Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czym tramwaje podpadły władzom Katowic? [felieton dziennikarza obywatelskiego]

Redakcja
Dawid Ulyssaeir Ślusarczyk
O połączeniu śródmieścia z południowymi dzielnicami za pomocą linii tramwajowej mówiło się przynajmniej od kilkudziesięciu lat.

Podjęta niedawno decyzja o rezygnacji z tego zamierzenia budzi ogromne kontrowersje – mieszkańcy po raz kolejny ze swoimi problemami zostali pozostawieni sami sobie.

Chociaż sceptycznych głosów w temacie budowy nowego połączenia nie brakowało, mało kto przypuszczał, że właśnie taki będzie finał sprawy. Wysoka i na przekór tendencjom notowanym w całym regionie rosnąca liczba mieszkańców Ligoty, Kostuchny czy Piotrowic do tej pory zdawała się być argumentem nie do zbicia. Nadzieję mieszkańców podsycały też zapisy Studium Uwarunkowań i Kierunków Rozwoju Miasta Katowice, które w kwestii budowy nowego połączenia były dosyć jednoznaczne. Wydawało się, że jedynym powodem braku rozwiązania problemu było przygotowywanie rozwiązania docelowego, bez którego dalszy rozwój południa byłby i będzie mocno zagrożony.

Okazało się jednak, że bezczynność była niczym więcej jak wyrazem świadomego bagatelizowania potrzeb mieszkańców. Kto mógłby przypuszczać, że miasto przy pierwszej lepszej okazji wycofa się z tych planów i że zrobi to „po kryjomu”, bez włączania w proces decyzyjny samych zainteresowanych? Otóż spodziewać mogli się mieszkańcy Katowic, to bowiem nie pierwszy przypadek tak lekkomyślnego przekreślania przez władze szans na rozwój sieci połączeń tramwajowych, czy szans rozwojowych w ogóle.

Droga przez mękę

Dojazd na południe lub - jak kto woli - na północ - w godzinach szczytu to dziś prawdziwa gehenna. Wąskie gardła i odcinki niedostosowane do odnotowywanego natężenia ruchu stanowią dla kierowców niemałe utrapienie. Choć wszystkie trzy dzielnice posiadają dostęp do infrastruktury kolejowej, ani władze miasta ani też kolejarze nie wykazują zainteresowania ułatwieniem przeszło 70 000 mieszkańcom – czyli prawie 1/4 wszystkim katowiczanom - codziennego funkcjonowania. Kolej, która w tym przypadku mogłaby stanowić rozwiązanie, na południu budzi zdecydowanie negatywne emocje – zgodnie z planami Polskich Linii Kolejowych przygotowywana jest modernizacja torowiska i zmiana trasy jego przebiegu oraz rozbudowa o dwa dodatkowe tory – tymczasem tym zaskakująco ambitnym jak na standardy PKP planom, w żaden sposób nie konsultowanym z mieszkańcami miasta, kroku nie dotrzymuje oferta przewoźników kolejowych czy zainteresowanie PKP budową lub remontami dworców. Magistrat nie spieszy się z budową centrów przesiadkowych i parkingów w systemie Parkuj i Jedź, zaś tempo, w jakim powstają parkingi w formule partnerstwa publiczno-prywatnego nie pozostawia złudzeń – o ile polityka miasta nie zostanie wreszcie zorientowana na podnoszenie jakości życia mieszkańców, parkingów nie uświadczymy ani za jedną, ani nawet za dwie dekady. Podobną niemoc wykazuje organizator komunikacji kolejowej - do tej pory nie udało się stworzyć dla mieszkańców jakiejkolwiek alternatywy czy przedstawić oferty godnej uwagi. Wyjątkowo zgodny z w/w pozostaje w tej kwestii także KZK GOP, dla którego potrzeba reorganizacji sieci połączeń ma dziś równie wielu zwolenników co załogowy lot na Marsa. Co więcej, kolejna już próba wprowadzenia do sprzedaży biletu metropolitalnego została storpedowana przez Związek. Przekornie można by stwierdzić, że większą troskę o pasażera w naszym regionie wykazuje Iran, który podgrzewając sytuację na Bliskim Wschodzie przyczynia się do podnoszenia cen ropy naftowej na świecie i tym samym indukuje zainteresowanie komunikacją zbiorową.

Przyszłość bez światła na końcu tunelu

Wszystko więc wskazuje na to, że niezależnie od tego czy mieszkańcy południa korzystają z komunikacji indywidualnej czy też zbiorowej, i tak nie mają wyjścia jak swoje odstać w korku.. Tym bardziej, że dawno planowane a jeszcze dawniej potrzebne przerzucenie ul. Grundmanna na południe torów kolejowych i samego miasta, zgodnie z informacjami z magistratu, nie wejdzie w etap przygotowania w przeciągu najbliższych 5 lat – a jest to na obecną chwilę jedyny sposób by odciążyć ul. Mikołowską na tyle, by w jej ciągu kiedyś mogły pojechać tramwaje.

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że dla wszystkich zainteresowanych poza mieszkańcami , transport publiczny postrzegany jest tylko i wyłącznie przez pryzmat kosztów, jakie generuje. Nie zmienia tego nawet fakt określania go mianem „systemu krwionośnego miasta”. Tak oto miasto, które podobno ma jedną z najlepiej rozwiniętych sieci dróg w kraju, trafia do pierwszej grupy ryzyka komunikacyjnym zawałem.

Tramwaj solą w oku

Decyzja o odstąpieniu od budowy tej linii bynajmniej nie jest jedyną podjętą ostatnimi czasy, której urzędnicy w żaden sposób nie raczyli skonsultować z ekspertami. Z bardzo podobną sytuacją mieliśmy do czynienia niespełna dwa lata temu, kiedy decyzją Prezydenta Miasta Katowice, wbrew zapisom obowiązującego oraz przygotowywanego Studium Uwarunkowań i Kierunków Rozwoju Miasta Katowice (tworzonego przez Biuro Rozwoju Regionu przy współpracy z Wydziałem Planowania Przestrzennego, przyp. red.) zaprzepaszczono szansę na połączenie Zawodzia, Dąbrówki i Bogucic. Chociaż Prezydent Uszok mógł wstrzymać wydanie pozwolenia na budowę blokującego wiadukt pod Al. Roździeńskiego salonu samochodowego na czas przygotowania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, nie zainteresował się mieszkańcami wystarczająco mocno. W tej sytuacji trudno mówić o jakiejkolwiek koordynacji działań magistratu czy rozwoju, którego kierunki wytycza stanowiący spójną całość plan zwany strategią. O skali chaosu, jaki panuje w Urzędzie Miasta Katowice niech świadczy to, że po 6 miesiącach od otwarcia salonu samochodowego Prezydent Uszok wciąż utrzymuje, że miasto nie zrezygnowało z planów wykorzystania wiaduktu dla celów budowy linii tramwajowej.

Prawo to my

Miasto uparło się na tramwaje, jednak w przeciwieństwie do mniejszych ośrodków, które chciałyby za ich pomocą podnieść swoją rangę lub prestiż, władze dążą do maksymalnego ograniczenia roli tego systemu komunikacji i ograniczania atrakcyjności siatki połączeń. Świadczy o tym także niepodparta żadnymi merytorycznymi argumentami decyzja o likwidacji lewoskrętu z Al. Korfantego w ul. Warszawską, o której to likwidacji wielu mieszkańców dowiaduje się dopiero teraz.

Możliwych rozwiązań dawno dostrzeganego i zgłaszanego problemu jest przynajmniej kilka, jednak nikt nie kwapi się, by rozpocząć wdrażanie któregokolwiek z nich. Niestety, choć to władze powinny występować w charakterze przedstawiciela i wyraziciela woli mieszkańców, ci pozostawieni są sami sobie. Nie pierwszy raz, choć też na pewno nie ostatni. Otwarte pozostaje też pytanie o sens uchwalania II edycji „Studium Uwarunkowań I Kierunków Rozwoju Miasta Katowice”- nie tylko dlatego, że magistrat i tak dowolnie zmieni jego zapisy by uniknąć działań wymagających zaangażowania większych nakładów pracy i kapitału - zapisy studium i tak nie zostały należycie skonsultowane ze społeczeństwem, przez co w wielu kwestiach znacząco rozmijają się z oczekiwaniami oraz potrzebami mieszkańców: pomimo ponad rocznego opóźnienia w jego uchwalaniu opracowanie zdążyło się zatem wyraźnie zdezaktualizować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto