Kojarzycie amerykański serial My Little Pony, który w latach 80. trafił na ekrany telewizorów za oceanem, a na początku lat 90. zachwycały się nim polskie dzieci? Urocza bajka przedstawiała przygody kucyków, jednorożców i pegazów o takich "słodziakowatych" imionach jak chociażby Świetliczek, Jabłuszko, czy Brylancik. Cała bajka dodatkowo utrzymana była w różowych i turkusowych kolorach, nic więc dziwnego że animowany serial kojarzony jest jako produkcja skierowana do małych dziewczynek. I dla większości osób "My Little Pony" dalej jest uznawane za bajkę dla dzieci, dla mnie - autora tego tekstu, również tak było, do czasu aż w serwisie youtube nie natknąłem się na wideorelację z ponymeetu, zjazdu fanów Małych Kucyków, który odbył się w jednym ze śląskich centrów handlowych. Na pierwszy rzut oka nic nie wpłynęło na zmianę mojego nastawienia do kucyków, uczestnicy zjazdu lepili śniegowego kucyka i wspólnie szukali zabawek przedstawiających postacie z bajki. Lampka zapaliła się, gdy nie umiałem dostrzec na relacji wszystkich tych małych dziewczynek ubranych na różowo, a zamiast nich spotkali się dorośli ludzie i nastolatkowie, których wygląd przeczył umiłowaniu do pasteli.
Okazało się, że współcześni fani My Little Pony bardziej niż bajkę z lat 80. cenią współczesną wersję serialu. Do produkcji czwartej generacji kucyków zatrudniono Lauren Faust. Amerykańska animatorka (polskiego pochodzenia) pracowała nad kultowymi "Atomówkami" i nad kreskówką "Dom dla zmyślonych przyjaciół pani Foster", za oba seriale dostała 4 nominacje do Nagrody Emmy. To właśnie jej obecność przy produkcji My Little Pony: Przyjaźń to Magia, sprawiła że historia trafia do starszych osób niż by się mogło początkowo wydawać. Fani nie tylko emocjonują się kolejnymi odcinkami, ale tworzą zwartą społeczność bronies (brothers + ponies). Wśród nich są Dawid i internauta podpisujący się jako BoomChka, dwaj śląscy studenci, którzy zgodzili się, aby opowiedzieć historię swojej pasji do kucyków.
Dawid trafił na kucyki przez przypadek. - Zobaczyłem, że mój kuzyn wrzuca jeden, a potem kolejny post o kucykach. Pomyślałem, że to dziwne, ale kuzyn należy do tych oryginalnych, w końcu jeździ na Fantazjady i inne rpgowo-larpowe imprezy. Kiedy dopadła mnie zimowa sesja stwierdziłem, że dla zabicia czasu i podszlifowania języka obejrzę My Little Pony, tyle że po rosyjsku, czyli w języku który studiuję - mówi Dawid. Kilka odcinków, zarysowane charaktery postaci, ładna kreska sprawiły, że Dawid zainteresował się kucykami, prawdziwy szał miał jednak dopiero przyjść. - Rosyjscy voice aktorzy są z reguły słabi i nie podobały mi się wypowiadane przez nich kwestie, obejrzałem potem kilka odcinków po polsku i stwierdziłem, że przesiądę się jednak na oryginał. W tym momencie stałem się Bronym - tłumaczy Dawid. - Pokochałem kucyki za bezpretensjonalny wdzięk i zgrabną fabułę. Od dawna nie widziałem bajki, która potrafiłaby pokazać tak wiele pozytywnych emocji - dodaje.
BoomChKa to 22-latek, którego w świat My Little Pony wprowadziła koleżanka - Jako, że jestem otwarty na różne dziwne pomysły i staram się nie dyskwalifikować czegoś bo szeroko pojęta okładka mi nie pasuje, rzuciłem na to okiem. I odwrotu nie było - mówi 22-latek. Postacie są nieporównywalnie głębsze niż wydmuszki, których człowiek mógłby się spodziewać, dialogi to nie bezcelowa papka, a i fabuła oraz humor się znajdą. Zabiegi mające na celu przełamanie stereotypu i wyciągnięcie pomocnej dłoni do rodziców oglądających telewizję razem z dziećmi przyciągnęły rzeszę fanów niezgodnych ni to przedziałem wiekowym, ni to płcią z tym co producenci oczekiwali - dodaje.
Bronies nie ograniczają się do oglądania My Little Ponies w zaciszu własnych pokoi, śląscy kucykomaniacy przynajmniej raz w miesiącu spotykają się na ponymeetach. - Spotkania z innymi fanami to dość przyjemna sprawa. Standardowy meet to rajd po sklepach celem dorwania kucyków do kolekcji, pogaduchy o wszystkim i o niczym oscylujące nie tylko wokół tematyki kucykowej, świeży dodatek pod postacią kalamburów oraz oglądanie streama nowego odcinka - mówi BoomChka. - Na Ponymeetach jest dużo fanów anime, czy różnego rodzaju gier mmorpg. Można porozmawiać o muzyce, filmie, książce, a nawet o polityce i filozofii - mówi Dawid.
Pozostaje kwestia reakcji środowiska, małe kucyki i dorośli mężczyźni są raczej rzadko spotykanym połączeniem. - Reakcja otoczenia obchodzi mnie mało, od zawsze chodzę własnymi ścieżkami. W przypadku przyjaciół którzy nie spędzają swego życia w sieci, trzeba ten fenomen wyjaśnić. Jednak dobre jest to, że serial broni się sam - jeżeli już się kogoś nakłoni by go spróbował, rzadko słyszy się "ale to jest dla małych dziewczynek!" w odpowiedzi - mówi BoomChka. - Nie jest tak, że jeśli ktoś ogląda kucyki to jest infantylnym no-life'em, czy wręcz facetem ze skłonnościami pedofilskimi - po prostu My Little Pony: Friendship is Magic przyciąga jak magnes, o czym przekonały się już moje dwie koleżanki ze studiów - dodaje Dawid.
A Wy co sądzicie o tego typu hobby? Fajna sprawa, czy jednak dorośli powinni się zająć czymś innym? Jak zwykle czekamy na Wasze komentarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?