Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powrót do przeszłości czy natura za płotem?

Redakcja
„Stwierdzenie, że musimy chronić dziedzictwo przyrodnicze pada dość często i już tak nam się osłuchało, że chociaż wszyscy się z nim zgadzamy, to jednak nie przywiązujemy doń większej wagi. A tymczasem to nasze dziedzictwo przyrodnicze to jest coś bardzo ważnego, coś, co świadczy o naszej tożsamości i związane jest ze specyfiką danego regionu”. Tymi słowami prof. Andrzej Czylok z Katedry Geografii Fizycznej Uniwersytetu Śląskiego przypomina o naszym przyrodniczym dziedzictwie i o tym, że bez jego ochrony nasi potomkowie nie będą wiedzieli, jak było „kiedyś”. Jest jednak pytanie: jak chronić naturę, abyśmy wędrując po beskidzkich czy jurajskich szlakach, nie „odbijali” się od płotów i szlabanów odgradzających przyrodę od człowieka? A może właśnie tak? Może lepszy byłby powrót do przeszłości? Inna sprawa, czy możliwy?

Czy turysta chce skansenu?

Prof. Czylok stawia dość przewrotną tezę dotyczącą ochrony najcenniejszych przyrodniczo miejsc. To swego rodzaju „kij w mrowisko” różnych teorii zachowania kulturowego i przyrodniczego dziedzictwa. Prof. Andrzej Czylok pyta o potrzebę tworzenia pewnych enklaw tradycyjnego krajobrazu i mówi o tym tak: „Musiałyby to być miejsca, gdzie utrzymywana byłaby droga z tradycyjnym poboczem. Droga, na której latem można by jeździć bryczką, a zimą organizować jazdy saniami. W enklawach takich musieliby mieszkać ludzie, którzy zasieją zboże, pozwolą mu rosnąć z chwastami, potem zbiorą je tradycyjnymi sposobami. I ci ludzie musieliby być świadomi, że to, co robią, jest ważne i istotne. Także dlatego, że żyjemy w czasach, w których dzieci mają problem zobaczenia żywej krowy, nie mówiąc o sytuacjach, w których mogłyby zobaczyć, jak wyglądają w codziennym użyciu sprzęty do uprawy ziemi”.

Świadomy powrót do przeszłości? Tak, tylko czy turyści i przede wszystkim mieszkańcy tego chcą? - Nawet myśl o tworzeniu takich żywych skansenów wzbudza niechęć wielu mieszkańców - mówi prof. Czylok, dodając jednak, że… „w dobie nowych trendów ekologicznych rysuje się zapotrzebowanie na powrót do tradycji, zwłaszcza wśród młodych i wykształconych ludzi. Dlatego rodzi się pytanie, czy w zamian za odpowiednią rekompensatę za utracone korzyści wynikające z wyrzeczenia się nowoczesności, nie udałoby się stworzyć takich enklaw, zwłaszcza w okolicach w których jedynym źródłem dochodu jest dziś turystyka”?

Może jednak równowaga?
Jeśli na terenach cennych przyrodniczo, takich jak obszary Natura 2000 ma rozwijać się turystyka, mają żyć i gospodarować ludzie, to nie można ich „odciąć od świata”, ale nie można też pozostawić ich bez ochrony. Co więc robić? Trzeba je kształtować tak, jak były kształtowane przez rolnictwo w ciągu ubiegłych wieków. Tam, gdzie rolnikom nie opłaca się hodować bydła i koni, muszą to robić ludzie zajmujący się ochroną przyrody. Można zresztą uzyskać dofinansowanie na prowadzenie tego typu działalności. Tak realizowana ochrona przyrody, urzeczywistniana przez gospodarowanie sprzyjające wartościowym układom przyrodniczym i gatunkom wymagającym szczególnej ochrony, nazywana jest ochroną czynną. To nie tylko ingerowanie w przyrodę w celu zachowania jakiejś wartości, ale też powstrzymywanie niepożądanych zmian, a w niektórych przypadkach usunięcie zmian wywołanych gospodarką człowieka i przywrócenie ekosystemu odpowiadającego lokalnym warunkom. Na terenach, na których stale gospodarują ludzie i gdzie rozwija się turystyka, ale w równowadze z naturalnymi potrzebami przyrody.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto