Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy zarobki wójtów powinny być zbliżone do pensji prezydentów dużych miast?

Michał Wroński
POLSKA Dziennik Zachodni
Każdy z nas funduje wypłatę swojemu wójtowi, burmistrzowi czy prezydentowi miasta. Nie każdy "wybraniec narodu" kosztuje jednak tyle samo. Sprawdziliśmy kilkadziesiąt gmin całego województwa, porównując pobierane przez samorządowców pensje z liczbą fundujących je mieszkańców! Wnioski?

Najbardziej opłacało się powalczyć o samorządowe stołki w małych miejscowościach. Do sukcesu starczyło tam kilka tysięcy głosów, a pobierana pensja w niczym nie będzie się różnić od tej, którą kasują prezydenci dużych miast. Przykład? Niespełna 2600 wyborców sprawiło, że wójtem Gierałtowic został Joachim Bargiel. Za swoją pracę otrzyma 150 tys. złotych rocznie (rekord wśród wójtów), co oznacza, że każdy z blisko 11 tysięcy mieszkańców gminy wyłoży na niego prawie 14 złotych rocznie. Niewiele mniej zarabiać będą: wójt Miedźnej Bogdan Taranowski (za przeszło 2700 głosów ma 148 360 zł), Pawłowic Damian Galusek (tyle samo za niespełna 4600 głosów), czy urzędujący w Chełmie Śląskim Stanisław Jagoda (145 200 zł za niewiele ponad 2000 głosów). Dwaj pierwsi wójtowie mogą być wdzięczni za stosunkowo duże zaludnienie swoich gmin, bo dzięki temu ich wypłata nie kosztuje mieszkańców więcej niż 10 zł rocznie. Co innego wójt Chełma Śląskiego - ten jest prawdziwym rekordzistą w drenowaniu kieszeni mieszkańców! Na roczną pensję Stanisława Jagody każdy z nich wyda rocznie prawie 26 zł.

Również wśród burmistrzów najdrożsi nie są ci, którzy pobierają największe pensje. Urzędujący w Mikołowie i Tarnowskich Górach Marek Balcer i Arkadiusz Czech skasują co roku blisko 150,5 tys. zł. Ten pierwszy będzie kosztował jednak przeciętnego mieszkańca niespełna 3,9, ten drugi 2,47 zł. Drobnostka w porównaniu z kwotą 18 zł, jakie co roku będą musieli z kieszeni wysupłać mieszkańcy Imielina, by zapewnić pensję (145,2 tys. zł) dla Jana Chwiędacza.

Patrząc na te kwoty mieszkańcy dużych miast mogą westchnąć z ulgą. Oni na prezydentów wydają około 1-2 zł rocznie. Najtańszy jest urzędujący w Katowicach Piotr Uszok. Choć, by zapewnić sobie reelekcję, potrzebował więcej głosów aniżeli wszyscy dotychczas wymienieni samorządowcy razem wzięci, to przez kolejne cztery lata będzie kasował niespełna 148,4 tys. zł rocznie (dla mieszkańca to wydatek 48 groszy rocznie!). W cenie złotówki zmieścił się też Jacek Krywult (Bielsko-Biała), Małgorzata Mańka-Szulik (Zabrze), Kazimierz Górski (Sosnowiec) oraz Zygmunt Frankiewicz (Gliwice). Na drugim końcu tabeli jest Stanisław Korfanty i Adam Rams - prezydent Piekar Śląskich kosztuje mieszkańców rocznie ponad 2,6 zł, zaś na pensję prezydenta Knurowa tamtejsi mieszkańcy muszą wydać aż 4 złote!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto