Gdy wiślanin usiadł na belce warunki też nie były najgorsze. chociaż wiatr "kręcił" wcześniej dość solidnie. Orzeł zaliczył jednak tylko 118 m, o wiele za mało, by postawić kropkę nad i, więc przegrał nie tylko z kapitalnie spisującym się i wyrastającym na lidera niemieckiej ekipy Se-verinem Freundem, ale także z Thomasem Morgensternem.
- Trzecie miejsce to mimo wszystko podium, a więc powód do zadowolenia - mówił Małysz. - Nie ma jednak co ukrywać, że bardzo chciałem wygrać, ale znów spóźniłem drugi skok. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie lepiej.
Rozczarowanie staje się jednak uczuciem, które tej zimy towarzyszy Małyszowi aż nazbyt często. Szczególnie mocno odczuwał je po Turnieju Czterech Skoczni, gdzie także spadł z podium niemal w ostatniej chwili. Podobnie było w Japonii. Gdy Polak pogodził się już z sobotnim trzecim miejscem, miał szansę co najmniej powtórzyć je w niedzielę, gdy po dobrym pierwszym skoku także był trzeci, w dodatku aż o dziesięć miejsc za nim plasował się Mor-genstern. W finałowym rozdaniu Austriak dokonał jednak niemożliwego skacząc aż 136,5 m, dzięki czemu wdarł się do trójki, wyrzucając z niej Polaka, którego 114 m obsunęło aż na piątą lokatę. Tym razem spory wpływ na taki stan rzeczy miały fatalne warunki i po wylądowaniu Małysz w ironicznym, ale wiele mówiącym geście, podniósł do góry kciuk.
- Wciąż się przyzwyczajam do krótszych nart - tłumaczył wiślanin wahania formy.
Wspomniane skrócenie wynika z tak zwanego przelicznika BMI. Chociaż wprowadzono go po to, by skoczkowie walcząc z wagą nie wpadali np. w anoreksję, to szybko okazało się, że nadal mogą utrzymywać niską masę właśnie kosztem skrócenia nart.
Występy Małysza w Japonii pozostawiły więc uczucie niedosytu, ale większym problemem jest to, że pozostali Polacy spisali się kiepsko. W sobotę żaden z nich nie awansował do punktującej w Pucharze "30", w niedzielę taka sztuka udała się Rafałowi Śliżowi i Piotrowi Żyle, którzy wylądowali pod koniec trzeciej dziesiątki. Trener Łukasz Kruczek, który z liderami swojej grupy, Kamilem Stochem i Stefanem Hulą pozostał w Zakopanem, nie przybliżył się więc do decyzji dotyczącej obsady czwartego miejsca w konkursie drużynowym na mistrzostwa świata.
Tymczasem rywale łapią wiatr w żagle, o czym świadczą nie tylko wyniki Niemców, którzy pomimo fatalnego początku sezonu wyprzedzili nas w Pucharze Narodów, ale i np. Czechów. Wczoraj w najlepszej szóstce było ich aż dwóch - my o takim wyniku możemy tylko pomarzyć. Wiele wskazuje na to, że kadra na rozpoczynające się 24 lutego MŚ może zostać wyłoniona już po planowanych na najbliższy weekend zawodach w Zakopanem.
Trwa plebiscyt Dziennika Zachodniego na najlepszego piłkarza, odkrycie oraz trenera 2010 roku. Oddaj swój głos!
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?