorowskiemu, najlepsze dni swojej prezydentury spędza w Beskidach. W Wiśle, w której zdobył 82 proc. głosów, nie raz uwodził górali swoim humorem. "Hohoho! Myślałem, czy ciupaga nie poleci albo niedźwiedź nie wyskoczy" - żartował niedawno z wiślanami.
- Tego typu zabiegi opierają się na przekonaniu, że "lud to kupi" - uśmiecha się prof. Adam Bartoszek, socjolog. - Bo lud, pobudzony emocjami nie patrzy na spójność wizerunku polityka, który dowartościowuje nas i sprawia, że przez chwilę czujemy się wyróżnieni. A nadmiar wazeliny? Cóż, akurat na tym jeszcze nikt się nie poślizgnął.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?