Do wypadku miejskiego autobusu na ulicy Klaudyny w warszawskich Bielanach doszło 8 lipca 2020 roku. Kierowca staranował wówczas cztery samochody, po czym uderzył w latarnię. W wyniku wypadku jedna osoba została ranna. Była to starsza kobieta – po zdarzeniu trafiła ona do szpitala.
Początkowo policja sugerowała, że kierowca był pod wpływem narkotyków. Test narkotykowy miał wykazać zawartość metamfetaminy w organizmie Huberta U. Jednak według późniejszych opinii biegłych, kierowca nie zażył narkotyków, a tego dnia był pod wpływem środków uspokajających.
Wypadek autobusu na Klaudyny. "Śladowe ilości narkotyków" pięć dni wcześniej
Podczas pierwszej rozprawy, która miała miejsce w ostatni wtorek, Hubert U. zapewniał przed sądem, że w dniu wypadku nie zażył narkotyków, przyznał się do wzięcia "śladowych ilości" amfetaminy, ale pięć dni wcześniej.
- Nie miałem zamiaru spowodować niebezpieczeństwa. Kocham swoje życie. Nie chciałbym aby komukolwiek stało się coś z mojej winy. Bardzo żałuję tego, co się stało – cytuje słowa mężczyzny, które padły w trakcie rozprawy, portal TVN Warszawa.
W toku śledztwa wyszło na jaw, że 27-latek zażył płynne środki uspokajające, których nazwy nie pamięta, a substancje dostał od swojego partnera. Sebastian S. miał zapewnić go natomiast, że nie są to substancje nasenne, a pobudzające. Oskarżony kierowca nie przeczytał ulotki. Mężczyzna utrzymywał przed sądem, że prowadząc autobus, zasłabł.
Jak ustalili śledczy, Hubert U. w dzień poprzedzający wypadek na Bielanach miał zmianę w pracy od godz. 3.30 do godz. 12.30. Po powrocie do domu od razu poszedł spać i obudził się około 23. Wypił wówczas leki uspokajające i spać już nie poszedł, a 8 lipca rozpoczął zmianę o 4.45.
Mężczyzna przyznał, że zakończył 40-dniową terapię i przeprosił osobę, która została poszkodowana w zdarzeniu.
- Kontynuuję leczenie, mam pracę. Bardzo żałuję tego, co się wydarzyło, moje życie jest teraz na innym poziomie – podał oskarżony.
Partner Huberta U. – Sebastian S. usłyszał natomiast zarzut ukryciu niedozwolonych substancji i zatarciu śladów przestępstwa. Zdaniem służb, mężczyzna wyniósł z ich wspólnego mieszkania amfetaminę i ukrył ją w pudełku po podpaskach w sklepie spożywczym.
Sebastian S. zapewniał, że nie zrobił tego, aby utrudnić śledztwo, a z powodu uzależnienia planował zażyć narkotyk w czasie swojej pracy.
Podczas kolejnej rozprawy nastąpi przesłuchanie świadków wypadku.
Przypomnijmy, że w 2020 roku w czerwcu doszło też do tragicznego wypadku autobusu miejskiego na moście Grota-Roweckiego. Pojazd spadł z wiaduktu. Wówczas zginęła jedna osoba, a kilkanaście zostało rannych. W organizmie kierowcy wykryto substancje odurzające. Jak wówczas informowaliśmy, stołeczny ratusz zawiesił umowę z firmą przewozową "Arriva" do czasu wydania przez przewoźnika zaświadczenia, że kierowcy, którzy pracują dla miasta, są przebadani i nie zażywają narkotyków.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?