- Chciałem obniżki opłat za wywóz śmieci, bo solidnie je segreguję i wypełniam co tydzień zaledwie pół kubła. Na to usłyszałem, że segregacja się mojemu miejskiemu przedsiębiorstwu nie opłaca, a tak w ogóle to opłata jest naliczana "od głowy", czyli liczby mieszkańców domu, a nie od tego, ile rzeczywiście śmieci wywożą - skarży się Czytelnik.
- Toż to rabunek w biały dzień. Przecież oni za posegregowane przeze mnie butelki i makulaturę mogą sporo zarobić - podkreśla. No ale widocznie łatwiej jest wszystko wpakować w dziurę w ziemi. Tacy spece od utylizacji powinni dostać lekcję rachunków od gościa, który stale krąży po naszej dzielnicy i zbiera złom, makulaturę i inne "cenne, a niepotrzebne". On już dzięki temu zdołał spłacić mieszkanie, które wziął w opłakanym stanie i wyremontował. A jedynym jego środkiem transportu jest dwukołowy wózek.
Jestem przekonany, że mieszkańcy powsadzają na takie wózki tych samorządowców, którzy zamiast zarabiać na śmieciach, będą chcieli znów zarabiać na swoich wyborcach.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?