Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drugi kierunek studiów płatny. A co na to studenci?

Michalina Bednarek
Michalina Bednarek
Piotr Kalsztyn
Prezydent podpisał nowelizację ustawy Prawo o szkolnictwie. Teraz każdy, kto będzie chciał podjąć drugi kierunek studiów, będzie musiał za niego zapłacić. A co myślą o tym wykładowcy i studenci?

18 marca sejm przyjął nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym. Najważniejsze zmiany, szczególnie dla studentów dotyczy płatnego drugiego kierunku. Każdy student będzie mógł za darmo rozpocząć studia również na drugim kierunku, ale bezpłatnie będą mogli studiować ci, którzy otrzymują stypendium naukowe.

Na początek prezentujemy Wam stanowisko Uniwersytetu Śląskiego. - Opłata za drugi kierunek to swoisty kompromis pomiędzy bezpłatnym dostępem do nauki w Polsce a ograniczonymi możliwościami finansowania szkolnictwa wyższego z budżetu państwa. Dodatkowo ograniczenie uczących się bezpłatnie na drugim kierunku, wyłącznie do najlepszych studentów stworzy szansę dla tych kandydatów na studia, którzy tylko troszkę gorzej wypadli na egzaminie maturalnym. Ważne jest to, iż projekt zakłada również jeden darmowy semestr dodatkowego kierunku i darmowe studia na drugim kierunku dla 10 proc. najlepszych studentów, a jak pokazują statystyki i tak około 10% studentów w Polsce podejmuje drugi kierunek studiów - tłumaczy Magdalena Ochwat, rzecznik prasowy Uniwersytety Śląskiego

Zdania studentów są w tej kwestii podzielone.

- Jednoznacznie nie wyrażę swojej opinii, bo to jest w gruncie rzeczy dobre posunięcie Ludzie studiujący dwa kierunki i ledwo je zaliczający zajmują miejsce innym. Obserwując jednak niż demograficzny to chyba nie jest już problemem – ostatecznie wszyscy się zmieszczą. Z drugiej strony niestety sytuacja w kraju jest taka, ze nie wiadomo, co studiować, żeby dostać prace, więc bezpłatny, drugi kierunek dawał jakąś alternatywę na wszechstronniejsze wykształcenie i większą możliwość znalezienia pracy, a teraz nie wszyscy będą mogli sobie na to pozwolić – tłumaczy Dominik Biernat, student polonistyki, rozważający podjęcie drugiego kierunku studiów.

- Moim zdaniem to jest dobre rozwiązanie, ponieważ osoby, którym nie zależy na wiedzy, a jedynie na dyplomie będą musiały zapłacić za kolejny kierunek. To zapewne ograniczy tego typu ilość 'zbieraczy' dyplomów. Po drugie, wydaje mi się, że osoby, które chcą studiować na wymarzonym kierunku, ale nie dostały się ze względu na słabsze wyniki matury, będą miały większa szansę studiowania na wybranym kierunku, bo na ich miejsce przypadać będzie mniej osób. Dodatkowo ubędzie tych, którzy rozpoczynają drugi kierunek i kończą studiowanie po pierwszym semestrze – tłumaczy Łukasz Rozmus, student prawa, który ma już za sobą przygody z innymi kierunkami.

- To w sumie krok w dobrą stronę, bo docelowo raczej studia powinny być płatne. Wydaje mi się, że próg studentów, którzy będą mogli studiować drugi kierunek nieodpłatnie jest zbyt niski, a jednocześnie nie wydaje mi się, by wymagać od tych szczęśliwców żeby spełniali wymagania na stypendium naukowe, aby móc studiować tenże drugi kierunek za darmo. Inna sprawa, że ta ustawa to nie tylko płatny drugi kierunek, ale w zasadzie, co bardziej ambitni będą nawet płacili za część przedmiotów z I kierunku o ile wyjdzie im więcej niż 330 pkt ECTS i to już jest jakaś paranoja. Jak można w ramach teoretycznie bezpłatnego I kierunku wymagać od studenta płacenia za to, że chce się jak najwięcej dowiedzieć, jak najwięcej wyciągnąć z tych studiów. Zatem niespecjalnie przemawia do mnie zapis o tych 330 pkt ECTS w ustawie. Póki co państwo dotarło do granicy jeśli chodzi o ściąganie pieniędzy za studia stacjonarne na państwowej uczelni, bo przy takim poziomie podatków, nie ma wg żadnej legitymacji do tego, by zabrać kolejne świadczenia w ramach wyższego szkolnictwa – dodaje Artur Kawik, student dwóch kierunków: prawa i stosunków międzynarodowych.

- To totalna bzdura i odbieranie biedniejszym, lecz zdolnym studentom szansy zapewnienie sobie lepszego startu w przyszłości. Z drugiej strony uważam, że trzeba coś zrobić z plagą studentów "sezonowych", którzy idą na jakiś kierunek z „ciekawości”, a po tygodniu, dwóch, maksymalnie po pierwszej sesji rezygnują. Uważam, że tam powinno się szukać oszczędności, a na studiach powinna odbywać się porządna "ewidencja" studentów zwłaszcza na pierwszym roku tzn jeśli nie chodzisz jakiś czas - powiedzmy maksymalnie 2 miesiące na zajęcia - poza bardzo specyficznymi warunkami to dostajesz list o skreśleniu z listy studentów – wyraża swoje zdanie Laura Chmura, studentka polonistyki oraz informacji naukowej i bibliotekoznawstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto