Byliście w Teatrze Zagłębia na "Piaskownicy"? Warto się wybrać

Chciałem poobcować z wysoką kulturą, a usłyszałem ze sceny słowa na k – powiedział mi pół żartem, pół serio kolega po obejrzeniu „Piaskownicy” według sztuki Michała Walczaka. Najnowsza propozycja sosnowieckiego Teatru Zagłębia, choć istotnie ze sceny kilka niesłownikowych wyrażeń słychać, to przede wszystkim przedstawienie sytuacji dwójki młodych ludzi w dzisiejszym świecie. Taki widocznie jest, a może tylko bywa współczesny świat. Miłka i Protazek – w ich rolach Martyna Zaremba i Michał Bałaga – bawią się na tym samym podwórku. Niby razem, ale jednak osobno, bo on (początkowo) ledwo toleruje obecność dziewczyny na swoim terytorium. Niby razem, ale jednak osobno, bo ich zabawy to dwa różne światy. Dla chłopaka główna zabawka to Batman (ta postać też pojawia się na scenie), dla niej tradycyjny atrybut dziewczynki - wózek z lalką. Jej świat to niewinna życzliwość dla otaczającego świata, jego atmosfera przeszyta jest przemocą wyciekającą ze świata gier komputerowych i komiksów. Obydwoje ten drugi świat uważają za nudny i mało ciekawy. Pewnego dnia dziewczyna nie przychodzi na podwórko. Chłopakowi zaczyna jej brakować. Czy nie będzie jednak za późno na działanie? Czy będzie umiał odnaleźć się w świecie wolnym od realiów komiksowo-komputerowych? Aby się przekonać, warto wybrać się do Teatru Zagłębia. Spektakl w reżyserii Jerzego Bielunasa to nie tylko relacje dwójki głównych bohaterów, ale też muzyka Mateusza Pospieszalskiego, choreografia autorstwa Macieja „Gleby” Florka i przede wszystkim barwny świat gier komputerowych, który wkracza w wyobraźnię chłopaka. Warto poświęcić 90 minut, by z jednej strony uśmiechnąć się, a z drugiej mieć pole do pewnej refleksji o współczesnym świecie i o nas samych.

Oglądaliście już "Piaskownicę"? Jak wrażenia?