- Mamy wytypowanych sprawców, są nimi kobieta i mężczyzna, ale nie mamy narzędzia zbrodni. W przyszłym tygodniu przeprowadzimy kluczowe dla tej sprawy czynności procesowe. Więcej na razie nie mogę powiedzieć na ten temat - nie zostawia złudzeń Krzysztof Droździok, rzecznik prasowy lublinieckiej prokuratury. Śledczy nie chcą nic więcej mówić. Nie komentują plotek o użyciu siekiery, czy tej najnowszej, że kobietę przewieziono do szpitala psychiatrycznego. Zasłaniają się dobrem śledztwa.
Mieszkańcy Zborowskiego są zszokowani, bo nic nie zapowiadało tej tragedii. Cieszące się szacunkiem małżeństwo z trójką dzieci długo uchodziło za wzorcowe.
- Uczyłem dzieci, uczyłem też ich matkę. Najmłodsza dziewczynka ma 4 lata, starszy chłopak jest w gimnazjum, najstarszy w liceum. Nigdy nie było z nimi żadnego problemu. Ich mama była spokojną, wzorową uczennicą - mówi Andrzej Rojek, dyrektor Szkoły Podstawowej w Zborowskiem. Ludzie nie mogą uwierzyć, że do zbrodni doszło w ich wsi. O małżeństwie wszyscy mówią z sympatią i szacunkiem. - On pochodził z rodziny z tradycjami, jego ojciec zakładał u nas straż pożarną, przez 30 lat był komendantem. Podobnie jak ojciec cieszył się uznaniem ludzi, był stolarzem, prawdziwym fachowcem. Ona jest fryzjerką - mówi jeden z mieszkańców. Dyrektor szkoły i była nauczycielka zamordowanego podkreślają, że dzieci zawsze były zadbane, grzeczne, a ich rodzice czynnie brali udział w życiu szkoły. Małżeństwo mieszkało w Zborowskiem od ponad 25 lat. Rodzina potrzebowała pieniędzy, dlatego zamordowany zaczął wyjeżdżać do Niemiec.
Być może ciągła nieobecność męża była dla kobiety przyzwoleniem na znajomość z dużo młodszym mężczyzną z pobliskiej Ciasnej. - Nie wiem, jak mogła się z nim zadawać - mówi nam jedna z kobiet. Na temat tej znajomości we wsi panuje jednak zmowa milczenia. Jak udało nam się ustalić, związek trwał od dłuższego czasu.
- Nie wiem, co się tam działo. W domu na pewno nie było żadnych kłótni, awantur, ale podobno mieli jakieś problemy. Nie wiem, czy to prawda, ale ludzie mówią, że on wiedział o jej skokach w bok. Najpierw myślał, że to jednorazowe, ale to się powtarzało. Mówią, że jej wybaczał - mówi kobieta.
Do zbrodni doszło w niedzielę. - Prawdopodobnie kiedy jego syn grał z nami w piłkę, on już nie żył - mówi Henryk Pietrucha, sołtys Zborowskiego. Zamordowany był członkiem klubu Zieloni. Piłkę kochał tak bardzo, że czasem grał połowę meczu, a po przerwie wsiadał w samochód i jechał do Niemiec, do pracy. Najstarszy syn miał być w Zielonych godnym następcą swego ojca. - We wtorek strażacy z Ciasnej i Zborowskiego pomagali policji w poszukiwaniu narzędzia zbrodni, ale nic nie udało się znaleźć - mówi Andrzej Rojek.
Obecnie dzieci są pod opieką babci. Sytuację tę najtrudniej znosi najmłodsze z rodzeństwa, dziewczynka, która jest pod opieką psychologa.
- Nasza pomoc społeczna objęła dzieci opieką. Wiem, że poprosiliśmy o pomoc psychologa. Jestem zszokowany tą tragedią. Znałem tę rodzinę, mogłem powiedzieć o niej same dobre rzeczy. W życiu bym się nie spodziewał, że może dojść do takiej tragedii - mówi Zdzisław Kulej, wójt Ciasnej.
Wejście do rodzinnego do-mu małżeństwa zostało zaplombowane. Czyste, zadbane podwórko nie zdradza zbrodni, do jakiej doszło za drzwiami. Leżące na nim cegły świadczą o tym, że para być może planowała rozbudowę.
*TAKIEJ BIJATYKI NIE BYŁO W KATOWICACH OD LAT! ANTYFASZYŚCI KONTRA POLICJA - ZOBACZ ZDJĘCIA i FILMY
*EGZAMIN GIMNAZJALNY 2012 - SPRAWDŹ JAK CI POSZŁO, ZOBACZ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?