Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

7 nadziei Śląska i Zagłębia: Tomasz Jurkiewicz

Piotr Kalsztyn
Piotr Kalsztyn
Tomasz Jurkiewicz to absolwent katowickiej filmówki. Młody reżyser zdobył za swoje filmy już ponad 80 nagród.
Plebiscyt 7 nadziei Śląska i Zagłębia. Zgłoś nominację i stań przed szansą wygrania iPoda!

Urodzony w 1981 roku Tomasz Jurkiewicz to absolwent filmoznawstwa na krakowskim Uniwersytecie Jagiellońskim oraz reżyserii wydziału radia i telewizji imienia Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach. Tomasz Jurkiewicz jest autorem fabularnych etiud krótkometrażowych  ("Franciszek", "Próba mikrofonu" , "Lunatycy", "Babcia wyjeżdża"), krótkich fabuł ( „Wesołych Świąt”, „Gdyby ryby miały głos”) oraz dokumentów ( „Radioakcja”) które zdobyły ponad 80 nagród i wyróżnień na festiwalach krajowych (Krakowski Festiwal Filmowy, Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Era Nowe Horyzonty Wrocław) i międzynarodowych (Karlove Vary, Seul, Petersburg, Espinho). Tomasz Jurkiewicz jest również scenarzysta. Jego film "Gdyby ryby miały głos" został nakręcony w Dąbrowie Górniczej.

Jak wyglądały Twoje plany, cele w zderzeniu z rzeczywistością? Jakie problemy napotkałeś?

Przeczytałem scenariusz Grzegorza Zaleskiego „Gdyby ryby miały głos”, który mi się bardzo spodobał. Zdecydowaliśmy, że będziemy go robić razem z producentem „Centralą”. Scenariusz opowiadał o 30-latku mieszkającym z matką w przemysłowym mieście. Ten 30-latek jest zupełnie nieprzystosowany do życia i nie chce się przystosować. Chciałby być rybą. Grzegorz umieścił akcję w Tarnowskich Górach, mieście, którego zupełnie nie znałem. Spytałem go czy możemy przenieść akcję do Dąbrowy Górniczej. Zgodził się. Po części chciałem zmienić miejsce dlatego, że znam Dąbrowę Górniczą, bo mieszka tu moja rodzina. Po części dlatego, że idealnie pasowała mi na miejsce akcji – to bardzo przemysłowe miasto, które ma ogromne zbiorniki wodne. Tak jak w scenariuszu. Poza tym widziałem wiele filmów i etiud o Śląsku, a nigdy nie widziałem o Zagłębiu. To też było jakieś wyzwanie.

Zaraz na początku prac nad filmem spotkaliśmy się z władzami Dąbrowy Górniczej, które bardzo przychylnie i otwarcie podeszły do projektu. Zrozumiały bardzo szybko, że to duża szansa na promocję miasta. Budżet 30-minutowego filmu jest bardzo niewielki i wszelka pomoc była mile widziana. Tymczasem od Dąbrowy otrzymaliśmy opiekę podczas wyboru plenerów, darmowe noclegi, pomoc w transporcie, potem pomoc w wydaniu płyty z filmem i promocji filmu.

Bardzo przychylni byli też właściciele obiektów, gdzie chcieliśmy kręcić i mieszkańcy, którzy zapraszali nas do swoich domów, kiedy szukaliśmy wnętrz dla bohaterów. I myślę, że ta przychylność bardzo rzadko wynikała z chęci zarobienia pieniędzy.

Kierownik produkcji Paweł Kosuń, który wcześniej pracował w Warszawie i Wrocławiu stwierdził, że widzi różnicę w podejściu ludzi do produkcji filmu w tych miastach i w Dąbrowie Górniczej na duży plus dla Dąbrowy. Może to kwestia tego, że w Dąbrowie dawno nic nie kręcono i zadziałał „magnes” filmu, a może po prostu sprawa zwykłej ludzkiej życzliwości.

Czy Zagłębie jest dobrym miejscem do realizacji niesztampowych przedsięwzięć? Czy da się tu zrobić "coś wielkiego" bez wsparcia biznesu lub polityki?

Bez wsparcia ogólnie ciężko coś robić, ale dlaczego z tego wsparcia nie korzystać? Mogę się tylko wypowiedzieć na podstawie mojej przygody z realizowanym tu ostatnio filmem, że wszystko co chcieliśmy otrzymać, dostaliśmy, co nam było potrzebne, zostało zapewnione. I to właśnie dzięki wsparciu i ludzi i władz. Jeśli się tylko czegoś bardzo chce, to wcześniej czy później się to osiągnie – taka zasada dotyczy chyba każdego przedsięwzięcia. A w Zagłębiu, być może właśnie ze względu na brak podobnych inicjatyw filmowych i konkurencji, było to dość łatwe. 

Jakich inicjatyw Twoim zdaniem potrzebuje nasz region?

Tu znów mogę się zastanowić tylko od strony filmowej, bo na niczym innym nie znam się za bardzo. Powstaje wiele filmów ze Śląskiem w tle – i tym całkiem współczesnym jak „Drzazgi” Macieja Pieprzycy i tym zmitologizowanym jak ostatnio „Zgorszenie publiczne” Maćka Prykowskiego. Jest wiele ciekawych dokumentów. Natomiast teren Zagłębia wydaje mi się w ogóle niespenetrowany. Tu nie ma już tak dużo śląskiej gwary, mieszka mnóstwo ludzi, którzy przyjechali w latach 70-tych za pracą, najczęściej ze wsi. Trochę też zostali jakby wykorzenieni ze swoich tradycji i wrzuceni w obce przemysłowe środowisko. Teraz ich dzieci muszą tu na nowo ustalać tożsamość i albo sobie z tym radzą, albo nie. Nie mogą się za bardzo odwołać do śląskiej tradycji, dumy bo nie są stąd. Swoich domowych tradycji już nie znają. Jak się odnajdują? To ciekawe tło dla jakiejś historii. Być może nawet bardziej uniwersalnej niż historie śląskie. Na pewno bohaterem powinien być tzw. "zwykły człowiek". Takie historie o ludziach z proletariatu z problemami kręcą Anglicy – choćby ostatnio „Fish Tank” Andrei Arnold i potem dostają nagrody na całym świecie. Dlaczego nie?

Czy nadal planujesz iść tą drogą? A może masz inne plany? Jakie?

Skończyłem katowicką szkołę filmową. Obecnie pracuję nad scenariuszem pełnometrażowego debiutu w Mistrzowskiej Szkole Wajdy. Akcja tej tragikomedii będzie rozgrywać się współcześnie w małym przemysłowym mieście. W punkcie wyjścia – w pobliżu Krakowa. Ale myślę, że historia jest na tyle uniwersalna, że mogłaby się rozgrywać wszędzie w Polsce. Tej, którą się nazywa Polską B.

Podobne artykuły:

Opublikuj materiał i wygraj nawet 500 zł!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto