Piłkarze Ruchu Chorzów zremisowali 0:0 z Lechią Gdańsk w meczu pierwszej kolejki piłkarskiej ekstraklasy.
Od początku spotkania widać było ogromne zaangażowanie i chęć wygrania meczu przez drużynę Lechii Gdańsk. "Niebiescy" zmęczeni czwartkowym pojedynkiem z Austrią Wiedeń byli tłem dla zespołu z Gdańska. Pierwszą groźną akcję biało - zieloni przeprowadzili w 6 minucie. Piłkę z dystansu mocno uderzył Brazylijczyk Deleu, jednak końcami palców nad bramkę przerzucił ją Krzysztof Pilarz. W 21 minucie do Piotr Wiśniewskiego zagrał Deleu, a napastnik Lechii zdecydował się na mocny strzał, ale i tym razem lepszy okazał się Pilarz. Po wślizgu w 22 minucie groźnej kontuzji doznał obrońca Ruchu Ariel Jakubowski.
- Jesteśmy po wstępnej diagnozie. Na pewno ma uszkodzenie łękotki i jest podejrzenie zerwania więzadeł krzyżowych - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Waldemar Fornalik. Na boisku w jego miejsce pojawił Krzysztof Nykiel.
Sporo krwi napsuł obrońcom Ruchu Deleu. Ten prawy obrońca Lechii w 38 minucie zainicjował kolejną akcję. Po jego podaniu Ivans Lukjanovs wszedł w pole karne, a następnie posłał piłkę wzdłuż linii, jednak nie dopadł do niej Tomasz Dawidowski. "Niebiescy" w pierwszej połowie tylko dwukrotnie groźnie zaatakowali. W 41 minucie Wojciech Grzyb zagrał górną piłkę do Sebastiana Olszara, ten znalazłby się sam na sam z bramkarzem, ale Kapsa miał zdecydowanie bliżej do piłki i złapał ją. Dwie minuty później na strzał z ostrego kąta zdecydował się Grzegorz Bronowicki, piłkę pewnie złapał Kapsa.
Druga połowa przebiegała w identyczny sposób jak pierwsza. Od początku mocno zaatakowali gospodarze, a goście dzielnie się bronili. Wyróżniającą się postacią w meczu był Maciej Sadlok, obrońca Ruchu. Kilka razy wybronił drużynę przed utratą bramki dobrymi wślizgami, odbiorami, a nawet poświęcając własne ciało, aby zablokować silne strzały Lechitów. W 50 minucie kolejną groźną akcję przeprowadził Lukjanovs. Łotysz wbiegł w pole karne i natychmiast zagrał wzdłuż bramki, jednak lotu piłki kolejny raz nikt nie przeciął. Lechici próbowali cały czas atakować i stwarzać sobie dogodne sytuację. Taką niewątpliwie miał Marko Bajić, który z 6 metrów uderzył głową na tyle słabo, że piłkę pewnie złapał Pilarz.
Jeszcze raz z dobrej strony pokazał się Deleu, a jego strzał trafił w boczną siatkę.W ostatniej minucie spotkania piłkę na wagę zwycięstwa zmarnowała Lechia Gdańsk. Głową w pole karne piłkę posłał Łukasz Surma, tam najwyżej wyskoczył Tomasz Dawidowski. Futbolówka przelobowała Pilarza i...minimalnie bramkę. - W tej sytuacji mogłem lepiej uderzyć, jednak nienajlepiej złożyłem się do strzału - mówił napastnik Lechii Tomasz Dawidowski.
Mecz zakończył się bezbramkowym remisem z którego na pewno bardziej zadowoleni będą piłkarze z Chorzowa.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?